• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    znajomy niepokój podobny do tego, który odczuwała jeszcze niedawno przy zbli\aniu się do granic
    gołębnika... Kolejna granica - pomyślała.
    Wahała się, co ma robić. Jej gołębi instynkt zdecydowanie sugerował, aby zawrócić. Przez chwile
    szybowała nad falami niedaleko brzegu, potem wzbiła się tak wysoko, jak tylko mogła, czasie jednego z
    kolejnych samotnych lotów Ina poszybowała tak daleko na południe, \e znalazła się lad brzegiem
    nieznanego sobie morza. Była to wyjątkowa wycieczka, gdy\ gołębie są zawsze ostrzegane przed
    zbli\aniem się do morza...  Tam są tak ogromne przestrzenie, \e \aden gołąb nie wrócił jeszcze do
    gołębnika, jeśli stracił z oczu brzeg" - przestrzegali mama-gołąb i tata-gołąb.  Morze to śmiertelne
    niebezpieczeństwo dla ka\dego gołębia" - przestrzegała starszyzna stada, Ina poczuła znajomy niepokój
    podobny do tego, który odczuwała jeszcze niedawno przy zbli\aniu się do granic gołębnika... Kolejna
    granica - pomyślała.
    Wahała się, co ma robić. Jej gołębi instynkt zdecydowanie sugerował, aby zawrócić. Przez chwile
    szybowała nad falami niedaleko brzegu, potem wzbiła się tak wysoko, jak tylko mogła, obserwując
    niebieskość wody widzianej z tej wysokości, mieniące się w słońcu fale, po czym zawróciła.
    W tym momencie poczuła pod skrzydłami znajomy powiew... To znowu był ten jej specjalny wiatr... Ta
    sama pieszczota, ten sam, wzmagający się i osłabiający, rytm podmuchów.
    - Znowu jesteś - zagruchała z radością.
    - Jestem dla ciebie - odpowiedział - delikatnie muskając jej pióra.
    Rozpostarła szeroko skrzydła i pozwoliła, aby silniejszy podmuch wzniósł ją w górę. Brzeg i morze
    złączyły się w zielono-niebieskie pasmo dwóch kolorów, bez wyraznie zauwa\alnej granicy.
    Ina cieszyła się jego obecnością... Uwielbiała ten flirt.., Uwielbiała być niesiona, dotykana przez prądy
    powietrza, które jej ofiarowywał. Przez chwile miała wra\enie, \e i on miał skrzydła, na których mogła
    się oprzeć i poszybować w przestrzeni. Przez chwilę tańczyła w rytm melodii granej w jej piórach,
    starając się odpowiedzieć na ka\dy jego ruch. Był delikatną pieszczotą, którą czuła całą sobą.
    - Jak mnie znalazłeś? - zagruchała.
    - Jestem wszędzie... Zawsze wiem, gdzie jesteś... - odszumiał.
    - Jesteś bardzo delikatny... nie znałam cię takiego... Poprzednim razem byłeś bardzo gwałtowny...
    huraganowy...
    31
    - Burze, huragany, zamiecie, zawieje to tylko ró\ne oblicza mnie... Chcę, \ebyś poznała inne, te
    najczulsze...
    - Dlaczego teraz?
    - Chcę ci pomóc przestać się bać...
    - Nie boję się... Jestem z tobą... - odpowiedziała.
    - Boisz siÄ™ morza... Dr\ysz.
    Szum fal dochodził z dołu i Ina zauwa\yła, \e z wiatrem szybuje coraz dalej od brzegu... Zawahała się
    znowu.
    - Jesteś bezpieczna... nie bój się wyszeptał lekkim powiewem.
    - Gdzie mnie prowadzisz? - spytała.
    - Tam, gdzie sięgają twoje marzenia - odpowiedział.
    - SkÄ…d je znasz...?
    - Znam marzenia wszystkich ptaków...
    - Dlaczego mnie wybrałeś?
    - Tylko ty rozumiesz moje szumy... moje porywy... Tylko ty potrafisz ze mną gruchać, tańczyć i nie
    boisz się przestrzeni... Tylko ty oddajesz mi pieszczoty, potrafisz się nimi cieszyć... Tylko tobie mogę
    pokazać swoje prawdziwe oblicza...
    - Które z nich są prawdziwe...?
    - Te, które wybierasz... Wszystko, co robię, jest moim hołdem dla ciebie, moją przestrzenią, moją
    miłością.
    Inie podobał się ten dialog, delikatność wiatru. Pamiętała te\ jego gwałtowność i porywistość z
    poprzedniego fruwania, figury, które przyprawiały ją o zawrót głowy.
    - Z tobą się nie boję - powtórzyła.
    Była ju\ dość daleko od brzegu, ale widziała go wyraznie... Czuła jednak, \e wiatr chce jej pomóc
    poszybować o wiele dalej, przekroczyć kolejną granice, usunąć kolejny lęk... Lęk gołębia przed
    przestrzeniÄ… morza.
    - Czy mam pofrunąć z tobą w głąb morza...? - spytała.
    - Tak - zaszeptał.
    - Stado, rodzice zawsze ostrzegali mnie przed morzem... Gołębie to nie mewy, ich teren jest na
    lądzie... Je\eli polecę zbyt daleko, nie będę miała gdzie usiąść, jeśli będę zmęczona... Drzewa w morzu
    nie rosnÄ…...
    - Gruchasz tak, jakbyś miała tylko lewe skrzydło... Pamiętaj, masz je oba, potrafisz szybować, tak jak
    mewy... latać dalej ni\ jakikolwiek gołąb... - szumiał, delikatnie dotykając jej piór. Pomogę ci
    wspiąć się wy\ej ni\ orły... Potrzebne jest tylko zaufanie...
    - Nie wiem,,. - zagruchała - ufam ci, ale boję się,
    - Lęk jest twoją decyzją, \eby go mieć... Zaufaj sobie, bo tylko takie zaufanie jest ci potrzebne...
    - A je\eli nie dolecę z powrotem...? - Ina ciągle miała opory.
    - Teraz mówi twoja wyobraznia... Ona mo\e być bardzo zwodnicza, tworzyć to, czego w ogóle nie
    ma... Nie boisz siÄ™ morza, boisz siÄ™ swojego wyobra\enia morza.
     Tak jakbym słyszała gruchanie skrzydeł - pomyślała Ina -Ciekawe, czy oni mają ze sobą jakieś
    kontakty...?"
    - Zmień wyobra\enie, a zmienisz lęk - wiatr szumiał dalej -wyobraz sobie, \e bezpiecznie wracasz tam, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl