• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    cesarza, którą stanowiło 11 osób.
    Ustrój wewnętrzny dworu oparty został na wzorach z wyspy Elby. Wielki marszałek
    Bertrand zachował stanowisko marszałka dworu, sprawując zarazem ogólny nadzór, pan de
    Montholon miał powierzoną pieczę nad sprawami domowymi, generał Gourgaud objął opiekę
    nad stajnią, a pan Las Cases czuwał nad wewnętrznym zarządem. Podobnie mniej więcej
    ustalony został rozkład dnia. O godzinie 9 cesarz spożywał śniadanie. Ponieważ nie było
    specjalnie wyznaczonej godziny na spacer, ze względu na to, iż za dnia upał był nieznośny,
    wieczorami zaś panowała wilgoć, ponieważ też konie, które stale miały nadchodzić z
    przylądka, z reguły nie nadchodziły, cesarz pracował przez znaczną część dnia bądź to z
    panem Las Cases bądź też z generałami Gourgaudem lub Montholonem. Między godziną
    ósmą a dziewiątą pospiesznie jadano obiad, w jadalni bowiem unosił się nieznośny dla
    cesarza zapach farby. Następnie udawano się do salonu, gdzie czekał już deser. Tutaj czytało
    się Racine'a, Moliera lub Woltera, przy czym coraz bardziej dawał się we znaki brak
    Corneille'a. O godzinie 10 zasiadano do reversi ulubionej przez cesarza gry w karty, nad którą
    zazwyczaj przesiadywano do godziny pierwszej po północy.
    Cała niewielka kolonia znalazła pomieszczenie w Longwood, z wyjątkiem marszałka
    Bertranda, który zajmował z rodziną tzw. Hutsgate, lichy, mały domeczek położony przy
    drodze do miasta.
    Mieszkanie cesarza składało się z dwóch pokoi, z których każdy liczył 15 stóp długości, 12
    stóp szerokości i niespełna 7 stóp wysokości. Oba wytapetowane były chińską materią, lichy
    zaś dywan okrywał posadzkę.
    W sypialni stało małe łóżko polowe, na którym sypiał cesarz, sofa, na której spoczywał
    przez większą część dnia, wśród stosu książek, zostawiających niewiele wolnego miejsca,
    obok zaś stał stolik, przy którym zasiadał do śniadania lub nawet do obiadu, na którym
    wieczorem stał trójramienny świecznik, osłonięty abażurem. Pomiędzy obu oknami,
    naprzeciw drzwi znajdowała się komoda z bielizną. Na niej stał duży neseser.
    Kominek, nad którym wisiało niewielkie lustro, zdobiło kilka obrazów. Po prawej strome
    stał portret jadącego na jagniątku króla rzymskiego, z lewej strony wisiał inny portret króla
    rzymskiego, siedzącego na poduszce i przymierzającego pantofel. Pośrodku stało marmurowe
    popiersie cesarskiego dziecięcia. Dwa świeczniki, dwie buteleczki i dwie wyzłacane filiżanki
    z neseseru cesarza uzupełniały ozdobę kominka.
    Leżąc przez większą część dnia na sofie, cesarz miał stale przed oczyma wiszący nie
    opodal sofy, malowany przez Isabeya portret Marii Ludwiki trzymającej na ręku syna. Poza
    tym po lewej stronie kominka, obok portretów, znajdował się zegar Frydryka Wielkiego,
    rodzaj budzika, który Napoleon przywiózł z Poczdamu i jako pendent własny zegarek
    cesarza, który wybił ongiś godzinę bitwy pod Marengo i Austerlitz, z obu stron zaopatrzony
    złotą przykrywą, na której wyryta była litera B.
    Umeblowanie drugiego pokoju składało się głównie z surowych desek, poukładanych na
    63
    zwyczajnych podstawach. Tu rozłożone było mnóstwo książek oraz różne rozprawy
    dyktowane przez cesarza generałom i sekretarzom. Pomiędzy obu oknami ustawiona była
    szafka na książki, naprzeciwko zaś stało łóżko podobne do łóżka w pierwszym pokoju, na
    którym cesarz niekiedy odpoczywał za dnia lub sypiał w nocy. W środku pokoju znajdował
    się także stół do pracy, przy którym zaznaczone były miejsca zajmowane zazwyczaj podczas
    dyktowania przez cesarza oraz panów Montholona, Gourgauda lub Las Casesa.
    Taki oto był tryb życia i tak wyglądała rezydencja męża, który zamieszkiwał kolejno
    Tuileries, Kreml i Eskorial.
    A jednak mimo upałów za dnia i wilgoci w nocy, mimo braku przedmiotów niezbędnych
    do życia, do którego przywykł, cesarz zniósłby cierpliwie wszystkie niedostatki, gdyby nie
    ustawiczne szpiegowanie i traktowanie go nie tylko jako więźnia wyspy, lecz także jako
    więźnia we własnym domu. Jak już wspomniano, zostało wydane zarządzenie, że Napoleon
    może wyjeżdżać na spacery tylko w towarzystwie jednego z oficerów angielskich. Wskutek
    tego cesarz postanowił zaniechać w ogóle spacerów konno. Konsekwentnym dotrzymaniem
    postanowienia sprawił, że jego dozorcy więzienni znieśli ten zakaz, pod warunkiem iż nie
    przekroczy pewnych określonych granic. Granic tych jednak strzegli wartownicy.
    Pewnego dnia jeden z szyldwachów wycelował nawet broń do cesarza; na szczęście
    generał Gourgaud wyrwał mu karabin w chwili, gdy prawdopodobnie chciał już nacisnąć
    cyngiel. Zresztą regulamin zezwalał tylko na półgodzinną przejażdżkę, ponieważ zaś cesarz
    nie chciał go przekraczać, schodził z konia i odbywał dalszą przechadzkę pieszo, ścieżkami
    nad krawędzią spadzistych przełęczy i cudem tylko co najmniej z dziesięć razy nie spadł w
    przepaść.
    Mimo tych zmian w trybie życia, do którego przywykł, cesarz cieszył się w pierwszych
    sześciu miesiącach stosunkowo dobrym zdrowiem. Następnej jednak zimy, gdy pogoda stale
    była fatalna, gdy wilgoć i deszcze docierały do izdebki, w której mieszkał, cesarz zaczynał się
    czuć coraz gorzej, co objawiało się często stanem zupełnego odrętwienia. Ponadto Napoleon
    zdawał sobie sprawę, że klimat wyspy jest w najwyższym stopniu niezdrowy i że osoba
    licząca pięćdziesiąt lat należała na wyspie do rzadkości.
    Tymczasem zjawił się nowy gubernator, którego admirał przedstawił cesarzowi. Był to
    człowiek mający około 45 lat, niemiłej postaci, cienki, chudy, wysuszony, o czerwonej twarzy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl