• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    cimy do domu.
    - Bez seksu. - Powiedziała to z pewnym wahaniem.
    I cóż miał na to odpowiedzieć?
    - Coś ci powiem. Zostawię to tobie. Jeśli zechcesz, mogę
    obiecać, że w ogóle nie będzie seksu. Ale nie myśl, że cię
    nie pragnÄ™, Lindsey.
    - Dziękuję. - Zarzuciła mu ręce na kark i pocałowała
    go-
    Wstał szybko, żeby tylko znalezć się daleko od niej.
    - Poszukam ci czegoÅ› do spania - mruknÄ…Å‚. Po chwili
    podał jej bawełnianą koszulkę i zapinaną pod szyję koszulę.
    - Przymierz.
    Zniknęła za drzwiami łazienki. Chwilę pózniej usłyszał
    szum wody.
    Wspaniale, Crenshaw! Teraz przez cały tydzień będziesz
    się zastanawiał, czy ona zdecyduje się pójść z tobą do łóżka,
    czy nie. Czeka cię naprawdę wspaniały wypoczynek.
    ROZDZIAA ÓSMY
    Kiedy zadzwonił budzik, Lindsey była zdziwiona, że
    spała tak twardo. Czekała, żeby Jared włączył światło. Nie
    włączył.
    - Jared - odezwała się ostrożnie.
    - Mmm.
    - Mogę włączyć światło?
    - Co? O, tak. - Usłyszała potężne ziewnięcie.
    Lindsey włączyła lampkę i usiadła na brzegu łóżka. Jared
    leżaÅ‚, zakrywajÄ…c oczy ramieniem. UÅ›miechnęła siÄ™. Cieka­
    we, czy chronił je przed światłem, czy może chciał dać jej
    trochÄ™ swobody?
    Szybko zebraÅ‚a naszykowane ubranie i poszÅ‚a do Å‚azien­
    ki. Kiedy wróciła, Jared wciągał właśnie dżinsy. Nieogolony,
    nieuczesany, ale jakże pociągający.
    - Nooo - rzucił z zachwytem, kiedy obrócił się do niej.
    - Co? - spytała niepewnie.
    - Dobrze ci w czerwonym. Podoba mi siÄ™ ta sukienka,
    ale chyba zmarzniesz z odkrytymi ramionami.
    - Na razie włożę żakiet.
    PokiwaÅ‚ gÅ‚owÄ…, nie odrywajÄ…c od niej oczu. Pod wpÅ‚y­
    wem tego spojrzenia skrzyżowała ramiona na piersi.
    - To byÅ‚a najmniej kusa sukienka, jakÄ… mi kupiÅ‚y - po­
    wiedziała szorstko.
    SZCZZLIWY TRAF 247
    - O! Przepraszam. Nie chciaÅ‚em wprawić ciÄ™ w zakÅ‚o­
    potanie. Tylko że... Po prostu, wyglądasz tak... seksownie
    - wyrzuciÅ‚ to z siebie. - Mężczyzni rzucÄ… siÄ™ na ciebie, kie­
    dy tylko ciÄ™ zobaczÄ…!
    - Jakoś w to wątpię. - Włożyła żakiet. - Tak lepiej?
    ZaczÄ…Å‚ coÅ› mówić, urwaÅ‚ w pół sÅ‚owa i wyszedÅ‚ do Å‚a­
    zienki. W drzwiach zatrzymał się.
    - Wierz mi albo nie, ale wszystko, co powiedziałem,
    to były komplementy, a nie zaczepki.
    Wpatrywała się w zamknięte drzwi. Z trudem zdusiła
    gÅ‚uchy jÄ™k. Co siÄ™ ze mnÄ… dzieje? pomyÅ›laÅ‚a. Dlaczego w to­
    warzystwie Jareda stajÄ™ siÄ™ taka nerwowa?
    Zastanawiała się, w co też się wpędziła. Kiedy ojciec
    zachorowaÅ‚, wpadÅ‚a w panikÄ™. ChciaÅ‚a sprawić mu przyje­
    mność. Jak zawsze.
    Tyle że tym razem sprawy posunęły się znacznie dalej
    niż mogła przypuszczać.
    Zamknęła walizkę, usiadła na łóżku i czekała na Jareda.
    - Przepraszam - powiedziała, kiedy tylko się pojawił.
    Pachniał wodą po goleniu. - Masz rację. Jestem śmieszna
    i przewrażliwiona. Pax? - Wyciągnęła do niego rękę.
    - Zgoda. - Potrząsnął jej dłonią i szybko cofnął rękę.
    - Muszę przyznać, że nie jestem w najlepszej formie o...
    - spojrzał na zegarek - o pół do piątej rano. Lotnisko jest
    blisko. Możemy tu zostawić samochód. Zaopiekują się nim.
    A na lotnisko pojedziemy autobusem. Co ty na to?
    Kiwnęła głową. Podniósł walizki i ruszyli do wyjścia.
    Zaraz po starcie Jared odchylił fotel i zamknął oczy.
    Lindsey wyglądała przez okno.
    ANNETTE BROADRICK
    248
    Wróciła do rozmyślań, które zabrały jej większą część
    nocy i nie pozwoliły zasnąć. O kochaniu się z Jaredem.
    Nie mogÅ‚a zaprzeczyć, że nadchodzÄ…cy tydzieÅ„ zapowia­
    dał się jako bardzo trudny. Przedsmak tego dała jej ostatnia
    noc. A przecież mieli dwa łóżka.
    Lindsey musiała przyznać samej sobie, że pożąda Jareda.
    Od pierwszego pocałunku. A teraz byli małżeństwem. Cóż
    szkodziło poeksperymentować trochę? Mieli tydzień tylko
    dla siebie. A on przecież jasno opisał swoje uczucia.
    %7Å‚aden z jej chÅ‚opców, od czasów licealnych, nie wywo­
    ływał w niej takich pokus. %7ładen z nich nigdy nie posunął
    się za daleko. Może dlatego, że była córką senatora Russella?
    Jared był pierwszym, na którym to zdawało się nie robić
    najmniejszego wrażenia. Zaproponował jej małżeństwo nie
    z powodu pozycji jej ojca, ale ponieważ uważał, że był jej
    to winien. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl