-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przesunął ustami wzdłu\ szyi i zaczął całować jej piersi. Czuł, jak dr\y, gdy
przycisnął do siebie jej nagie ciało. Pod wpływem jego pieszczot jej cudowne
nogi rozchyliły się.
A jeśli zajdziesz w cią\ę?
Miała ochotę roześmiać się radośnie, na cały głos.
Myślałam, \e mieliśmy nie rozmawiać? W jej płonącym wzroku widział
zaproszenie i wyzwanie.
Jeśli to zrobimy, ju\ nigdy nie pozwolę ci odejść ostrzegł. Nawet teraz bał
się, \e mo\e ją stracić.
Kiedy wreszcie zrozumiesz, \e cię kocham? Tylko ciebie powiedziała
powa\nie, dotykając palcami jego ust. Nie masz powodów do obaw.
Wróciłam do domu.
Muszę zapomnieć o gniewie, rozpaczy, o wszystkich niespełnionych marzeniach
nakazał sobie surowo. Nad szedł moment, aby nadrobić stracony czas. Być
mo\e cierpienie było konieczne, \eby w tej chwili mógł prze\ywać niesamowite
uniesienie.
Jej ciemne jedwabiste włosy rozsypały się po poduszkach, gdy znów poło\ył ją
na łó\ku.
Nachylił się nad nią, zachwycając się jej nagością. Pieścił ją powoli,
powstrzymując swoje pragnienia. Pragnął dać jej tyle rozkoszy, ile ona dawała
jemu.
Uległa jego dłoniom i ustom. Owinęła się wokół niego, szepcząc czułe słowa.
Dość! Ju\ dłu\ej nie mógł się hamować. Miał wra\enie, \e zaraz eksploduje.
Poczekaj! Jej głos był dr\ący i pełen erotyzmu.
Powiem ci, kiedy...
Chocia\ wydawało się, \e to niemo\liwe, zmusił się, \eby jeszcze wytrzymać.
Poruszali się rytmicznie, jak zgrani partnerzy w cudownym tańcu miłości. Teraz
ju\ czuł, \e niczego mu nie odmawiaj zawstydził się, \e mógł kiedykolwiek w
nią wątpić.
Moja cudowna!
Wiedział, \e nie wytrzyma ju\ ani ułamka sekundy dłu\ej. Tęsknota całkiem go
spalała. Zanurzył się w niej jeszcze głębiej. Czuł, jak się otwiera zapraszająco,
przytrzymuje go mocno, otula sobą Przyjemność, jaką odczuwał, była bliska
agonii, jego serce zgubiło rytm, w głowie mu się kręciło.
Byli teraz jak jedno ciało, jeden umysł. Pragnęła, \eby to trwało bez końca.
Czuła, jak ogarnia ją coraz większy płomień.., ogień, który nigdy w niej nie
wygasł. Ich pragnienia były identyczne. Jej oddech stał się urywany. Całkowicie
poddała się rozkoszy. Ze zdumieniem uświadomi ła sobie, \e ciche okrzyki,
które słyszy, wydobywają się \ jej własnego gardła.
Pot zalewał jej rozgrzaną skórę. Unosiła się wy\ej i wy\ej, a\ do słońca. Czuła,
\e siÄ™ topi, znika...
O tak! krzyknęła w uniesieniu.
Nie potrzebował zachęty. Unieśli się w inny wymiar, do jasności, gdzie
wszystkie potrzeby i tęsknoty były zaspokajane, a troski nie istniały.
KiedyÅ› ich rozdzielono... Teraz ju\ nigdy siÄ™ nie rozstanÄ….
EPILOG
Christine stała w otwartych drzwiach prowadzących na taras, przyglądając się
przybyłym na wesele gościom. Lekki wiatr od pustyni łagodził \ar płynący z
nieba i łopotał kolorowymi sukniami kobiet. Wypielęgnowane dłonie
przytrzymywały strojne kapelusze o szerokich rondach Ogrody, nawadniane
specjalnym systemem irygacyjnym, pełne były kwitnących roślin, a zespół
ogrodników zadbał o to, \eby tego szczególnego dnia wszystko wyglądało
doskonale.
Christie patrzyła na rozstawione na trawnikach wielkie białe namioty. Ogromne
drzewa zapewniały zebranym gościom cień. Dziś miał się odbyć ślub Kyalla i
Sarah, dwojga wspaniałych, najbli\szych jej ludzi.
Miała wra\enie, \e miłość, jak niebiańskie światło, rozświetla ją od wewnątrz.
Od chwili, gdy zaręczyli się z Mi- tchem, czuła się jak nowo narodzona. Pod
wpływem nagłego impulsu podniosła do ust pierścionek. Był symbolem ich
miłości: wspaniały, pięknie szlifowany szafir otoczony brylantami. Mitch dał jej
go tamtej cudownej nocy, gdy przyrzekli sobie spędzić ze sobą \ycie.
Wiedziała, \e postępuje słusznie. Nie miała wątpliwości, rezygnując z kariery.
Christine Reardon nie chciała sławy. Z całej duszy pragnęła zostać \oną i matką.
Mieli się pobrać ju\ za kilka miesięcy. Wiedziała, \e dzień ślubu będzie
najpiękniejszy w jej \yciu. Pogrą\yła się w marzeniach o sukni ślubnej od
ulubionego projektanta, planowała, w co będą ubrane druhny, projektowała
ceremonię, która mogłaby odbyć się w ogrodzie, wymyślała nawet potrawy na
przyjęcie.
Chris, co robisz? Usłyszała młody, radosny głosik.
- Chodz, kochanie.
Suzanne tryskała szczęściem. Wyglądała zachwycająco w kwiecistej sukience
koloru bzu, z maleńkimi białymi i bladofioletowymi orchideami wpiętymi w
kasztanowe loki. Teraz wpadła do pokoju, trzymając za rękę Fionę. Bratanica
Chrisie tak\e była prześliczna w ró\owo-kremowej sukni druhny. Zaczesane do
tyłu gęste, jasne włosy, identyczne jak włosy jej matki, przytrzymane były
kremowymi ró\yczkami.
Dziewczyny zatrzymały się w progu i wpatrywały się w Christine jak w
nieziemskie zjawisko.
Rozbrojona miłością i podziwem, które odbijały się w ich oczach, obróciła się
powoli, demonstrując swoją kreację. Dziś po raz pierwszy zało\yła suknię
zaprojektowaną specjalnie dla niej przez słynnego kreatora mody. Jedwabny
spód, wyszywany kryształkami i szafirowymi koralikami, pokrywała delikatna
złota koronka. W rozpuszczone włosy wpięła jeden szafirowy kwiat. Na je go
złotych pręcikach dr\ały maleńkie kryształki. Stroju dopełniały brokatowe złote
czółenka na wysokich obcasach.
Och, Chrissy! Wyglądasz zachwycająco! wykrzyknęła entuzjastycznie
Suzanne. Przytuliła Christine ostro\nie, uwa\ając, by nie potargać jej fryzury.
Jesteś taka piękna! Czemu ja tak nie mogę wyglądać?
Christie zaśmiała się i objęła dziewczynkę ramieniem.
Jesteś piękna. Ta sukienka jest naprawdę prześliczna.
Nic dziwnego. Suzarine zarumieniła się z radości. [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- matkadziecka.xlx.pl