• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    po kolorze nieba, było pózne popołudnie. Nad baga\nikiem pochylił się facet z łódki, ten
    przemytnik z bliznÄ….
    - Mmm! - Piotruś miał ochotę od razu powiedzieć co o nim sądzi, ale knebel skutecznie mu to
    utrudnił
    - Cicho, niewolniku - warknął typek. - Naucz sie trzymać język za zębami. Szejk nie lubi
    wrzasków.
    Wyciągnął chłopaka. Stali na dziedzińcu otoczonym z trzech stron wysokim, pobielonym
    murem. Widniała w nim brama, drewniana i dość szeroka. Dwaj wartownicy z kałachami
    właśnie zakładali ryglującą ją belkę. Powierzchnię podwórza wyło\ono kamienną mozaiką.
    Od czwartej strony dziedziniec zamykała ściana dwupiętrowego pałacu. Przy drzwiach z
    jasnych cedrowych desek stał kolejny stra\nik z automatem. Przemytnik popchnął chłopaka w
    kierunku szerokiego holu. Gruby jak mech chodnik tłumił odgłos kroków. - Wow, pewnie
    prawdziwy perski dywan - zachwycił się młody Wędrowycz. - Jakby trochę przyciąć i
    obrębić, byłaby idealna derka pod siodło...
    Jego spojrzenie czujnie omiatało wnętrze. Zawczasu notował wszelkie szczegóły mogące mu
    pomóc w rychłej ucieczce. Kolejne drzwi rozsunęły się bezszelestnie i weszli do salonu.
    Pomieszczenie, z pięć razy większe ni\ obora na Starym Majdanie, tonęło w półmroku. Szejk
    spoczywał wygodnie rozparty na otomanie, w towarzystwie kilku skromnie odzianych kobiet.
    Jednym ramieniem przyciskał do siebie szamoczącą się młodziutką Murzyneczkę. Cmokał
    przy tym z ustnika fajki wodnej. Przemytnik ukłonił się mo\nowładcy i wygłosił dłu\szą
    tyradę po arabsku. Szejk pokiwał głową, a potem z kieszeni pikowanego szlafroka wyciągnął
    plik dolarów i odliczywszy kilkanaście banknotów, wręczył mę\czyznie z blizną.
    - A zatem, chłopcze - powiedział po polsku - jesteś od dzisiaj moim niewolnikiem...
    - No, nareszcie ktoś, kto gada po naszemu - ucieszył się Piotruś. - Co?! - Dopiero teraz dotarł
    do niego sens wypowiedzi.
    - Sam rozumiesz, do pilnowania haremu niezbędne są du\e ilości eunuchów. A tak się składa,
    \e ja mam tylko jednego. Normalni stra\nicy, nawet jeśli zało\ymy im pasy cnoty, nie są tak
    do końca pewni...
    - To pomyłka - powiedział chłopiec. - Nie mogę być eunuchem, bo nie jestem wykastrowany.
    Nie mogę być te\ pańskim niewolnikiem, gdy\ z tego, co wiem, niewolnictwo zostało
    zniesione.
    - Owszem - zgodził się szejk. - Jednak sam rozumiesz, nasz kraj jest wolny i niepodległy, a to
    oznacza, \e mo\emy bez przeszkód kultywować nasze odwieczne zwyczaje i tradycje.
    - Na przykład? - Piotruś zawsze interesował się etnografią.
    - My, Arabowie, lubimy gromadzić niewolników ró\nego koloru. - Puścił Murzynkę, a ta
    szybko odskoczyła. Niedaleko, bo kostkę jej nogi obejmowała ciasna obręcz. Dziewczyna
    została przykuta na łańcuchu. - Oczywiście prawdziwa kolekcja powinna mieścić wszystkie
    podstawowe odcienie skóry.
    - Aha - zgodził się chłopak. - Zwietnie pan mówi po polsku - pochwalił.
    - Studiowałem na uniwersytecie w Warszawie - wyjaśnił szejk. - I bardzo się cieszę, \e
    wpadłeś mi w ręce, będzie okazja przypomnieć sobie język.
    ~ A co pan studiował?
    - Marksizm.
    - To ju\ rozumiem, skąd to dziwaczne i anachroniczne przekonanie o konieczności
    przywrócenia ustroju niewolniczego - domyślił się prawnuk egzorcysty.
    - Wracając zaś do kastracji, jestem jej ogromnym zwolennikiem. To wręcz rewelacyjny w
    swej prostocie zabieg, niosący liczne korzyści społeczne.
    - Korzyści? - zdumiał się Piotruś.
    - Sam pomyśl, jeśli ja mam pięć \on i jeszcze do tego z dziesięć niewolnic, więc dla
    czternastu facetów zabraknie kobiet. Będą chodzili sfrustrowani albo i zaczną kombinować,
    jak się dostać do mojego haremu. A tak jedna prosta operacja i ich problemy znikają. Mogą
    skoncentrować się na pracy, nie muszą troszczyć się o kobiety ani martwić o to, \e ich dzieci
    zejdą na złą drogę. Odpada im problem złośliwych teściów czy awantur domowych...
    - To brzmi faktycznie niegłupio - przyznał Piotruś. - Ale co robić, jak nie zechcą poddać się
    takim zabiegom?
    - Marks uczył, \e ludzie często nie rozumieją, co jest dla nich naprawdę dobre. Więc czasem
    trzeba wprowadzać rewolucyjne rozwiązania bez oglądania się na ich zgodę. A co do ciebie,
    pomyśl sam. Nie tylko nigdy nie zaznasz pragnienia seksu, ale i w bójkach ci się przyda. jak
    cię ktoś kopnie poni\ej pasa, to nawet nie poczujesz. Przestaniesz się bać, \e ktoś mógłby to
    obciąć. No i wygodniej będzie ci chodzić.
    - Ale mi się ju\ wygodnie chodzi, a seksem się nie interesuję, bo jestem za młody -
    zaprotestował Piotruś. - Poza tym nie nadaję się na niewolnika, jestem paskudnym,
    bezczelnym, wyszczekanym typkiem, a do tego, gdy podrosnÄ™, to jak wszyscy moi
    przodkowie będę alkoholikiem i paso\ytem społecznym.
    - Nasze metody wychowawcze pozwolą bez problemu poprawić twój charakter. Biciem i
    głodzeniem mo\na dokonać prawdziwych cudów - uspokoił go Arab. - Wytresujemy cię
    starannie, będziesz słu\ył na dwóch łapkach. Picia alkoholu zabrania religia, którą zaczniesz
    wyznawać od jutra. Co do paso\ytnictwa społecznego, w tej okolicy zajmuję się tym ja, więc
    sam rozumiesz... Z kieszeni wyciągnął telefon komórkowy i wystukał numer. Przyło\ył
    słuchawkę do ucha.
    - Doktor Ahmed jest świetnym chirurgiem. Wytnie ci co trzeba w trzy minuty. To nie będzie
    bolało - zapewnił. - No, mo\e trochę będzie, ale za to sam pomyśl, ile korzyści zaznasz
    pózniej.
    Wybrał numer jeszcze raz i z frasunkiem popatrzył na wyświetlacz.
    PotrzÄ…snÄ…Å‚ aparatem.
    - Dziwne - mruknął. - Nie odbiera. Widać wypadła mu jakaś wa\na operacja. Trudno,
    wpakujcie chłopaka do piwniczki - zwrócił się do stra\ników. - Wykastrujemy go jutro. Co
    się odwlecze, to nie uciecze. A ja sobie trochę pogwałcę przed snem... - Popatrzył na czarną
    niewolnicę i oblizał się obleśnie. - Zabrać chłopaka!
     A\ebyś się udławił, małpiszonie" - pomyślał Piotruś, a potem zło\ył palce tak, jak kiedyś
    nauczył go pradziadek.
    Gdy dał się wlec korytarzem, z salonu dobiegła wyjątkowo wymyślna wiącha arabskich
    przekleństw. Młody egzorcysta uśmiechnął się złośliwie. Ten urok trzymał minimum tydzień
    i nie pomagała na niego nawet prawdziwa, nieukraińska viagra. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl