-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
i całą noc, a następnego dnia rano zrobiła dwie filiżanki herbaty i poszła
do Jo, czuwającej przy łóżku córeczki.
- Przyniosłam ci herbatę.
- Och, dziękuję. Nie miałam czasu nic wypić, bo musiałam się
zajmować Amy. Teraz wreszcie zasnęła. Naprawdę czuje się lepiej- uznała
Jo, po czym, przyjrzawszy się Melissie, dodała: Wyglądasz na
wykończoną. Powinnaś już przejść na pół etatu.
Melissa pokręciła głową.
- To nie z powodu pracy.
101
RS
-Josh?
- Chyba ma zamiar wystąpić do sądu o prawo opieki nad dzieckiem.
Chce zrobić wszystko, żeby dziecko od początku wiedziało, kto jest jego
ojcem. Oświadczył, że nie uwolnię się od niego. Na pewno chce dać
sprawÄ™ do sÄ…du.
- Boże święty, czuję się odpowiedzialna za tę całą historię. Ale kiedy
mówiłam, że jeśli chcesz mieć dziecko, to musisz się o nie postarać jak
najszybciej, nie myślałam, że złapiesz pierwszego z brzegu porządnego
człowieka.
Melissa zaczerwieniła się i zaprotestowała:
- To nie było tak. Wcale nie chciałam zaciągnąć jakiegoś
nieostrożnego nieszczęśnika do ołtarza. Ponadto było całkiem
prawdopodobne, że w ogóle nie będę mogła mieć dzieci. Wyobraz sobie,
jak by to było, gdybym wyszła za kogoś, żeby mieć z nim dziecko, a
potem okazałoby się, że nie mogę zajść w ciążę.
- Zawsze zostaje adopcja.
- Ale to nie to samo. Josh chce się ze mną ożenić. Myślę, że z
powodu poczucia winy, ale ponadto on chce mieć dziecko. Problem w
tym, że to małżeństwo chyba nie przetrwa.
- Dlaczego? - spytała Jo ze zdziwieniem.
- Wystarczy na niego spojrzeć! Jest za przystojny. Jak mam go
zatrzymać przy sobie? Już teraz mam jeden mały rozstęp. Po porodzie
będę ich miała mnóstwo, do tego obwisły brzuch i piersi. A prócz tego
jestem od niego starsza...
- A co to ma do rzeczy? Gdyby on był od ciebie starszy, w ogóle byś
się tym nie przejmowała.
102
RS
- To nie ja będę się uganiała za panienkami. A poza tym i tak mogą
mi usunąć macicę i nie będę mogła mieć więcej dzieci.
- Jak siÄ™ ostatnio czujesz?
- Dobrze. Czasem odczuwam przez kilka dni lekki ból, który pod
koniec nasila się, jakby coś się rozrywało, a potem znowu jest spokój.
Myślę, że rozwój dziecka powoduje pękanie przerostów tkanki.
Jo kiwnęła głową.
- Całkiem możliwe. A co z dawnymi objawami?
- Zniknęły.
- Szkoda, że nie wiesz, czy odczuwasz ból w czasie stosunku. To by
coś mówiło o stadium twojej choroby.
- Nie odczuwam - powiedziała Melissa, zaczerwieniwszy się po
uszy.
Jo popatrzyła na nią z uwagą i rzekła:
- Nie zamierzam się wtrącać, ale jeśli jesteście ze sobą tak blisko...
- Nie jesteśmy!
- Nie jesteście?
- To było... to był przypadek. Chwila słabości. Już się nie powtórzy.
- Szkoda - uśmiechnęła się Jo. - Szkoda, że odtrącasz mężczyznę,
który jest w tobie po uszy zakochany.
- Wcale nie jest zakochany. Myśli, że mnie kocha, ale ja wiem, że
powodem jest dziecko.
- Więc dlaczego przyjechał tu za tobą?
- Nie mam pojęcia. Może dlatego, że to nie on przerwał tę
znajomość? Mężczyzni wolą sami odchodzić; to bardziej odpowiada ich
103
RS
egocentrycznej psychice. W każdym razie fizycznie było... Znowu się
zaczerwieniła i urwała. - Chyba uważa, że jeszcze ze mną nie skończył.
- Ty chyba też z nim jeszcze nie skończyłaś... I nigdy nie skończysz.
Melissa wstała.
- Jeszcze by tego brakowało! Jedyne, co nas łączy, to dziecko, a ono
jest moje! On go nie dostanie, nawet gdybym musiała stawać przed
wszystkimi sÄ…dami w tym kraju.
Odwróciła się i wpadła prosto na Josha. Zaskoczona, krzyknęła coś
cicho, pobiegła do swojego pokoju i zamknęła drzwi.
Chwilę pózniej drzwi się otworzyły i stanął w nich Josh.
- Lissa?
- Idz stÄ…d.
- Nie. Nie możesz mówić o mnie zle i nie pozwolić mi protestować.
O co ci chodzi?
Przez chwilę stała plecami do niego, po czym nagle odwróciła się i
krzyknęła:
- Myślisz, że możesz słodkimi słówkami uśpić moją czujność, wziąć
mnie do łóżka i owinąć mnie wokół palca! A kiedy to ci się nie udaje,
zaczynasz mi grozić, że odbierzesz mi dziecko!
Zalała się łzami. Osłupiały Josh przez chwilę stał w milczeniu, po
czym objął ją i zaczął głaskać po głowie.
- Uspokój się, nie bądz niemądra - prosił cicho. - Nigdy nie
mówiłem, że chcę ci odebrać dziecko.
- Mówiłeś! - Odepchnęła go, wytarła łzy i popatrzyła mu w oczy. -
Powiedziałeś, że to twoje dziecko i zrobisz wszystko, żeby wiedziało o
tym od samego poczÄ…tku!
104
RS
- Tak powiedziałem, ale to nie oznacza, że nie pozwolę ci być jego
matką. Nigdy nie zamierzałem ci go zabierać i nigdy nie będę tego
próbował zrobić. Uważam to za rzecz okropną z każdego punktu widzenia.
Chcę tylko je widywać, najlepiej codziennie, tak jak w normalnej,
tradycyjnej rodzinie, w której rodzice mieszkają razem. Dlaczego nie
jesteś w stanie tego zrozumieć?
- Bo nie mogę ci ufać! Skąd mam wiedzieć, że nie kłamiesz? Przez
chwilę patrzył na nią bez słowa.
- Nie możesz tego wiedzieć. Musisz mi zaufać. Może z czasem
przekonasz się, że nie chcę cię zranić. A teraz trzeba zająć się pracą.
Myślę, że możemy odesłać Amy Carter do domu. Mogłabyś przygotować
dla niej antybiotyki?
Od czasu tej rozmowy stosunki między nimi stały się napięte. W
szpitalu rozmawiali ze sobą tylko wtedy, gdy było to konieczne, a w domu
Melissa ignorowała jego obecność i zaciągała zasłony w oknach, by mieć
pewność, że jej nie obserwuje.
Praca męczyła ją coraz bardziej. Gdy wreszcie poszła na badania,
okazało się, że ma podwyższone ciśnienie.
- Musisz ograniczyć swoje zajęcia albo zupełnie z nich zrezygnować
- oświadczyła Jo stanowczo. - Chociaż poza tym wszystko jest w
porzÄ…dku. Jestem bardzo zadowolona, bo twoja choroba nie wykazuje
nawrotu. Chyba ustąpiła całkowicie, ale o tym przekonamy się dopiero po
porodzie. Mam nadzieję, że będziesz karmiła piersią, żeby podtrzymać
pracę hormonów tak długo, jak to możliwe. [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- matkadziecka.xlx.pl