-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wyobrażam sobie spędzenia z nim całej nocy. Myślę, że poza
hotelem jest kimś zupełnie innym. Ale mimo wszystko nie może
się dla mnie stać niczym więcej niż wspomnieniem, bo kiedy
lato dobiegnie końca, moje życie musi znów potoczyć się
dokładnie tak, jak zanim go poznałam. Zamierzam zachować
jedynie mój służbowy fartuszek, ten niebieski, na pamiątkę.
Jako wspomnienie po Jacku - ochrzczonemu na cześć whiskey,
opowiedział, uśmiechając się, ale oczy miał poważne. Zawsze
pełne powagi.
Nigdy nie spotykamy się poza hotelem. O czym mielibyśmy
rozmawiać? Zdaje się, że on ma tylko tę pracę w hotelu, tutaj
zaczyna i kończy się jego życie, żadnych bliskich, żadnych
zainteresowań, żadnych planów na przyszłość. %7łyje z dnia na
dzień. Gdzieś tam oczywiście ma jakąś rodzinę, rozbitą,
rozproszonÄ…, ale oni nie chcÄ…
81
go znać, i wzajemnie, twierdzi Jack. Pózniej, po seksie,
po wszystkim, zapada taka cisza, że słychać głosy z foyer.
Jack zostaje w łóżku i patrzy na mnie, chociaż ja chcę
tylko, żeby wstał i wyszedł. Nie znam go i jak długo się
śmiejemy, obściskujemy i kochamy, nie ma to żadnego
znaczenia, ale potem...
Niekiedy ogarnia mnie strach. %7łe wprawiłam w ruch
coś, czego nie będę w stanie zatrzymać. Po jakimś cza-
sie przestał flirtować z klientkami hotelu, co robił na po-
czątku. Zwykle sprawiał, że zatrzymywały się na kilka
minut dłużej, pytając o opis drogi na pogniecionych ma-
pach samochodowych, o to, czy nie mógłby im polecić
jakiegoś miejsca na wieczór. Ale teraz nawet ich nie za-
uważa, zbyt zajęty sprawdzaniem, gdzie jestem. I to mnie
przeraża. Zapomniał, że to wszystko jest tylko zabawą.
Niedługo skończy się lato, a jeżeli do Jacka nie dociera,
że potem także nasza przygoda musi się skończyć - co
wtedy?
Mieszka sam w obskurnym pokoju nad biurem straży
nadbrzeżnej, nie ma tam prysznica, nawet piecyka nie
ma, za to 180 stopni widoku na morze, jeśli się wychylić
przez otwarte okno. Nigdy mnie tam nie zabiera, jedy-
nie niechętnie mi o nim opowiada, kiedy pytam. To jest
zapomniana nora i nikt, z wyjÄ…tkiem mnie jednej, nie
tęskniłby za nim, gdyby zamek w drzwiach się zaciął -
twierdzi. Pracuje, śpi, kocha się ze mną - wygląda, że to
wszystko, jakby nie chciał od życia nic więcej. Co robi,
kiedy nie jest w hotelu?
- Myślę o tobie - odpowiedział i znów zaczął mnie
pieścić pod prześcieradłem.
82
A ja mam wrażenie, że tlen mi się skończył i muszę
wyjść do światła, żeby zaczerpnąć tchu.
A mimo to. LubiÄ™ go. Zachowuje dystans, a jednoczeÅ›-
nie jest natrętny. Ma taki sposób trzymania rąk w kie-
szeniach spodni swego ohydnego służbowego garnituru
i niemal przewraca siÄ™, kiedy go mijam. ZaczÄ…Å‚ wysta-
wać przy wejściu dla personelu, czekając, kiedy pójdę
do domu. Całuje mnie tam i nie przejmuje się już, czy
ktoÅ› nas zobaczy przez okno. Wymusza na mnie obiet-
nice. %7łe nie zachoruję. Bo jeśli pewnego dnia nie przyjdę
do pracy, a on wtedy ugrzęznie w jakiejś pętli czasu, bę-
dzie przecież zmuszony żyć beze mnie resztę swych dni.
Pętla czasu? Nie wiem, co to takiego, ale nie mówię tego,
odpowiadam, że w gruncie rzeczy mam też życie poza
hotelem i może on również powinien się o takie zatrosz-
czyć? A potem muszę wszystko łagodzić śmiechem, bo
Jack wygląda tak poważnie, że aż komicznie.
Wkrótce jedynym miejscem, w którym tego nie robili-
śmy, jest prysznic. Pewnego przedpołudnia w pokoju na
najwyższym piętrze, kiedy grad stuka o dachówki, odpi-
nam guziki fartuszka i szepczę chodz, zakładamy czepki,
żeby nie zmoczyć włosów i nie dać się złapać. Zmieję się
do rozpuku, gdy wchodzi we mnie w tym zielonym czep-
ku na głowie, wygląda jak jakiś zboczony chirurg. A kie-
dy już ma szczytować, moje śliskie biodra wymykają mu
się z rąk, nie zdążył wyjść. I na początku jest to tylko ab-
surd, a potem panika. Uderzyłam go prosto w twarz, po-
tem weszłam pod mocny, gorący strumień, nie słuchając
jego przepraszam, przepraszam, przepraszam". Tracimy
poczucie czasu, aż szef przychodzi nas szukać. Wtedy
83
można się już tylko ubrać, zabrać swoje rzeczy i odejść.
Nakryci, zwolnieni w ciÄ…gu paru minut.
To rekord. Nawet dla Jacka.
Rozstajemy się na podwórzu, na którym spotkaliśmy
się po raz pierwszy. Prosi o mój numer telefonu, bo te-
raz pewne jest tylko to, że nie spotkamy się już więcej
w hotelu. A wszystko, o czym mogę myśleć, gryzmoląc
cyfry we wnętrzu jego dłoni, to że jego szybkie plemniki
płyną w górę, w górę mnie i nigdy mu nie wybaczę, jeśli
zajdę w ciążę. Przecież niedługo wracam na uniwersy-
tet. Z powrotem do mojego drugiego życia, gdzie nie ma
co myśleć o Jacku. Próbuję go sobie wyobrazić, jak siedzi
z moimi przyjaciółmi w studenckiej kafejce przy czarnej
kawie i z papierosem i dyskutuje o postępie w badaniach
genetycznych. Jednak krzesło przy stoliku pozostaje pu-
ste, filiżanka wisi w powietrzu.
Nie dzwoni. Co sobie wyobrażałam? Mijają tygo-
dnie, a Jack nie dzwoni, ale to bez znaczenia, ponieważ
nie jestem w ciąży i historia mogłaby się tutaj zakończyć. [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- matkadziecka.xlx.pl