-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pracę, przyjaciół, swoje malowanie i inne pozazawodowe zainteresowania.
Martin natomiast tęsknił do nowych doświadczeń.
Mówiła to ze zrozumieniem, bez cienia pretensji.
- Więc wyjechał.
- Tak. I dobrze zrobił. Oboje odczuliśmy ulgę. -Uśmiechnęła się. -
Niektórzy ludzie byli oburzeni. Myśleli, że się pobierzemy. Ale to nigdy nie
wchodziło w grę. Nie przyszło nam nawet do głowy, żeby razem
zamieszkać. Ja dopiero po jego wyjezdzie zdałam sobie sprawę, jak jałowe
stały się nasze stosunki.
Poza przyjaznią nie mieliśmy ze sobą nic wspólnego. Nie pasowaliśmy
do siebie. Każde z nas czego innego oczekiwało od życia.
Nadal uśmiechając się, wstała z krzesła i zaczęła zbierać naczynia.
Gabriel siedział jeszcze przy stole zamyślony, po czym również wstał i
poszedł za nią do kuchni. Nic nie mówiąc, zabrali się do zmywania. Kiedy
ostatni talerz został wytarty i odłożony na miejsce, Gabriel położył jej ręce
na ramionach, odwrócił ku sobie i zapytał:
- A czego ty oczekiwałaś, czego Martin nie mógł ci dać?
Nabrzmiały namiętnością głos Gabriela wprawił Lauren w drżenie.
Czy odważy się wyjawić mu swoje najskrytsze pragnienia? Wszystko jej
mówiło, że z tym mężczyzną mogłaby przeżyć to, czego do tej pory
brakowało w jej życiu. W jednej chwili zatonęła w jego hipnotyzującym
70
RS
spojrzeniu. Ostatnie tygodnie nieuchronnie przybliżały ten moment. Lauren
zebrała się na odwagę i patrząc mu prosto w oczy, powiedziała:
- Pragnęłam prawdziwej namiętności, pasji, spontaniczności.
- PociÄ…gajÄ… ciÄ™ niekonwencjonalne doznania?
- Tak - szepnęła.
Gabriel stał nieruchomo. Ona jednak całym ciałem odbierała jego
fizyczność, chociaż prawie jej nie dotykał.
- Chcesz eksperymentować, aby zaznać pełnego zaspokojenia. - Było
to bardziej stwierdzenie niż pytanie.
- Tak - przyznała.
- Potrzebujesz partnera, który wyzwoli twoją pełną seksualność i
potrafi cię zadziwić. Pragniesz nie tylko brać, ale i dawać. Aamać konwencje
i przekraczać granice.
Lauren nie potrafiła wydobyć głosu. Gabriel uwodził ją słowami,
tonem głosu, niewypowiedzianą do końca obietnicą. Podniecenie burzyło jej
krew. Szelmowskie błyski w jego oczach zapierały jej dech w piersiach.
Wiedziała, że seks z Gabrielem będzie zaprzeczeniem przewidywalności i
banalnej nudy. Serce waliło jej w piersi. Wpatrując się jak zaczarowana w
jego pociemniałe oczy, milcząco skinęła głową.
Zbliżył się i uchwyciwszy jej ręce, objął ją w taki sposób, że
odruchowo wygięła się w łuk, przywierając doń całym ciałem. Miała
wrażenie, iż w absolutnej ciszy słychać tylko głośne bicie jej serca.
Wstrzymała oddech, gdy schylił się do jej ust i zakreślił ich kształt
koniuszkiem języka. Było w tej pieszczocie coś niewiarygodnie
podniecającego. Złakniona pocałunku instynktownie rozchyliła wargi, a on
dał jej to, o co prosiła. Był to pocałunek pełen szaleńczej namiętności.
71
RS
W następnej chwili, nadal więżąc jej dłonie za plecami, zaczął palcami
drugiej ręki muskać jej twarz, szyję i dekolt. Lauren jeszcze mocniej
wygięła się w łuk, szeroko otwartymi oczami śledząc jego poczynania.
- Gabe... - jęknęła.
On tymczasem rozpiął jej bluzkę i pieścił teraz jej piersi. Pod Lauren
ugięły się nogi. Bezskutecznie usiłowała wyrwać swoje uwięzione za
plecami ręce, chciała go objąć, chciała dotknąć jego ciała.
- Och! - szepnęła, wstrząsana spazmami rozkoszy, jakiej jeszcze nigdy
w życiu nie zaznała.
Kiedy na koniec uwolnił jej ręce, objęła go za szyję, a Gabriel podniósł
ją z podłogi i posadził sobie na biodrach. Lauren opasała go nogami. Teraz
powolnymi ruchami obnażył ją do pasa, na zmianę pieszcząc i całując jej
ciało i usta.
- Tu est parfait, ma belle - rzekł półgłosem. - Idealnie piękna.
- Gabe... ja już nie mogę... - jęknęła. Tortura rozkoszy stawała się nie
do zniesienia. Pragnęła go każdą cząsteczką ciała. Już teraz! Już!
- Trzymaj siÄ™ mnie, cherie!
Chwyciwszy ją mocniej w ramiona, ruszył w kierunku schodów
prowadzących do sypialni na piętrze. Za chwilę miało się spełnić to, o czym
marzyła od dwóch tygodni.
Kiedy weszli na schody, otoczyły ich ciemności, a Lauren wtuliła
twarz w jego szyjÄ™.
W sypialni Gabriel postawił ją obok łóżka i zapalił stojącą na nocnym
stoliku lampę. Ujął jej twarz w obie dłonie.
- Musisz wiedzieć, Lauren, że są w moim życiu sprawy nierozwiązane,
które mogą zadecydować o całej mojej przyszłości - powiedział.
- To dlatego wyjechałeś z Francji?
72
RS
- Tak. Z powodu rodzinnych problemów, o których nie potrafię w tej
chwili rozmawiać.
- Rozumiem - odparła z przekonaniem. Ona też wolała nie opowiadać
o swojej skomplikowanej sytuacji rodzinnej. A tym bardziej o swoim
pogarszającym się wzroku. Toteż nie będzie go skłaniać do zwierzeń, ale w
razie potrzeby stanie za nim murem.
- Jadąc tutaj, nie zamierzałem angażować się uczuciowo.
- Ale... - zaczęła, przestraszona, że Gabriel chce się wycofać.
- Co nie znaczy - przerwał, zamykając jej usta palcem - że zaprzeczam
temu, co się między nami nawiązało. Nie potrafię powiedzieć, jak bardzo cię [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- matkadziecka.xlx.pl