-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie tylko daru małżeństwa dziesięć lat temu, lecz daru miłości.
On jÄ… kocha.
Odszedł z jej życia, to prawda, ale nie dlatego, że jej nie kocha. Odszedł
właśnie dlatego, że ją kocha.
Dlaczego przywoziłby ją na Hawaje, gdyby go nie obchodziła, gdyby jej
nie kochał? Mógł ją wsadzić do samolotu, powiedzieć żegnaj, i wrócić do
własnego życia.
Dlaczego zabierałby ją do rodziców? Nie potrzebował jej, by się obronić
przed Connie Cristopolous.
Zabrał ją tam, by jej pokazać, czego w jej życiu brakowało. I żeby
włączyć ją do grona swojej rodziny.
Dlaczego miałby robić to wszystko, gdyby jej nie kochał?
To nie Peter nie wierzył w miłość, uświadomiła sobie teraz.
To ona w nią nie wierzyła.
111
S
R
Albo raczej nie wierzyła w nią dawna Ally. Wystraszona Ally. Ally, którą
matka osierociła tak wcześnie, i której ojciec, jak się wydawało, utożsamiał
miłość z obowiązkiem i wymaganiami.
Ale nowa Ally, dzisiejsza Ally, już wiedziała, że to nie tak.
Zaczynała rozumieć, czym naprawdę jest miłość. Widziała ją. Odczuwała
ją. Trzymała w ramionach.
To był dar Petera: wiara w jej możliwości, w to, że stanie się taką
kobietą, jaką chciała być. Jego troska o nią, szlachetność, wsparcie.
W pewnej chwili się rozpłakała. Przybiegły zaniepokojone pielęgniarki.
- Kochanie, jesteś wyczerpana - powiedziała któraś. - Musisz iść do
domu, odpocząć. Zaopiekujemy się twoim ojcem.
On nie słyszał jej łkań. Spał spokojnie, wyglądał trochę lepiej, wydawał
się mniej wycieńczony.
Ale co siÄ™ stanie, gdy mu powie...?
Mogła zrealizować wszystkie swoje wcześniejsze plany. Mogła dostać
rozwód, wyjść za Jona, mieć dziecko, uszczęśliwić ojca. Mogła zrobić to
wszystko - bez Petera.
Bo kochał ją wystarczająco mocno, by ofiarować jej ten dar.
Ale gdyby tak postąpiła, odrzuciłaby od siebie drugą połowę swojej
duszy.
Jon przyjął wiadomość filozoficznie.
- Wiedziałem - powiedział. - Zrozumiałem to zaraz, gdy tylko pojechałaś
do Nowego Jorku.
- Ale ja wtedy jeszcze nie wiedziałam... - tłumaczyła Ally.
Jon uśmiechnął się ze smutkiem.
- Chyba jednak wiedziałaś. Mam tylko nadzieję, że nie będziesz
żałowała.
112
S
R
Ally też miała taką nadzieję.
- %7łyczę ci wszystkiego najlepszego - dodał jeszcze.
- I ja tobie też - odpowiedziała szczerze. - I wiem, że nadal będziesz
dobrym przyjacielem dla mojego ojca.
- Oczywiście. Jestem dobrym lekarzem.
- I dobrym przyjacielem - nalegała Ally. - Jestem pewna, że poznasz inną
kobietÄ™. OdpowiedniÄ… dla ciebie.
Jon uprzejmie się uśmiechnął.
- Ja też mam taką nadzieję.
Ally dla siebie nie spodziewała się niczego takiego. Dla niej nie istniał
nikt inny. Tylko Peter.
Tak więc doznała szoku, gdy wieczorem, po powrocie do domu, zastała
kopertÄ™ zawierajÄ…cÄ… podpisane papiery rozwodowe.
Próbowała sobie wmówić, że to część daru miłości.
Ile razy można odtrącać mężczyznę, zanim będzie miał tego dosyć?
Wolała o tym nie myśleć.
Gdyby była pewna, że stan ojca się nie pogorszy, wróciłaby do Nowego
Jorku w tej samej chwili, gdy zrozumiała, że Peter ją kocha. Ale inną rzeczą
było wiedzieć, że nie wyjdzie za Jona, a zupełnie inną powiedzieć o tym ojcu.
Teraz już nie leżał na oddziale intensywnej opieki. Przeniesiono go do
prywatnej sali. Gdy Ally go odwiedzała, często siedział i rozwiązywał
krzyżówki. Nadal był słaby, ale mógł dojść nawet do końca korytarza.
- Czy on umrze, jeżeli mu powiem, że nie bierzemy ślubu? - spytała
wczoraj Jona.
Tym razem nie wygłosił dziesięciominutowego wykładu.
- Mam nadzieję, że nie - odparł po prostu.
Ale nie zaproponował, że sam go poinformuje.
113
S
R
I nie mogła mieć do niego o to pretensji. Tak więc na nią spadł ten
obowiÄ…zek.
Tak samo jak poprzednim razem.
Jednak teraz było gorzej. Chciała jeszcze zaczekać. Ale ojciec coś
wyczuł.
- Jesteś taka cicha - powiedział poprzedniego dnia. - Blada. Jesteś blada,
odkąd wróciłaś do domu. yle się czujesz? Poproś Jona, żeby cię zbadał.
Pokręciła głową.
- To nie jest nic takiego, w czym Jon mógłby pomóc. [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- matkadziecka.xlx.pl