• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    Ale on jej nie słyszał, biegł roztrącając tłum, który narastał we drzwiach i na
    korytarzach, przepychał się, biegł, odpychał, potrącał złorzeczących gapiów. Jego kroki
    tętniły po drewnianych schodach. Berda zwrócił się cicho do Pęka:
    - Wezcie ją, sierżancie, delikatnie ją wezcie.
    Pęk ostrożnie ujął ją pod ramię. Nie opierała się. Kilku funkcjonariuszy torowało im
    drogę. Wychodziła pewnym krokiem. Tylko raz się obejrzała, aby złym spojrzeniem obrzucić
    cuconego właśnie przez lekarza profesora.
    15
    - Cóż z tego, że się nie spózniłem - mówił porucznik Jerzy Berda - cóż z tego komu
    przyszło, kiedy w gruncie rzeczy nie dało się niczemu zapobiec. To się musiało tak skończyć.
    Profesor cały czas prowokował tę historię, ryzykując życic. Był tak żądny zemsty, tak chciał
    Dorotę rozłączyć z Janem, poróżnić, zniszczyć ich uczucie, że stawiał własne życie jako
    stawkę całej gry. Zresztą nie tylko przecież swoje życie,
    - W końcu - przerwał pułkownik - nic mu się właściwie nie stało. Leciutki postrzał w
    ramię bez naruszenia kości. Wyleczy się z tego w dwa tygodnie. A potem...
    - Potem badania psychiatryczne i może, ale to raczej wątpliwe - sąd. Myślę jednak, że
    ta jego straszliwa pasja graniczy z chorobą. Co najmniej graniczyła.
    - Ich uczucia także - dodał pułkownik. - I wszystko pękło. Tyle istnień właściwie
    zmarnowanych. Brzydki melodramat kryminalny grupy ciekawych, inteligentnych ludzi. Od
    jakiego momentu zaczął się pan w tym wszystkim jako tako orientować? Przecież to szło
    szybko. A kontr partnerzy profesora nie byli Å‚atwi do rozszyfrowania, mylili panu drogi
    śledztwa.
    Berda zastanawiał się nad odpowiedzią. Na początku sprawy zlekceważył ją trochę,
    zbagatelizował jej bohaterów. Profesora uważał przecież za nieszkodliwego, poczciwego
    maniaka, który bezskutecznie próbuje zastraszyć zakochaną parę diaboliczną, śmieszną ironią
    i grozbami oraz równie komicznym zabawkowym rekwizytem.
    - Nie wziąłem zresztą pod uwagę siły namiętności ludzkich, tej potężnej jednostkowej
    woli, która czasem jak w opowieściach romantycznych łamie po drodze wszystko i gotowa
    jest sama siebie spalić, byle tylko dopiąć celu.
    W pracy milicyjnej, w codziennym zawodzie oficera śledczego większość
    przypadków, z jakimi się styka, dotyczy rozgrywek prymitywnych. Noże, sznury, w
    najlepszym razie pistolet bywają narzędziami załatwiania osobistych porachunków. Stawkę
    tych rozliczeń stanowią najczęściej pieniądze, kosztowności. Nawet, pospolite przecież,
    dramaty namiętności przebiegają w oparach alkoholu.
    Tymczasem ta sprawa była całkiem inna, nietypowa.
    - Mieliśmy do czynienia z daleko posuniętym wyrafinowaniem, z uczuciami
    przerastającymi wielokrotnie swą siłą i gwałtownością zwykłe wybuchy namiętności.
    Berdę zmyliła postać docenta Grudzińskiego. Był bowiem przekonany, że docent
    odgrywa znacznie większą rolę w dramacie, niż to się w końcu okazało.
    - Przecież wyglądał na zabójcę Siweckiego. Profesor bowiem miał w tej sprawie alibi
    nie do obalenia, a innych potencjalnych zabójców w pobliżu denata nie było.
    Na sfingowany wyglądał również napad na docenta, na wymyśloną - historia z
    owinięciem mu twarzy jego własnym szalikiem przez przestępcę i opowieść o szczurku, który
    ni stąd, ni zowąd zwiał. To były mylne tropy. Czyniły sprawę farsą odgrywaną przez
    przestępcę-dyletanta. Po prostu osoby wmieszane w sprawę, której osią była Dorota,
    prawdziwa femme fatale, popełniały dziecinne błędy, stosowały naiwne metody - wszystko z
    myślą o tej kobiecie.
    - Z wyjątkiem jednego - profesora. On nie postępował wcale po dyletancku -
    powiedział pułkownik.
    Porucznikowi przypomniały się ostatnie minuty przesłuchania Grudzińskiego, tuż po
    telefonie do komisariatu, w czasie którego tajemniczy głos zwracał uwagę na zagrożenie
    profesora. Sprytna, sprytna robota. Jak się Berda domyślił, stary uczony chciał rozegrać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl