X

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    - Chciałbym sam zawiadomić księżniczkę.
    Abid skinął głową.
    - Jak mamy oficjalnie zareagować? - spytał.
    - Zastanowię się.
    - Mógłbym zażądać odwołania.
    - To tylko skupi większą uwagę na księżniczce.
    - Jeśli nie zareagujemy, powstaną plotki.
    Dharr zdawał sobie z tego sprawę, lecz był zbyt zmę�
    czony, by myśleć o czymkolwiek innym niż o prysznicu
    i o tym, jak przekaże wiadomość Rainie.
    Jeśli prasa krajowa i zagraniczna zacznie spekulować,
    że dziewczyna przyjechała, by wziąć z nim ślub, Raina
    może przyspieszyć wyjazd. A już na pewno zacznie go
    unikać. Ta myśl sprawiła mu większą przykrość, niż chciał
    przyznać.
    - Jeszcze jedno - rzekł Abid. - Miałem wiadomość od
    ojca waszej wysokości.
    - Jaką?
    - Zapowiedział, że skróci podróż i wróci w końcu ty�
    godnia.
    - Wyjaśnił dlaczego?
    - Wspomniał, iż chce być obecny przy oficjalnym ogło�
    szeniu zaręczyn waszej wysokości.
    Dharr nawet nie próbował dowiadywać się, skąd ojciec
    wziął takie informacje. Wiedział, iż rozchodzą się lotem
    błyskawicy.
    - Możesz odejść. Zobaczymy się za godzinę w sali kon�
    ferencyjnej - rzucił.
    - Tak jest. Wasza wysokość może być całkowicie pe�
    wien mojej dyskrecji co do dzisiejszego ranka.
    - Doceniam lojalność.
    Szejk pomyślał, że Raina z pewnością zle przyjmie
    wszystko, co się stało. Może z wyjątkiem zdarzeń ostat�
    niej nocy, które w tej sytuacji były pierwsze i ostatnie.
    Rankiem dziewczyna uznała, że wcale nie wygląda
    inaczej niż zazwyczaj. Przejrzała się w lustrze, rozczesu�
    jąc mokre włosy. Tęskniła za Dharrem. Gdy rozległo się
    pukanie do drzwi, rzuciła szczotkę do włosów, by szyb�
    ko je otworzyć, lecz w progu stała tylko Badya ze śniada�
    niem na tacy.
    Raina wcale nie miała ochoty na rozmowę z nianią.
    - Zmienię pościel i zaraz pomogę ci się ubrać - rzekła
    Badya.
    Nim dziewczyna zdążyła zaprotestować, kobieta wzięła
    się do pracy i po chwili zamarła.
    - Coś ty zrobiła?
    - Nie wyciągaj pochopnych wniosków. Po prostu mam
    okres.
    - Albo to efekt wizyty pewnego szejka. Nie jestem głu�
    pia, dziecino.
    Raina już miała zaprzeczyć, gdy spostrzegła, że niania
    wpatruje się w paczkę prezerwatyw leżącą na nocnym sto�
    liku. Pochyliła się i zacisnęła ją w ręku.
    - To nic wielkiego - rzuciła. - %7ładne z nas tego nie pla�
    nowało - skłamała. - Wątpię, by się kiedykolwiek powtó�
    rzyło.
    Badya usiadła z wrażenia.
    - Niczego z twoją mamą cię nie nauczyłyśmy?
    - To nie ma z wami nic wspólnego. To była wyłącznie
    moja decyzja.
    - Za moich czasów zostalibyście zmuszeni do małżeń�
    stwa za takie zachowanie.
    - To już nie twoje czasy i żadne z nas nie myśli o ślubie.
    - Szejk bardzo mnie zawiódł. - Badya pokręciła głową.
    - Nie powinien korzystać z okazji, by uwieść dziewicę.
    Raina roześmiała się tylko.
    - Muszę przyznać, że to był mój pomysł. Twoja mała
    dziewczynka dorosła i stała się kobietą zdolną dobierać
    sobie kochanków.
    - Może to i prawda, ale dla mnie zawsze będziesz małą
    dziewczynką.
    Księżniczka objęła nianię za szyję.
    - W pewien sposób tak - przyznała. - Mam nadzieję,
    że nikomu o tym nie powiesz.
    - Nigdy nie robiłam podobnych rzeczy, choć chętnie
    skrzyczałabym szejka.
    - To nie będzie konieczne. - Raina podejrzewała, że
    Dharr sam sobie robi wyrzuty za to, co się stało.
    Ona niczego nie żałowała. Przeciwnie, uważała to za
    fantastyczne doświadczenie, którego nigdy nie zapomni.
    Badya przytuliła ją i rzekła:
    - Mam dziś jeszcze dużo pracy, więc teraz cię zostawię
    i wrócę ze świeżą pościelą. Myślę, że potrzebujesz jeszcze
    paru moich rad.
    - Już za pózno. Co się stało, to się nie odstanie.
    -Masz rację. Chciałabym tylko, żebyś nie cierpiała,
    z powodu tego, co zrobiłaś.
    Raina odczuwała radość, nie cierpienie, więc spytała
    tylko:
    - Czy tatuś już się obudził?
    - Tak, lecz najpierw szejk chce z tobą pomówić.
    - Teraz?
    - Natychmiast. Albo przynajmniej gdy się ubierzesz.
    - Nie mówił, czego chce?
    - Mogę się tylko domyślać, niczego wyraznie nie po�
    wiedział.
    - Wyglądał na zmartwionego?
    - Tak, i ma po temu powody.
    Badya wyciągnęła gazetę spod tacy ze śniadaniem.
    - Gratuluję, księżniczko. Wszystko wskazuje na to, że
    będziesz przyszłą królową Azzrilu.
    ROZDZIAA �SMY
    - Szejk zdobył narzeczoną? No nie!
    Dharr podniósł wzrok na Rainę sponad planów
    muzeum, gdy stanęła w drzwiach sali konferencyjnej
    z gazetą w garści. Oczy błyszczały jej gniewem. Wyglą�
    dała tak groznie, że omal się nie uśmiechnął w oczeki�
    waniu, że przygwozdzi go do podłogi. Jednak sytuacja
    była poważna.
    - Zamknij drzwi - rzekł, wstając zza stołu.
    - Zdajesz sobie sprawę, ile kłopotów może to nam
    sprawić?
    - Nie przesadzajmy. - Szejk spróbował zbagatelizować
    sprawę.
    - Mówisz serio? Aadne zdjęcie, nie uważasz? - spytała,
    wskazując na gazetę. - I jaki tytuł! Zabawne, że nikt nie
    powiedział mi ani słowa na temat zaręczyn.
    - Plan dotyczący naszego małżeństwa był wszystkim
    oficjalnie znany od lat.
    Gdy spojrzała nań z furią w oczach, zorientował się, że
    popełnił błąd.
    - Dlatego mnie tu przywiozłeś? Uknuliście z moim oj�
    cem, że skłonicie mnie w ten sposób do tego śmiesznego
    związku? Może temu służyła ostatnia noc? Pozbawić dzie�
    wictwa córkę sułtana, by musiała wyjść za mąż?
    Dharr hamował się, wiedział bowiem, że przez Rainę
    przemawiają emocje.
    - Zapewniam, że nie miałem z tym nic wspólnego. Me�
    dia zawsze szukają sensacji. Nie zamierzam żenić się ani
    teraz, ani w najbliższej przyszłości. O ile wiem, podzielasz
    moje zdanie w tej sprawie.
    - Przepraszam. Masz rację, Lecz, jeśli nie od ciebie po�
    chodzi ta informacja, to od kogo?
    - To tylko spekulacje na podstawie naszej obecności
    na wczorajszym festynie. Snują je ci, którzy chcą w nie
    wierzyć.
    - Na przykład mój ojciec, który uważa, że ten ślub bę�
    dzie czymś tak wspaniałym jak wynalezienie elektrycznej
    maszynki do golenia. Ta myśl go uskrzydla.
    - Może twój ojciec jest w jakiejś części za to odpowie�
    dzialny.
    - Nie mógłby zrobić czegoś podobnego.
    - Czytałaś cały artykuł? Jest w nim cytowany.
    - Nie wierzę, by posłużył się prasą w celu spełnienia
    własnych marzeń.
    - Może nie jest bezpośrednio odpowiedzialny. Po pro�
    stu sprawiło mu przyjemność przekazanie tą drogą swo� [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl