• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    wkroczyła do budynku pełnego śladu po kulach. Jak dotąd legitymacja FBI
    powstrzymywała policjantów od pytań.
    Pomimo wczesnej pory nowo przybyły miał na sobie nieskazitelnie gładki szary
    garnitur i błyszczące czarne półbuty. Znała go od pięciu lat. Agent Paul
    Sandquist stanął naprzeciw niej, milczał przez dobrą minutę, a potem pokręcił
    głową z niedowierzaniem.
    - Helen, na miłość Boską, dlaczego za każdym razem musisz się tak
    wychylać? Czy wiesz, że mam osobisty rozkaz dyrektora, aby natych
    miast aresztować ciebie i pułkownika Thorna, jak tylko was zobaczę?
    Przytaknęła i wstała, wyciągając złączone dłonie.
    - W porządku, Paul. Załóż nam kajdanki i prowadz do naszego nie
    ustraszonego szefa.
    Sandquist uśmiechnął się lekko.
    - Wydaje mi się, że obejdzie się bez kajdanek, agentko Gray.
    Helen poczuła w ręku ciepłą dłoń Petera i powiedziała:
    - To pięknie. Tak czy owak, oboje z wielką chęcią porozmawiamy
    parÄ™ chwil z dyrektorem Leiterem.
    ? Godfrey Field pod Leesburgiem, Wirginia
    Dowódca jednej z grup Zespołu Odbijania Zakładników FBI, Felipe DeGarza, wyszedł
    na zewnątrz należącego do Caraco hangaru i natychmiast poczuł na sobie dotyk
    porannego słońca. Spod hełmu pociekła strużka potu. W tej chwili czarny
    kombinezon, czarne buty i ciężka kamizelka kewlarowa nie były
    najodpowiedniejszym strojem. Rzecz się jednak przedstawiała zupełnie inaczej,
    kiedy kulki świstały dookoła. Lepiej się spocić i zziajać, niż mieć w sobie
    kilka pocisków.
    Tak w każdym razie zawsze powtarzała jego dawna szefowa, agentka Helen Gray, a
    DeGarza wziÄ…Å‚ to sobie bardzo do serca.
    Dzień gniewu
    - Felipe, dzwoni dyrektor Leiter - zawołał agent Tim Brett.
    DeGraza wręczył pistolet maszynowy H&K MP5 swemu zastępcy
    i wziÄ…Å‚ od niego telefon.
    - Tutaj DeGarza. Lotnisko bezpieczne.
    - Chwalić Boga - powiedział Leiter. -Jakieś trudności? Dowódca ZOZ popatrzył na
    szereg jeńców, którzy opuszczali właśnie
    hangar pod czujnym spojrzeniem jego żołnierzy i lokalnego oddziału SWAT.
    - Nie, panie dyrektorze. Złapaliśmy ich ze spodniami opuszczonymi
    na kostki. Zdaje się, że pierwszy samolot chcieli wypuścić dobrze po
    wschodzie słońca. Ich szef, jakiś Niemiec, usiłował się dodzwonić do
    Chantilly, kiedy wywaliliśmy drzwi.
    - A bomby? - spytał Leiter. - Są?
    - Tak. Oprócz odrzutowca Caraco, są tutaj jeszcze cztery dwusilnikowe maszyny, a
    we wszystkich są zabawki dziwnie podobne do zdjęć TN-1000, które dostaliśmy
    faksem.
    - Nie dotykajcie ich - pośpiesznie nakazał Leiter. - Zostawcie to specjalistom
    Ekipa Armii jest już w drodze. Dowodzi nimi pułkownik Greg Lyle, ich najlepszy
    człowiek. Niech oni najpierw wszystko sobie obejrzą, OK?
    - Oczywiście, panie dyrektorze.
    Tylko idiota mógłby chcieć majstrować przy trzystupięćdziesięcioto-nówce,
    szczególnie kiedy nie było wiadomo, czy terroryści nie zamontowali jakichś
    pułapek.
    - Czy są jakieś wiadomości, panie dyrektorze, z innych lotnisk?
    - Jak dotąd wszystko w porządku. Wyłapaliśmy wszystkich, mamy
    kilku rannych w starciach w Page i Shafter-Minter, ale nic szczególnego.
    Zdaje się, że paru sukinsynów wcześnie się zorientowało, że coś nie
    w porządku, bo nie mogli się połączyć z Ibrahimem, więc wzięli nogi za
    pas, ale daleko nie uciekną. Znalezliśmy wszystkie dziewiętnaście
    bomb. Zgodnie z informacjami agentki Gray i pułkownika Thorna, to
    wszystko, co im zostało.
     Wszystko, co im zostało" - facet mówi to tak łatwo i nawet słowem nie wspomni o
    tym, ile wszyscy Amerykanie, Biuro i on sam zawdzięczają tej dwójce.
    ? 5 lipca - Vienna, Wirginia
    Pułkownik Peter Thorn zajrzał do pełnego książek gabinetu Farrella.
    - Mam nadzieję, że nie przeszkadzam, Sam.
    Farrell oderwał oczy od bloku, na którym coś zamaszyście pisał, wstał i wyszedł
    Peterowi na spotkanie z wyciągniętą dłonią.
    - Ależ, skądże, Pete! Dlaczego Louise nie dała mi znać, że jesteś?
    Thorn uśmiechnął się szelmowsko.
    Larry Bond
    - Chyba mnie nie zobaczyła. Poczekałem, aż zajęła się rabatkami od
    frontu i zakradłem się tylnym wejściem.
    Farrell pogroził mu żartobliwie.
    - Dosyć tych wszystkich przedstawień typu  płaszcz i szpada", pułkowniku. Teraz
    jestem już na dobre na emeryturze.
    - Tak jest, panie generale.
    Generał wskazał fotel, a sam usiadł w drugim
    - Nie rozumiem, skąd takie podchody wobec mojej żony. Dobrze
    wiesz, że jesteś jej faworytem.
    Thorn skrzywił się.
    - Nie wiem, czy to się nie zmieniło, skoro wciągnąłem cię w tę
    piekielną awanturę, która na dodatek kosztowała dziesięć tysięcy zielo
    nych. A Louise dość się naoglądała Armii, żeby wiedzieć, ile czasu
    potrwa, zanim księgowi zgodzą się cokolwiek z tego zwrócić.
    Farrell wzruszył ramionami.
    - Kto wie? Może odpiszę sobie te dziesięć tysięcy od podatków jako
    koszty badań do książki, którą kiedyś napiszę. Może także wystawię
    rachunek FBI za czas, który straciłem, odpowiadając na ich pytania.
    Peter uśmiechnął się szyderczo.
    Sam, Helen i on spędzili dwa dni w  ochronnym" areszcie FBI, podczas którego
    Biuro, Pentagon i CIA prowadziły wyczerpujące przesłuchania. Od początku było
    jasne, że rząd najchętniej schowałby całą sprawę pod suknem, ale nie było
    sposobu na utajnienie strzelaniny w Chantilly, kilku zdecydowanych akcji, które
    ZOZ i SWAT przeprowadziły na terenie całego kraju, by już nie wspominać o
    atomowej eksplozji nad zatokÄ… Chesapeake.
    Thorn spojrzał na wielki, zielony, spokojny ogród na tyłach domu Farrella.
    Mieli szczęście. Wielkie szczęście. Ponieważ eksplozja nastąpiła w powietrzu,
    nie było wiele odpadów radioaktywnych, a silny wiatr zepchnął skażone
    radioaktywnie powietrze w głąb Atlantyku. Tak czy owak, policja i Gwardia
    Narodowa profilaktycznie ewakuowały kilkanaście tysięcy osób na półwysep
    Deleware. Na szczęście ekipy z Departamentów Obrony i Energetyki donosiły o
    bardzo niewielkim wzroście radioaktywności gruntu.
    W tej sytuacji nikt nie mógł powstrzymać prawdziwej powodzi doniesień w mediach.
    Pierwsze skoncentrowały się na tym, że ktoś przemycił do USA znaczną liczbę bomb
    atomowych wykradzionych w Rosji. Tym przez cały tydzień zajmowały się artykuły
    pod nagłówkami na całą stronicę i kilkugodzinne audycje. Potem jeden za drugim
    zaczęły się pojawiać inne problemy.
    Na przykład pytania o uwikłanie Caraco w wewnętrzną politykę amerykańską, o
    związki Ibrahima z kręgami rządowymi, o rolę, jaką wysocy
    Dzień gniewu
    urzędnicy odegrali w zamknięciu śledztwa w sprawie przemytu przez Caraco broni.
    On i Helen musieli więc kryć się przed prasą, przychodziło im to jednak z coraz
    większą trudnością, a jeszcze trudniejsze stanie się to teraz, kiedy do sprawy
    włączył się Kongres. W Izbie Reprezentantów i w Senacie mówiło się już głośno o
    powołaniu specjalnych komisji, które zbadają postępowanie rządu w całej tej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl