• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    opuścił towarzystwo. Pete oznajmił, że jest spłukany i poszedł sobie.
    Audrey spojrzała na zegarek. Była trzecia i spośród graczy zostali tylko ona i Mark.
    Zwilżyła usta łykiem mrożonej herbaty.
    - Jeśli nie chcesz grać na pieniądze, możesz zastawić coś innego - rzekła.
    Widziała, jak zacisnął zęby, a potem wykrzywił usta w złośliwym uśmiechu.
    - Co mianowicie? Jaki proponujesz fant?
    Audrey przestała się uśmiechać i spojrzała Markowi prosto w oczy.
    - No, na przykład... - Uciekła spojrzeniem, bała się. Powiedz, Audrey, dopingowała się w
    duchu. Twoja szansa! Nie mogła. Nie mogła wydusić z siebie słowa. Nie zniesie jego pogardy! A on
    coś chyba podejrzewał. Postępowała zle, tak postępują ludzie zli, a ona nie chciała być jedną z tych
    osób, na których się zawiódł.
    - Ja... chciałabym... - Zmusiła się do spojrzenia mu prosto w oczy. - Chciałabym, żebyś przestał
    pić.
    Tak, tego chciała. %7łeby był taki jak kiedyś. Taką historię człowieka chce właśnie napisać.
    Spojrzał na nią zaokrąglonymi ze zdziwienia oczami.
    - Co?!
    Szła za ciosem:
    - I żebyś zgolił tę cholerną brodę.
    - Co ty wygadujesz?!
    - Jeśli nie możesz, to trudno...
    - Przestać pić mogę w każdej chwili! - Patrzył na stos pieniędzy leżących na stole. - Na oko
    masz tu jakieś siedemdziesiąt pięć dolarów. Za tyle kasy można podciąć mi gardło, ale nie
    zmusić mnie do zgolenia brody. Jeśli chcesz grać o tak wysoką stawkę, musisz wyłożyć coś
    więcej.
    - Co mianowicie?
    Założył ręce za głowę. Miał taką minę, jakby jej zmieszanie sprawiało mu przyjemność.
    - Ta gra zaczyna mi się podobać. - Zmrużył oczy. - Rozpoczęłaś ją, to teraz zakończ.
    - Czego chcesz? No bo nie wiem...
    Potrząsnął głową.
    - Dobrze wiesz, czego ja chcę - powiedział. - Chcę cię mieć w swoim łóżku. Dziś. Poddajesz się,
    czy grasz dalej?
    Zabrakło jej powietrza. Zamknęła oczy, jakby uciekając w ten sposób przed jego spojrzeniem. Za
    daleko się posunęła. I teraz nie może skapitulować.
    Otworzyła oczy, spojrzała na swoje karty. Kiepsko to wygląda, pomyślała. Wyprostowała się, uniosła
    głowę, popatrzyła na niego.
    - Dobrze. - Głos jej drżał z lekka. - Przegram, to idę z tobą do łóżka.
    ROZDZIAA PIATY
    Odważna baba, uznał Mark. Wiedział zresztą, że jego bezpośrednie uderzenie było praktycznie nie do
    odparcia. A ona zachowała się jak święta dziewica stojąca u stóp wulkanu. Czy to twoja jedyna metoda
    zdobywania kobiety, Malone? Czy ty naprawdę chcesz ją zdobyć w ten sposób?
    A czego ona tak naprawdę chce? Czy to wszystko przez ten pocałunek w kuchni? Czy istotnie ryzykuje
    coś tak cennego jak cnota, by tylko przestał pić?
    Pożądał jej od tego poranka, kiedy po raz pierwszy uśmiechnęła się do niego, gdy ujrzał błysk
    podniecenia w jej szmaragdowych oczach. Nie wątpił, że gdyby przegrała, zapłaciłaby tę cenę. Linia jej
    podbródka świadczyła o silnym charakterze. Tylko zarys ust oraz wyraz oczu dawały świadectwo jej
    obawie.
    Być może gdyby on stał się znowu Samotnym Kowbojem, ona bardziej by mu sprzyjała. Pragnął widzieć
    jej podniecenie, żar namiętności w oczach. Szanse były po temu znikome.
    Jaka moc sprawiła, że zaczęło go coś obchodzić, na czymś mu zależeć? I pomyślał również o tym, że on
    nic o niej nie wie, nie zna nawet jej nazwiska.
    Pochylił się do przodu.
    - Co wykładasz?
    Była zarazem zadowolona i speszona.
    - Full. Damy.
    Do diabła. Zanim się zastanowił, rzucił ze złością karty na stół.
    - Następnym razem ci się nie uda, kochanie!
    Minął tydzień i podczas golenia Mark wrócił myślami do tej rozgrywki. Miotając ciężkie
    przekleństwa, wodził brzytwą po podbródka Gdy sprzeda ranczo, zapuści brodę - tak sobie
    zaplanował. Zmieni wygląd, bo nie chce wracać do przeszłości. Cholera jasna! Ma prawo jej
    pożądać! Chryste, jak on pragnie piwa! Nie, jej! Ale piwa również.
    Skierował się do salonu, licząc, że Audrey stanie mu na drodze. Ale nikt go nie zatrzymał.
    Wszedł więc do baru, wziął butelkę whisky, odkręcił zakrętkę. Przymknąwszy oczy, uniósł butelkę
    do ust. Dwoje zielonych oczu patrzyło nań z pogardą.
    Aamanie obietnic to jeszcze jedna pozycja na liście twoich grzechów, Malone?
    Niech to diabli porwą! Postawił butelkę na pulpicie i ruszył do swego pokoju. Dlaczego on się tak
    przejmuje tym, co ona sobie o nim pomyśli?
    Przez cały tydzień unikał i jej spojrzenia, i jej osoby. Ledwo znosił nawet rozmowę z Johnem, a do
    Audrey ciągle miał jakieś pretensje, które w sobie dusił. Stale wyobrażał sobie natomiast ją, jej
    wspaniałe ciało w jego łóżku. Nie mógł myśleć o niczym innym, co było dość męczące.
    W ubiegłym tygodniu, by ugasić płonący w nim ogień, wypił mnóstwo litrów mrożonej herbaty.
    Wiele również spraw przemyślał. Jego zachowanie w ciągu ubiegłych tygodni było karygodne. Wstyd
    mu było przed sobą i wobec innych. Tak, John miał rację. Powinien uporać się ze swoją kowbojską
    przeszłością.
    Powinien przeprosić Johna. Wiele zawdzięcza jemu i Helen, ale tego długu spłacić nie potrafi. Dwie
    osoby spośród listy ludzi, których zawiódł.
    Skończył się golić. Odnalazł w szafie swój kapelusz.
    Samotny Kowboj - wrócił.
    Gdy Helen otworzyła drzwi ich małego domku, Mark poczuł zapach smażonego bekonu. Stał chwilę,
    zanim przypomniał sobie, że należy zdjąć kapelusz.
    - Mark! Proszę, wejdz do środka - powiedziała i Mark zdążył zauważyć błysk zdziwienia w jej oczach. -
    Co tu robisz o tak wczesnej porze? Stało się coś?
    Wzięła go pod rękę i szczerze się do niego uśmiechnęła.
    - Wszystko w porządku - odparł. - Czy John bardzo jest zajęty?
    - Jest w kuchni. Wejdz, zrobiÄ™ wam kawÄ™.
    John siedział przy stole i czytał gazetę. Uniósł wzrok i omal nie jęknął ze zdziwienia, ale szybko [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl