• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    Mężczyzna na łożu machnął ręką.
    - Nie, nie, podsunął mi to Fredrik, zresztą uważam, że była to świetna myśl. Nie pojmuję
    jednak, jak mogłeś wysłać ludzi, żeby podłożyli ogień pod Grindom. Przecież naraziłeś
    tym samym życie swojej córki.
    - Nikogo nie posyÅ‚aÅ‚em. Wprawdzie Øystein, jeden z parobków, twierdzi, że taki otrzymaÅ‚
    rozkaz, jednak nie potrafił powiedzieć, od kogo.
    - To znaczy, że wtrącił się ktoś obcy?
    - Jedna osoba, która zresztą już nie żyje.
    Twarz Grjota pociemniała z gniewu.
    - Znam Øysteina, powiadajÄ…, że to mój bÄ™kart. No cóż, nie da siÄ™ tego wykluczyć.
    Tova zapominając, że powinna trzymać się w cieniu, wybuchła;
    - Czy spotkałeś go, Ravn, tu w Grindom wczesną wiosną?
    - Owszem, razem z Fredrikiem.
    111
    - Proszę, proszę, kogo ja widzę - rzekł Grjot mile zaskoczony. - Rycerzu Gudmundzie,
    Grjot jeszcze się nie poddał. Zamierzam poślubić twoją córkę, bo pewnie nikt inny jej nie
    zechce po tym, jak...
    - O co chodzi? - spytał z niepokojem rycerz.
    - A co, Ravn nic ci nie opowiedział? - chory zarechotał złośliwie. - Dziewczyna także się
    nie poskarżyła, że ją zhańbił?
    Rycerz poczerwieniał na twarzy. Zapadło ciężkie milczenie, które przerwała Tova:
    - Jeśli Ravn powiedział wam coś takiego, panie Grjocie, to pewnie dla przechwałki.
    Chciał, byś był z niego zadowolony. Ja mogę jednak przysiąc, że Ravn nigdy nie użył
    wobec mnie przemocy.
    Rycerz patrzył to na nią, to na Ravna, zaskoczonego słowami dziewczyny. Tova
    odważnie wytrzymała wzrok ojca, a Ravn zachodził w głowę, jak mogła przysiąc
    nieprawdę, ona, która tak gorąco wierzyła w Madonnę.
    Ale nawet jeden mięsień nie drgnął w jego twarzy.
    - Wierzę ci, córko - powiedział rycerz. - Wiem, że nie okłamałabyś mnie. Ale wracając do
    sprawy. Wszystko wskazuje na to, że Fredrik z Øysteinem zmówili siÄ™, żeby nas ze sobÄ…
    skłócić, Grjot. Prawdopodobnie po to, by...
    Ale pan na Grindom, wyraznie zmęczony rozmową, zapadł w drzemkę. Opuścili więc
    izbę i zostawili go pod opieką służby.
    Kiedy wyszli, Ravn szepnÄ…Å‚ do Tovy:
    - Jak mogłaś przysiąc, że nic ci nie zrobiłem? Okłamałaś ojca i swoją Madonnę.
    - Nieprawda - odrzekła, patrząc mu w oczy. - Czy to gwałt, jeśli kobieta dostanie to,
    czego tak naprawdę w głębi serca pragnie? - I uśmiechnęła się do niego.
    Ravn stał oniemiały. Długo patrzył na nią, jak odchodzi lekko utykając.
    Poczuł żarliwe pragnienie, by już na zawsze pozostać przy niej, opiekować się nią,
    ofiarować jej całą swoją miłość i cieszyć się jej miłością. Jednocześnie jednak zdawał
    sobie sprawę, że rodzice dziewczyny nigdy mu jej nie oddadzą.
    Pozostanie mu tylko cudowne wspomnienie tej krótkiej chwili, gdy tuląc do siebie
    uwięzioną w potrzasku Tovę, po raz pierwszy doznał prawdziwej bliskości drugiego
    człowieka.
    112
    ROZDZIAA XI
    Ravn powiadomił rycerza i Tovę, że zamierza udać się na wybrzeże, bo dowiedział się w
    koÅ„cu, jak nazywaÅ‚ siÄ™ ów mężczyzna, który spotkaÅ‚ siÄ™ z Øysteinem i Fredrikiem w
    Grindom, a którego już nikt pózniej nie widział.
    - Trudno się dziwić, skoro Fredrik go zabił - rzuciła z przekąsem Tova. - Czy wrócisz
    prędko?
    - Sądzę, że będziecie chcieli usłyszeć, czy udało mi się rozwikłać zagadkę? - Serce
    zabiło mu mocno w nadziei, że powiedzą:  tak .
    - Oczywiście - odpowiedział bez wahania rycerz.
    - To dobrze - ucieszył się wojownik, a na jego twarzy odmalowała się wyrazna ulga.
    Teraz, gdy wiadomo już było, kogo szukał przybysz z Katanii, Ravn uznał, że sprawa
    dotyczy jego osobiście.
    Starał się przedłużyć moment rozstania, gdyż bardzo mu zależało na tym, by pożegnać
    się z Tovą na osobności, ale widząc, że ojciec nie odstępuje córki, ruszył powoli w stronę
    stajni. Doniesiono mu, że Fredrik w pośpiechu, jakby grunt mu się palił pod nogami,
    osiodłał konia i pogalopował na wschód. Nieoczekiwany przyjazd rycerza najwyrazniej
    pokrzyżował mu plany.
    Tova stanęła przy drzwiach powozu.
    - Może poszłabym do stajni, ojcze? Chciałabym się pomodlić za konia Ravna, żeby
    szczęśliwie dowiózł go do celu.
    Rycerz bez trudu przejrzał zamiary Tovy i rozbawiony wymyślonym przez nią pretekstem,
    wybuchnął śmiechem.
    - Doprawdy wrodziłaś się we mnie, córko! Twoja matka nigdy nas nie zrozumie! Ale
    okażmy jej pobłażliwość, ona po prostu jest inna. Jedzmy już, żeby przed zmrokiem
    zdążyć do domu!
    Tova niechętnie wsiadła do powozu.
    W niewielkiej osadzie rybackiej nad morzem Ravn odnalazł brata zamordowanego.
    - Ach, więc nie żyje - westchnął rybak. - Spodziewałem się, że tak skończy, poszukiwacz
    przygód! Wbił sobie do głowy, że odnajdzie skarb.
    113
    - Skarb?
    - Ano właśnie. Przed trzydziestu laty przybył tu mężczyzna z dalekich stron, objuczony
    bagażami. Mój brat był wtedy jeszcze dzieckiem, ale ciągle wspominał, że widział u
    niego złoto i klejnoty.
    - W jaki sposób nawiązał znajomość z Fredrikiem z Grindom?
    - Zapamiętał, że obcy zamierzał udać się do Grindom w poszukiwaniu jakiegoś potomka
    szkockiej dynastii. Na wiosnę pojechał więc w tamte strony, a kiedy wrócił, zachowywał
    się tak, jakby go coś opętało. Wyjawił mi jednak, że spotkał tam kilku ludzi. Jeden z nich
    podobno wiedział, dokąd podążył przed trzydziestu laty ów przybysz. Domyślam się, że
    mój brat nakładł tamtym do głowy bredni o wielkim skarbie. Pózniej przepadł bez wieści.
    - A co takiego wiedział o przybyszu z Katanii? - zapytał ostrożnie Ravn.
    - Tylko tyle, że bardzo mu zależało, by spotkać się z człowiekiem, którego szukał. Jak
    powiadasz, panie, z twoim ojcem.
    Ravn pokiwał głową.
    - Czy to on przywlókł do was  czarną śmierć ?
    - Nie, u nas zaraza wybuchła, zanim przybył. Być może sam tutaj się zaraził. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl