-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
być realistką.
- Niestety nie - odparła stanowczo. - Zjem w pokoju dziecięcym, tam
gdzie moje miejsce.
Garth uśmiechnął się przekornie.
- OdkÄ…d to zachowujesz siÄ™ jak zwyczajna niania?
- Czyżbyś narzekał?
- Ależ skąd. Zmiem tylko zauważyć, że czasem zachowujesz się jak
pani na włościach, a nie jak pracownica. - Uniósł pytająco brew. - Nie
zwróciłaś na to uwagi?
Spojrzała na niego znacząco, ale nie odpowiedziała.
- Dlaczego nie chcesz z nami zjeść? W twoim towarzystwie będę się
dużo lepiej czuł! Usiądziesz po mojej prawej ręce i będziesz mnie
zabawiać rozmową.
Zaśmiała się na myśl o wyrazie twarzy kuzynek Gartha na widok
służącej zajmującej honorowe miejsce przy stole. Nie mogła jednak
ryzykować zdemaskowania.
- Lepiej będzie, jak zostanę z Mariką - powiedziała stanowczo.
Garth skinął głową na znak, że akceptuje tę decyzję i odszedł.
Tianna zadumała się głęboko. Czyżby Janni miała rację? Czyżby
naprawdę się w nim zakochała? W takim razie, co zamierzała w tej kwestii
uczynić?!
86
RS
Tiannie udało się wreszcie uśpić Marikę i nie mogła się doczekać
chwili, gdy sama położy się do łóżka. Minionej nocy prawie nie zmrużyła
oka i była bardzo zmęczona. Postanowiła jednak udać się do biblioteki po
jakąś lekturę, obawiała się bowiem, że dziewczynka obudzi się i wtedy
trzeba będzie ponownie dotrzymać jej towarzystwa.
Na palcach przeszła obok salonu, do którego po kolacji udali się
goście, i skręciła w stronę biblioteki. W oddali słyszała kobiece głosy i
niski baryton księcia. Biedny Garth, sam na sam z kuzynkami i ich
przyjaciółkami... Na myśl o tym uśmiechnęła się, szczerze rozbawiona.
Jednak uśmiech natychmiast zgasł na jej ustach, gdy przypomniała
sobie o dwóch pięknych, młodych kobietach, z woli Kordelii pretendentek
do książęcego tytułu. Garth mógł z nich żartować, ale nie zmieniało to
faktu, że były zjawiskowo piękne, choć każda w innym stylu. Była o nie
zazdrosna! Zazdrosna o każdą chwilę, którą z nimi spędzał.
Boże, ona i zazdrość?! Nigdy wcześniej nie bywała zazdrosna! Nie
znała tego uczucia. Zresztą, nadal nie miała się czym martwić, w końcu
byli zaręczeni. Cóż za ironia!
Tak jak myślała, biblioteka była pusta. Podeszła do półek z
książkami historycznymi. Garth posiadał wspaniały zbiór poświęcony
dziejom Nabotawii. Choć przyszła tu po jakąś dobrą powieść lub romans,
teraz zmieniła zdanie. Postanowiła poczytać o historii swojej ojczyzny.
Zdjęła z półki trzy grube tomy i zaczęła je przeglądać, by dokonać
ostatecznego wyboru.
Najpierw sprawdziła rozdziały o Wielkim Rozpadzie Nabotawii w
1860 roku. Państwo rozpadło się na dwie części. W większej rządzili
Rosanowowie, a w mniejszej jej przodkowie. Niewiele wiedziała na ten
87
RS
temat, nigdy nie interesowała się rozpadem królestwa, ale w książkach
znalazła obszerny opis tych wydarzeń.
Wyglądało na to, że jej i Gartha prapradziadek, król Marków I, był
sfrustrowany poczynaniami swojego najstarszego syna i dziedzica,
Markowa II, który całe dnie spędzał na polowaniach i ucztach suto
zakrapianych alkoholem, a wiele kobiet w państwie rodziło jego dzieci.
Jeden z ministrów zauważył nawet, że w tym tempie połowa
społeczeństwa będzie miała następcę tronu za tatusia.
- Ojej. - Tianna zaśmiała się, czytając te słowa. -Jak widać, Garth
pochodzi z awanturniczej części rodziny.
Jej pradziadek, Peter, młodszy syn króla Markowa I i jego
ulubieniec, był spokojnym młodym mężczyzną, który sumiennie wypełniał
obowiązki. Poświęcił się nauce i otworzył Narodowy Instytut Badawczy.
Król nie umiał się pogodzić z prawem, które nakazywało, by cała władza
przeszła w ręce najstarszego syna obiboka, i chciał wydzielić jedną
czwartą Nabotawii, by przekazać ją młodszemu synowi. Parlament nie
zamierzał zatwierdzić tej decyzji, więc de facto Peter otrzymał papierowe
królestwo, które w praktyce wciąż stanowiło część Nabotawii. Od tej pory
obie rodziny więcej dzieliło niż łączyło. Jej małżeństwo z Garthem miało
zakończyć waśnie, ale czy kogokolwiek to obchodziło?
Odłożyła książkę i zamierzała wziąć do ręki kolejną, gdy usłyszała
głosy. Kanapa, na której siedziała, była zwrócona tyłem do drzwi. Tianna
skuliła się w nadziei, że nie zostanie zauważona. Była pewna, że jeden z
głosów należy do przyjaciółki matki. Jej serce biło ze zdwojoną
prędkością. Czuła się głupio i dziecinnie, ale cóż innego mogła zrobić?
88
RS
- Naprawdę nie rozumiem, dlaczego obstaje przy tych zaręczynach -
mówiła jedna z kobiet. - Wiem, że bardzo sobie cenisz rodzinę królewską
Nabotawii Zachodniej i jestem przekonana, że to uroczy ludzie, ale nie są
nikim ważnym, nikt się z nimi nie liczy.
Tianna aż zesztywniała z oburzenia. Mówiły o jej rodzinie! I kim w
ogóle była ta kobieta, że ważyła się na takie słowa?! Nagle zdała sobie
sprawę, że może je obserwować w dużym lustrze w rogu, ale to oznaczało,
że one takie mogły ją zobaczyć!
- Nikt nie potrzebuje Nabotawii Zachodniej! - kontynuowała. - To w
końcu tylko góry, żadnego przemysłu, elity czy w ogóle społeczności. A
dwie urocze, młode damy, które przywiozłam, by poznały Gartha, są
córkami bardzo bogatych i wpływowych przedsiębiorców, których stać na
szastanie pieniędzmi. Moim zdaniem właśnie pieniądze są nam teraz
najbardziej potrzebne, by przywrócić Nabotawii dawną świetność.
- Oczywiście, Kordelio - zgodziła się z nią księżna Tabliwia. - Ale
nie rozumiem, dlaczego tak bardzo naciskasz na księcia Gartha. W końcu
to nie on jest następcą tronu.
Kordelia westchnęła.
- Zawsze darzyłam go szczególnym uczuciem. Często się nimi
zajmowałam, gdy byli mali, ale tylko z Garthem łączyły mnie szczególnie
bliskie stosunki. - Ponownie westchnęła. - Poza tym on jeden jest
naznaczony. Czy wiesz, że tylko on ma znamię?
- ZnamiÄ™?
- Znamię róży.
- Nie wiedziałam o tym!
- Ależ tak. I do tego w tradycyjnym miejscu. Tuż nad sercem!
89
RS
Tianna przechyliła głowę. Nigdy wcześniej nie słyszała o znamieniu
róży.
- Myślałam, że to tylko legenda. Co to dokładnie jest?
- Znamię w kształcie rozkwitającej róży. Mój brat, świętej pamięci
król, miał takie znamię. Nasz ojciec zresztą też, ale z młodego pokolenia
tylko Garth jest naznaczony. Głęboko wierzę, że świadczy to o jego
przyszłej wielkości. Jestem przekonana, że to on, nie Marco, najsilniej
wpłynie na losy królestwa.
Tianna zmarszczyła czoło. Nie mogła sobie przypomnieć, jak [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- matkadziecka.xlx.pl