• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    puÅ›ciÅ‚ go w momencie, gdy wykrztusiÅ‚ z siebie nazwis­
    ko kochanki.
    - Kim ona jest? - zapytał zaciekawiony Jordan,
    zbliżając się do Alyssy.
    - Jest prezesem konkurencyjnej firmy. Trudno siÄ™
    dziwić, że Hugh bał się ujawnić jej nazwisko. McGre-
    gor byłby wściekły, gdyby dowiedział się, że jego
    pracownik jest zwiÄ…zany z tÄ… kobietÄ…. Yeoman Rese­
    arch i Marilyn Crawford to zaprzysiężeni wrogowie.
    Walczymy o te same kontrakty, stajemy do tych
    samych przetargów. O ile mi wiadomo, ojciec Marilyn
    nienawidził McGregora. Gdy zostawił firmę swojej
    córce, przekazał też jej w spadku tę nienawiść. McGre-
    gor nawet by się nie zastanawiał. Jakikolwiek związek
    Hugha i pani Crawford jest konfliktem interesów.
    Prawdopodobnie uznaÅ‚by, że Hugh sprzedaje jej infor­
    macje.
    - To nieprawda! - ryknÄ…Å‚ Hugh z zaskakujÄ…cÄ… furiÄ….
    - Nie powiedziałem niczego tej dziwce!
    Jordan uniósł brwi ze zdumienia.
    - Jak mówiÅ‚em, nie ma w tobie ani krzty dżentel­
    mena, prawda? Nazywasz swojÄ… kobietÄ™ dziwkÄ…?
    - Między nami wszystko skończone - oświadczył
    Hugh nerwowo. -OkÅ‚amaÅ‚a mnie. ObiecaÅ‚a mi stano­
    wisko, gdybym nie dostaÅ‚ awansu w Yeoman... - prze­
    rwał rozumiejąc, że powiedział zbyt wiele. Jordan
    tylko pokiwał głową.
    138
    - To znaczy, że wyciągała od ciebie informacje.
    Kiedy już dowiedziała się wszystkiego, rzuciła cię.
    - Nie dowiedziała się niczego! - Hugh krzyknął tak
    ostro, że Alyssa mu uwierzyÅ‚a. -Nigdy nie powiedzia­
    Å‚em jej nic o naszej firmie.
    - I dlatego cię rzuciła - odgadła Alyssa.
    - To zdarzyło się wczoraj. Oświadczyła mi bardzo
    wyraznie, że potrzebowała mnie wyłącznie jako zródła
    informacji.
    - Czemu w ogóle z nią zacząłeś, Hugh? - spytała
    Alyssa łagodnie. - Wiem, że jest bardzo piękna, ale|
    przecież wiedziałeś, jaka byłaby reakcja McGregora
    gdyby się o tym dowiedział.
    - Zupełnie taka sama jak w stosunku do ciebie
    gdyby się dowiedział o hazardzie i o tym, kim napraw -
    dę jest Kyle - odparował Hugh.
    Alyssa skrzywiła się.
    - Jeden zero dla ciebie. Ale ja mogę wyjaśnić!
    dlaczego zaczęłam grać. I nie przegrywam więcej, niż
    jestem w stanie wygrać - wyjaśniła ostrożnie. Wiedzia -
    ła, że Hugh nie uwierzy, jeśli powie, że stale wygrywaj
    Hugh wzruszył ramionami z udawaną nonszalancją.
    - Może zacząłem romans z Marilyn z tych samych
    powodów. Była podniecająca, trochę niebezpieczna ,
    i... myślałem, że jeśli zdobędę dzięki niej jakieś ważne
    informacje, wykorzystam to, by zrobić wrażenie na
    McGregorze. Potem ona zaproponowała mi stanowisko ,
    gdybym nie otrzymał awansu w Yeoman Research.
    Chciałem dostać ten awans, ale dobrze było mieć|
    świadomość, że w razie czego mam inną posadę. Byłem
    jej wdzięczny, Wczoraj jednak doszła do wniosku, że
    jej plany nie powiodą się, i oświadczyła mi, że między
    nami wszystko skończone. Powiedziała, żebym po-
    szedł do diabła - dodał szorstko.
    - I dlatego uzyskanie awansu stało się nagle takie
    ważne - zakończyła Alyssa. - Więc posiadając infor-
    139
    macje uzyskane przypadkowo przez twojÄ… żonÄ™ zdecy­
    dowałeś się na rozmowę ze mną.
    Hugh milczał. Naburmuszony, patrzył z nienawiścią
    na Jordana, który uśmiechał się ironicznie.
    - Nigdy więcej nie przychodz do mojej kobiety,
    Davis. JeÅ›li posuniesz siÄ™ o krok dalej, poza mówie­
    niem jej dzień dobry w pracy, zarżnę cię. I jeśli
    szepniesz choć słówko o  hobby" Alyssy, bÄ™dÄ™ wie­
    dział, gdzie cię szukać, jasne?
    - W porzÄ…dku, zaÅ‚atwione - warknÄ…Å‚ Hugh, kieru­
    jąc się ku drzwiom. - Oboje z Alyssą zgodziliśmy się
    trzymać język za zębami, prawda, moja droga?
    Odpowiedz Alyssy tak go zaskoczyła, że zamarł
    z ręką na klamce.
    - Nie musisz się martwić o awans, Hugh. Należy do
    ciebie.
    Jordan odwrócił się gwałtownie i spojrzał na Alyssę.
    UÅ›miechaÅ‚a siÄ™ do niego pogodnie, caÅ‚kowicie ig­
    norujÄ…c zaszokowanego Hugha.
    - Zamierzam wycofać swojÄ… kandydaturÄ™ na stano­
    wisko kierownika - dodała.
    - O czym ty mówisz?
    - Akurat ci na to pozwolÄ™!
    Alyssa nie była pewna, który z nich odezwał się
    pierwszy, nie spuszczała jednak wzroku z Jordana.
    - Doszłam do wniosku, że wcale nie zależy mi na
    karierze, o której tak dotąd marzyłam. Ludzie z mojego
    świata grają zbyt ostro jak na mój gust. Wycofuję się.
    - Alysso! - Jordan przyciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… do sobie. - Ko­
    chanie, nie możesz tego zrobić. Pomyśl, o czym
    mówisz!
    UÅ›miechnęła siÄ™ znowu i pożegnaÅ‚a Hugha przyjaz­
    nym skinieniem głowy.
    - Dobranoc, Davis. Dalsza część sprawy dotyczy
    tylko mnie i Jordana.
    Jordan rzucił Davisowi ostre spojrzenie.
    "140 1
    - Masz nie pisnąć ani słowa, rozumiesz? Alyssa sama
    nie wie, co mówi. Do rana z pewnością zmieni zdanie! 1
    Hugh skinął głową, zerknął na Alyssę i wyszedł
    zamykając za sobą drzwi. Jordan od razu podszedł do
    Alyssy i chwycił ją mocno za ramię.
    - Kochanie, miałaś ciężki dzień. Nie podejmuj nie
    przemyślanych decyzji. Mówimy o twojej przyszłości.
    - Wiem - uśmiechnęła się.
    - Nie możesz zrezygnować z kariery zawodowej!
    Już mi wyjaśniłaś, ile to dla ciebie znaczy.
    - KiedyÅ› znaczyÅ‚o to bardzo wiele, bo nie widzia­
    Å‚am przed sobÄ… innej, ciekawszej przyszÅ‚oÅ›ci. Uważa­
    łam też, że muszę coś udowodnić kilku ludziom, i
    których opinie nie mają znaczenia. - Ojciec nie żył
    a swego byłego męża Alyssa znienawidziła. Miała teraz,
    własne życie i mężczyznę, którego kochała. Jordan jęknął i przy
    Wiem, że mój świat wygląda dla ciebie ponętnie
    i podniecająco. Ale uwierz mi - na stałe on taki wcale
    nie jest. Cholera, sam go specjalnie nie lubiÄ™! Nie mogÄ™,
    pozwolić, byś rzucała wszystko po to, by być w nim ze,
    mną. Jak sądzisz, dlaczego, do diabła, poruszyłem,
    niebo i ziemiÄ™, by przyjechać tu dziÅ› wieczór i wyciÄ…g­
    nąć cię z kłopotu, w który sam cię wpakowałem?
    TulÄ…c siÄ™ do Jordana, Alyssa pokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ… prze­
    czÄ…co.
    - Nie wpakowałeś mnie. Sama się wpakowałam.
    I to na amen. Stałeś się w istocie czymś w rodzaju
    niewinnej ofiary.
    - Alysso, Alysso - bÅ‚agaÅ‚ ochrypÅ‚ym gÅ‚osem, trzy­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl