• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

     Nie martw siÄ™, Wendy. Nie zostawiÄ™ ciÄ™.
    Rzuciła mu świdrujące spojrzenie.
     Ach, Piotrusiu, przecież zawsze tak robiłeś. Nie pamiętasz? Każdego roku
    zostawiałeś mnie samą. A kiedy wracałeś, nie pamiętałeś niczego. A w końcu
    w ogóle o mnie zapomniałeś.
    Jej słowa zabrzmiały tak surowo, że Piotr natychmiast stał się uległy.
     Nie denerwuj się, Babciu, może nie powinnaś się męczyć mówieniem.
     Nie myśl sobie, że bredzę, Piotrusiu  ścisnęła go za rękę.  Słuchaj mnie
    uważnie. To, co przydarzyło się twoim dzieciom, dotyczy tego, kim i czym jesteś.
    Cofnęła rękę i pokazała na zaczytany egzemplarz Piotrusia Pana leżący na
    nocnym stoliczku.
     Podaj mi tę książkę.
    Piotr się zawahał.
     Nie wydaje mi się. . . Chyba lepiej będzie, jeśli odpoczniesz teraz, Babciu.
    Zacisnęła wargi i przybliżyła twarz.
     Zrób to, o co cię proszę, Piotrusiu. Już czas, żebym ci coś powiedziała,
    czas, abyś się dowiedział.
     O czym dowiedział? O czym?
    Wendy bez słowa czekała, aż poda jej książkę. Potem otworzyła ją i zaczęła
    czytać:  Wszystkie dzieci, prócz jednego, dorastają . Spojrzała na niego.
     Tak właśnie sir James zaczął opowieść, którą napisał dla mnie. . . bardzo
    dawno temu. Były Zwięta Bożego Narodzenia, tak, roku 1910, i miałam prawie je-
    denaście lat. Dziewczynka stawała się kobietą, jakby się znalazła pomiędzy dwo-
    ma rozdziałami księgi. Jak daleko sięgasz pamięcią?
    Piotr natychmiast zaniepokoił się; odwrócił od Wendy i spojrzał na ocieniony
    pokój, jak gdyby tam miała znajdować się odpowiedz. Sapnął z irytacją:
     Nie wiem. Pamiętam sierociniec przy Great Ormond. . .
    44
     Ale wtedy miałeś już dwanaście lat, prawie trzynaście. A wcześniej?
    Piotr chciał, żeby Moira już wróciła. Spojrzał przez chwilę na Wendy i odwró-
    cił się znowu. Starał się przypomnieć sobie, ale nie mógł.
     Wcześniej nic nie było.
    Dłoń Wendy ścisnęła go znowu, mocno i nieustępliwie. Wbrew sobie Piotr
    obrócił się, by spojrzeć na nią.
     Zastanów się dobrze  ponagliła go.
    Piotr westchnął ciężko.
     Było mi zimno, byłem sam. . .  urwał i zezłościł się.  Nie pamiętam!
    Nikt nie wie, skąd się wziąłem! Mówiłaś mi, że jestem sierotą. . .
     Ale to ja cię znalazłam  przerwała mu Wendy.  Ja  zaczerpnęła
    tchu, żeby się uspokoić.  Piotrusiu, musisz mnie teraz posłuchać. I uwierzyć. Ty
    i ja bawiliśmy się razem jako dzieci. Przeżyliśmy wspólnie wspaniałe przygody.
    Razem śmialiśmy się i płakaliśmy  przerwała na chwilę.  I fruwaliśmy. Ale
    ja nie chciałam zostać na zawsze dzieckiem. Tak bardzo chciałam być dorosła
    i żyć w prawdziwym świecie. Chciałam też bardzo, żebyś i ty dorósł razem ze
    mną. Ale ty nie chciałeś. Bałeś się tego. A kiedy w końcu uznałeś, że jesteś już
    gotów, dla mnie było o pięćdziesiąt lat za pózno. Dla mnie i. . . dla nas  jej
    twarz zmarszczyła się w smutnym, zmęczonym uśmiechu.  Byłam już stara,
    Piotrusiu. A ty, ty dopiero stawałeś się dorosłym człowiekiem.
    Piotr patrzył na nią, jakby postradała zmysły, o co, prawdę powiedziawszy,
    nigdy by jej nie podejrzewał.
     Dobrze, po prostu odpocznij sobie, Babciu. Po szukam zaraz czegoÅ› na
    uspokojenie. . .
    Ale Wendy przytrzymała go.
     Kiedy byłam mała, żadna inna dziewczynka nie cieszyła się takimi two-
    imi względami jak ja. Och, kiedy brałam ślub, byłam niemal gotowa zapomnieć
    o swojej przysiędze i czekałam, aż zjawisz się niespodzianie w kościele. Miałam
    wpiętą różową atłasową wstążkę. Ale ty nie przyszedłeś. Nie mogłam cię mieć dla
    siebie.
    Piotr usiłował bez skutku się uwolnić. Czuł, że coś burzy się w nim w środku,
    coś, czego nie mógł ogarnąć pamięcią. Zmagał się z tym, nie wiedząc, czy chce
    to przywołać, czy odepchnąć.
     Kiedy przyszedłeś po raz ostatni i przykrywałam cię kołderką, już byłam
    starszą panią, Babcią Wendy, a w pokoju dziecinnym spała moja trzynastoletnia
    wnuczka. Twoja Moira. I kiedy ją zobaczyłeś, postanowiłeś nie wracać do Niby-
    landii.
    Piotr szeroko otworzył oczy.
     Co? Dokąd nie wracać?
     Do Nibylandii, Piotrusiu.
    Piotr skinął natychmiast głową uśmiechając się sztucznie.
    45
     Zawołam Moirę. Moira!  krzyknął na cały głos.
    Babcia Wendy nachyliła się tuż nad nim.
     Piotrusiu, próbowałam rozmawiać z tobą wiele razy. Ale widzę, że wszyst-
    ko zapomniałeś. Pomyślisz sobie, że jestem zwariowaną staruszką u kresu swoich
    dni. Ale teraz musisz się dowiedzieć.
    Wzięła książkę i stanowczym ruchem wcisnęła mu ją w ręce.
     Te opowieści są prawdziwe. Przysięgam ci. Przysięgam na wszystko, co [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl