• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    go odmówiłaś Russellowi?
    - Bo jestem perfekcjonistkÄ…. To odpowiedz na pierwsze pytanie. A co do drugiego,
    to dlaczego ciÄ™ to obchodzi?
    Cam wszedł do sali prób i stanął przed nią.
    - Obchodzi, bo pracownicy są dla mnie jak rodzina. Chcę wiedzieć, czy wszystko u
    ciebie w porzÄ…dku.
    - W porządku - odpowiedziała jak echo.
    - Pomimo że już się nie spotykacie z Nate'em?
    - Nie chcę o tym z tobą rozmawiać. - Zaczęła zbierać swoje rzeczy. - Idę do domu.
    R
    L
    T
    - Jeszcze chwila. O tej godzinie jesteś wciąż tutaj... Mój brat prawie w ogóle nie
    sypia... Co takiego zaszło między wami?
    Jen nie potrafiła zdobyć się na tę rozmowę. Już wcześniej Marcia chciała ją do tego
    skłonić, ale jej też się nie udało. Nie była w stanie powiedzieć głośno, że Nate jej nie ko-
    cha. Choć jego nieustanne imprezowanie, odkąd zerwali, było aż nazbyt wyraznym do-
    wodem.
    - Nie mogę o tym rozmawiać. A w ogóle, co ty tu robisz o tej porze? Ja tańczyć
    mogę zawsze, niezależnie od stopnia wyczerpania. Udowodnię ci to na pokazie.
    - Wcale w to nie wątpię. Ale powiedz mi, dlaczego zerwaliście.
    - Proszę, nie każ mi tego jeszcze raz przerabiać. Skoro tak bardzo chcesz wiedzieć,
    zapytaj Nate'a.
    - Nie mogÄ™. Ostatnio strasznie zle reaguje na wszelkie osobiste pytania.
    Jen przez chwilę napawała się tą informacją. Najwyrazniej Nate czuł się równie
    podle jak ona.
    - A wydawało mi się, że już się wyleczył.
    - Jak to?
    - Imprezuje każdej nocy z coraz piękniejszymi kobietami. I widziałam jego wy-
    wiad z Nowego Jorku. Nie sprawiał wrażenia przygnębionego.
    - Jest dobry w ukrywaniu uczuć. Ty najlepiej powinnaś o tym wiedzieć.
    - Wiem. Ale nie mogę sprawić, by czuł coś, czego nie czuje.
    Cam pokiwał głową.
    - Poprosił mnie, żebym spytał, co u ciebie. O tobie nie piszą codziennie w prasie,
    więc on nic nie wie.
    - Wszystko w porzÄ…dku.
    - NaprawdÄ™?
    - Nie, Cam. Nie wszystko w porządku. Mam złamane serce, mężczyzna, którego
    kocham jest tak blisko, ale nie mogę się z nim widywać. To tortura i zupełnie sobie z tym
    nie radzÄ™.
    - Rozumiem. Dlatego tak dużo pracujesz.
    - Co innego mogę zrobić?
    R
    L
    T
    Uśmiechnął się trochę kpiąco, trochę smutno.
    - Pytasz nie tego faceta. Ja sam uciekam w pracę, żeby nie zostać sam ze sobą.
    - Przykro mi. - Najwyrazniej i tego złotowłosego chłopaka też ścigały jakieś de-
    mony. - Przynajmniej mogę zrzucić winę za ten pracoholizm na Nate'a. Ale powiedz mu,
    że u mnie wszystko dobrze. - Wstała i sięgnęła po torbę. - Chciałeś, żebym wzięła tę pra-
    cÄ™ u Russella?
    - Tylko jeżeli ty tego chcesz. Nie znam twoich planów, marzeń. U niego poznała-
    byś prawdziwych możnych tego świata.
    Jen szła już w stronę wyjścia i Cam ruszył za nią.
    - Wiem. Może bym nawet spróbowała... Dziękuję ci jeszcze raz za pomoc w tej
    sprawie z Carlosem. Lżej mi, jak pomyślę, że siedzi.
    - Też się cieszę, że spędzi jakiś czas za kratkami. Może pomyśli dwa razy, zanim
    znów spróbuje czegoś podobnego.
    - Tak, Naprawdę bardzo ci dziękuję.
    - Wiesz, że w Nowej Zelandii mogłabyś znów startować w turniejach?
    - Cam, dlaczego to robisz?
    - Nie chodzi o mnie, tylko o Nate'a. Nie rozumie, dlaczego odmówiłaś i zadręcza
    się, że może odrzuciłaś tę życiową szansę z jego powodu.
    Nate chyba uważał, że wszystko kręci się wokół niego... Cóż, chwilami rzeczywi-
    ście tak było.
    - Postanowiłam przestać uciekać. Ważniejsze niż pieniądze i prestiż są dla mnie
    korzenie i rodzina. I nie zamierzam z nich rezygnować.
    Minęła Cama, zeszła po schodach i wyszła z klubu. Przystanęła na światłach i zer-
    knęła w okno na górze. Miała ledwo uchwytne wrażenie, że Nate na nią patrzy, ale chyba
    musiała się mylić. On już przecież zrobił następny krok.
    Nate istotnie obserwował, jak Jen wychodzi z klubu, przechodzi przez ulicę i wsia-
    da do samochodu. Robił to każdej nocy od ich zerwania. Nie mógł znieść myśli, że coś
    mogłoby się jej stać. Jeśli któregoś wieczoru był nieobecny, prosił braci, by na nią zerk-
    nęli.
    R
    L
    T
    Chociaż ze sobą zerwali, wciąż nie potrafił wyrzucić jej z pamięci. Z największym
    trudem powstrzymywał się, żeby nie zacząć błagać o wybaczenie. Obiecałby jej wszyst-
    ko, choć nadal nie potrafił przyznać się do miłości.
    Usłyszał kroki i w drzwiach pojawił się Cam.
    - Co powiedziała?
    Cam tylko pokręcił głową i oparł się o poręcz schodów.
    - Uważam, że powinieneś sam z nią porozmawiać.
    Nate wsunął palce we włosy w geście desperacji.
    - Myślisz, że nie chcę? A jeżeli mi się nie uda jej zatrzymać? Zresztą nie chcę od-
    bierać jej szansy na lepszą przyszłość, tak jak to zrobił ten dupek, Carlos.
    - Nic takiego się nie stanie. Jen dobrze wie, czego chce. Mam wrażenie, że posta-
    nowiła zostać tutaj, żeby być bliżej ciebie.
    - Niemożliwe.
    - A jednak. Ona zdaje sobie sprawę, jak zmieniłoby się jej życie, gdyby przyjęła
    propozycję Russella, ale jej na tym nie zależy. Sama mi powiedziała, że najważniejsza
    jest dla niej rodzina i budowanie życia tutaj, w Miami.
    Nate odwrócił się gwałtownie. Zapragnął pobiec za Jen, teraz, zaraz, ale nawet
    gdyby to zrobił, i tak nie wiedziałby, co jej powiedzieć.
    - Chcę z nią być, Cam.
    - To z nią porozmawiaj. Nie ma powodu, żebyście oboje byli nieszczęśliwi.
    - Jen jest nieszczęśliwa?
    - Wątpię, czy przespała choć jedną noc od waszego zerwania. Zeszczuplała i każdą
    chwilę spędza w klubie na opętańczych treningach, choć nawet nie wiem, czy nasza uro-
    czystość w ogóle się odbędzie, bo rada wspólnoty wynajduje coraz to nowe przeszkody.
    - Nie chcę, żeby tak żyła.
    - A czego chcesz?
    Nate odwrócił głowę i spojrzał w rozgwieżdżone niebo.
    - Chcę z nią być. Potrzebuję jej obecności przy mnie.
    - I co ciÄ™ powstrzymuje?
    R
    L
    T
    Mój własny upór, pomyślał, i lęk przed przyznaniem się do uczucia, jakie dla niej
    żywię. Bo przecież ją kocham.
    Wiedział o tym już od dłuższego czasu, ale wciąż lękał się powiedzieć to głośno.
    Tak bardzo chciał przynajmniej udawać, że kontroluje swoje emocje. I upierał się przy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl