• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    faceci plÄ…czÄ… siÄ™ po naszym mieszkaniu, kiedy mnie nie ma?
    Zu objaśniła zgodnie z prawdą, że dwaj burzymurkowie ze
    spółdzielni.
     I oni mówią ci na pożegnanie:  No to pa, skarbie. Zadzwoń, jak
    znowu trzeba ci będzie coś wkręcić". Gadaj zaraz, z kim mnie zdradzasz?
    Zuza przez chwilę poważnie brała pod uwagę, że jej mąż na skutek
    zbyt gwałtownych wypróżnień doznał poważnego uszczerbku na umyśle.
    Ale nagle przypomniała sobie niedawną wizytę dozorczyni i jej spotkanie w
    przedpokoju z Karolkiem. Już wiedziała, skąd się wzięły te rewelacje na
    temat jej niemoralnego prowadzenia się. Zaczęła się śmiać, ale nagle
    chwyciła się za brzuch i znowu popędziła do łazienki.
    R
    L
    T
     Kochanie, ja ci zaraz wszystko wyjaśnię  krzyknęła w biegu do
    Michała.  Tylko daj mi już ten węgiel, bo nie chcę reszty życia spędzić w
    kiblu.
    R
    L
    T
    Rozdział 9
    CÓRKA LISTONOSZA, czyli...
    JAK OBCY KAPITAA ROZKRADA POLSKI MAJTEK
    Zu obudziła się w podłym nastroju. Nic dziwnego... Michał poleciał z
    powrotem do Londynu i miał wrócić dopiero za miesiąc. Z góry założyła, że
    pogoda na pewno solidaryzuje siÄ™ z parszywym stanem jej ducha, na
    zewnątrz musi być więc pioruńsko zimno i bankowo leje jak z cebra. Może
    nawet jest gradobicie. Była trochę zdziwiona, gdy po wyjściu stwierdziła, że
    jest piękny słoneczny dzień. Zanim dotarła do agencji, spociła się jak mysz.
     Cieszę się, że cię widzę  stwierdził na jej widok Mikulski.
     Naprawdę?  Zu ucieszył ten niespodziewany przejaw sympatii ze
    strony szefa i już zamierzała się do niego uśmiechnąć, ale Mikulski
    dokończył...
     Nie mam kogo posłać do klienta, bo Karol wziął sobie dzień wolny.
    Nie zdejmuj płaszcza...
     Mam na sobie kurtkę  powiedziała pod nosem, tak żeby pryncypał
    nie słyszał.  Jaki to adres?
     Anita zanotowała. Facet nazywa się Smith, jest Anglikiem i
    koniecznie chce kupić w naszym mieście kamienicę.
     A co?  burknęła Zuza, stając obok biurka Anity.  W Anglii
    kamienic im zabrakło, że chcą wykupywać nasze? Obcy kapitał rozdrapie
    naszÄ… ojcowiznÄ™.
     Wyluzuj. O ile sobie przypominam, to twój ojciec jest listonoszem i
    nigdy żadnej kamienicy nie miał, więc Smith nic zabrać nie może 
    odpowiedziała Anita i poklepała ją na pocieszenie po ramieniu.  Przez
    R
    L
    T
    telefon facet brzmiał sympatycznie. Postaraj się, to może podpisze z nami
    umowę na wyłączność.
     Oczywiście, pani kierowniczko. Uwiodę go na schodach jakiejś
    kamienicy. Ale jeszcze nie wiem jakiej  obiecała, trzasnęła drzwiami i o
    mało nie wywinęła orła na schodach. Na szczęście w ostatniej chwili złapała
    się poręczy.
    Po godzinie dotarła pod wskazany adres. Stanęła pod wypasioną willą.
     Po co mu jeszcze jakaś kamienica?  zdziwiła się i nacisnęła
    dzwonek do drzwi.  Kto mu to będzie sprzątał?
    Niemal natychmiast uzyskała odpowiedz na swoje pytanie, bo
    otworzyła jej kobieta, która wyglądała, jakby zaprojektowano ją w fabryce
    specjalizujÄ…cej siÄ™ w seryjnej produkcji idealnych pomocy domowych.
     Jestem umówiona z panem Smithem. Zuzanna Roszkowska z
    Agencji Nieruchomości Cztery Kąty.
    Gosposia posadziła ją na fotelu w salonie i zajęła się swoimi
    sprawami. Po piętnastu minutach Zuza zaczęła podejrzewać, że zapomniała
    o niej powiedzieć swojemu pracodawcy. Na wszelki wypadek zaczęła się
    straszliwie wiercić. Niestety, fotel był tak drogi, że nie zaskrzypiałby nawet
    pod ciężarem słonia. Po kolejnych dziesięciu minutach dostała ataku
    suchotniczego kaszlu. Tak się wczuła w swoją rolę, że aż się spłakała i
    popluła. Grzebała właśnie w torbie w poszukiwaniu chusteczek, gdy nagle
    usłyszała:
     Pani Zuzanna Roszkowska z agencji nieruchomości? Peter Smith.
    Może szklankę wody?
    Obok niej stał uśmiechnięty facet w średnim wieku z rudą głową
    ostrzyżoną na jeża.
    R
    L
    T
     Nie, dziękuję. Już mi przechodzi  Zu teatralnie odkaszlnęła i z
    wdziękiem podniosła się z fotela. Coś jednak poszło nie tak i zanim
    osiągnęła postawę pionową z powrotem klapnęła na siedzenie.
     Zapraszam do mojego gabinetu.  Peter Smith wskazał drzwi po
    prawej stronie i czekał, aż Zu wygramoli się z fotela.
     Skontaktował się pan z naszą agencją, żeby kupić kamienicę 
    zaczęła profesjonalną rozmowę.
    Godzinę pózniej wracała do agencji bardzo zadowolona z siebie. Miała
    w torebce umowÄ™ na poszukiwanie kamienicy dla pana Smitha. Za coÅ›
    takiego na pewno wpadnie jej jakaÅ› grubsza premia. Zamiast premii
    przywitała ją jednak awantura...
     Co się z tobą dzieje?  gderała Anita.  Próbuję się już dwie godziny
    do ciebie dodzwonić. Bez przerwy włącza się automatyczna sekretarka.
    Mikulski chciał wiedzieć, jak ci poszło w sprawie kamienicy.
     O, cholera, skarpetki Michała! Zostawiłam telefon w domu! Wracam
    za godzinę! Jakby Mikulski mnie szukał, powiedz, że jeszcze nie wróciłam
    ze spotkania.  Zu rzuciła się w stronę drzwi wyjściowych.
     Stój, wariatko!  Anita przechyliła się przez biurko i przytrzymała ją
    za pasek od torebki.  KtoÅ› czeka na ciebie od godziny.
    Zu rozejrzała się i zobaczyła przy stoliku w kącie pana Kowala...
     O rany! Bardzo pana przepraszam.  Zrobiło jej się potwornie
    głupio.  Wiem, że miałam do pana zadzwonić dzisiaj rano, ale zostawiłam
    telefon w domu. Jeszcze raz przepraszam. Niech pan usiÄ…dzie. Przepraszam,
    pan już siedzi. To może ja usiądę...
    Po minie pana Kowala widać było, że się zastanawia, czy trafił do
    agencji nieruchomości, czy do szpitala dla wariatów. Musiał być odważnym
    człowiekiem, bo nie zerwał się z krzesła i nie uciekł z krzykiem z Czterech
    R
    L
    T
    Kątów. Wysłuchał cierpliwie mętnych tłumaczeń Zuzanny. Wykorzystał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl