-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
poradzić.
Dixie było go żal.
- Czego się dowiedziałeś?
- To coś naprawdę ważnego, ale nie tak ważnego jak to. - Sięgnął
przez stół i ujął obie jej dłonie. - Nie tak ważnego jak coś, z czego
w końcu zdałem sobie sprawę. Chciałem, żebyś mnie kochała.
Dixie przełknęła ślinę.
- Cole...
- Pozwól mi skończyć. - Jego uścisk stał się mocniejszy. -
Chciałem też, żebyś to udowodniła. A kiedy wróciłem z
całonocnej jazdy, pomyślałem, że odeszłaś. - Ton jego głosu
nagle stał się pusty, bez wyrazu. - To sprawiło, że wszystko
stało się jasne. Odeszłaś przeze mnie. Mówił teraz szybciej, słowa
same wyrywały się z jego piersi. - Myślałem tylko o tym, że chcę
cię odzyskać. %7ładnych więcej testów, żadnych gwarancji, to nie
miało już żadnego znaczenia. Po prostu chciałem cię odzyskać. -
Spojrzał jej w oczy i uśmiechnął się. - A potem dowiedziałem się,
że twój wyjazd nie miał nic wspólnego ze mną.
Dixie zamrugała oczami. Zbyt dużo płakała przez ostatnie dwa
dni.
- Nie, nie miał. Ale dlaczego nie chcesz mi powiedzieć, dlaczego
wybrałeś się na tę nocną wyprawę?
- Dlatego - powiedział miękkim głosem - że zastanawiam się, czy
robisz to samo co ja. Czy mnie sprawdzasz. Czy czekasz, aż
popełnię błąd. Jeśli potrzebujesz powodów, żeby mi zaufać, Dixie,
to dam ci je. To nie jest test. Ale mam nadzieję... - Zamilkł i
przełknął ślinę. - Mam nadzieję, że mi uwierzysz. Dlatego, że ja od
dzisiaj będę ci wierzył. Kocham cię, a miłość oznacza zaufanie, nie
próby.
Nagle to, co zmieniło się w czasie jej snu, stanęło jej wyraznie
przed oczami. W pewnym momencie przestała widzieć Cole a, a
widziała tylko swoje obawy. Ale te obawy były jedynie duchami i
znikły, kiedy zagroziła jej prawdziwa tragedia.
Na twarz Dixie powoli wypłynął uśmiech.
- To dobrze. Bo ja jestem zakochana w tobie do szaleństwa. Cole
roześmiał się na cały głos. Był szczęśliwy.
- To chodz tutaj, kobieto! Co robisz tak daleko ode mnie?
Ona również się śmiała, kiedy chwycił ją w ramiona. Chwycił i
zatrzymał na dobre, zniewolił w swoich ramionach, wyzwalając ją
jednocześnie.
EPILOG
- Myślisz, że twoja matka kiedykolwiek mi przebaczy? - zapytała
Dixie, przeglądając się we wstecznym lusterku. Była prawie ósma
wieczorem. Spózniali się trochę, ale mieli za sobą dzień pełen
wrażeń.
- Nie będzie musiała - odpowiedział Cole. - To mnie wini za ten
pomysł z ucieczką do Vegas. Ty jesteś niewinna.
- Cóż, moja matka też ma żal, że pozbawiliśmy ją udziału w
naszym ślubie, ale z kolei jest przekonana, że to był mój pomysł.
Wychodzi więc na zero. - Dixie spojrzała na obrączkę na swoim
palcu i zerknęła, co się dzieje na tylnym siedzeniu.
Tilly leżała zwinięta w kłębek i spała. Hulk siedział w swojej
klatce, chociaż jej drzwi były otwarte. Kot zdecydował, że skoro
Tilly nie musi jechać w zamknięciu, to on też nie powinien, ale nie
był gotowy opuścić bezpiecznych ścian schronienia. Otwarta
klatka była z jego strony kompromisem.
%7łycie było pełne kompromisów. Dixie odwróciła się przodem do
kierunku jazdy i sięgnęła po rękę Cole a w momencie, gdy
wjeżdżali na podjazd The Vines. Duży dom był oświetlony i
wyglądał bardzo przyjaznie.
- W porzÄ…dku?
Bez słowa kiwnął głową, czuła w nim jednak napięcie. Do tej pory
tylko jego matka i ojczym wiedzieli o detektywie, którego wynajął,
i o tym, czego się dowiedział. Cole powiedział im tamtego
popołudnia, kiedy wrócili z Vegas. Zgodzili się, że najlepiej będzie
poinformować wszystkich jednocześnie, i zaprosili całą rodzinę
dziÅ› wieczorem.
To, co Cole miał im do powiedzenia, wstrząśnie ich życiem.
Powinni to usłyszeć z pierwszej ręki. Wszyscy obejmowało
również Granta. Cole zaakceptował go, ale nadal w jego oczach
pojawiał się dziwny wyraz, kiedy o nim mówił. Dixie podejrzewała,
że zbyt mocno próbował czuć się jak brat wobec człowieka, który
wciąż jeszcze był dla niego obcy.
Przestań się tak starać, powiedziała mu. To zajmie trochę czasu.
Chociaż, biorąc wszystko pod uwagę i tak radził sobie
zadziwiająco dobrze. Była z niego dumna.
Caroline na progu ucałowała i uściskała ich oboje. Tilly i Hulk
weszli krok w krok za nimi, a Hulk od razu zaczął się głośno
domagać przekąski.
Caroline roześmiała się. Mimo że w jej oczach widać było pewne
napięcie, śmiech był ciepły jak zwykle.
- Widzę, że wzięliście ze sobą również resztę rodziny. Wszyscy są
w salonie. A ty, Hulk, jak będziesz grzeczny, to dostaniesz kilka
kanapek. Z kawiorem.
- Błagam, nie dawaj mu tego, bo jeszcze to polubi! - krzyknęła z
udawanym przerażeniem Dixie. Obydwie przekomarzały się
jeszcze chwilÄ™, idÄ…c w stronÄ™ salonu.
Cole był cichy, ale na początku nikt tego nie zauważył. Wszyscy
go ściskali, zaskoczeni, czyniąc mu wyrzuty, że wzięli ślub
potajemnie, zamiast urządzać właściwą ceremonię. Dixie
wymieniła spojrzenia z Cole em.
Postanowili związać się tak szybko, ponieważ wiedzieli, że to była
słuszna decyzja. Cole powiedział nawet, że nie chce dać żadnemu
z nich czasu na to, żeby znowu wszystko popsuć. Poza tym to, co
odkrył, wprowadzi chaos do rodziny i nie byłby to dobry moment [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- matkadziecka.xlx.pl