• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

     Królowo, powiedzianoć prawdę. Ale on upewnia, iż cię nie zdradził; iż ani na dzień nie przestał cię miłować
    nad wszystkie inne; że umrze, jeśli cię nie ujrzy bodaj jeden raz. Błaga, byś zgodziła się na to w imię
    przyrzeczenia, które dałaś mu ostatniego dnia, gdy mówił z tobą.
    Królowa słuchała przez chwilę, myśląc o drugiej Izoldzie. Wreszcie odparła:
     Tak, w ostatnim dniu, gdy mówił ze mną, przypominam to sobie, rzekłam: ,,Jeśli kiedykolwiek ujrzę pierścień
    z zielonego jaspisu, ani wieża, ani warowny zamek, ani zakaz królewski nie przeszkodzą mi spełnić woli
    przyjaciela, będzieli to rozsądek czy szaleństwo...
     Królowo, od dziś za. dwa dni dwór ma opuścić Tyntagiel, aby się udać na Białą Równię; Tristan powiadamia
    cię, iż będzie czekał ukryty przy drodze, w krzakach głogu. Błaga, abyś się ulitowała nad nim.
     Rzekłam: ani wieża, ani warowny zamek, ani zakaz królewski nie przeszkodzą mi spełnić życzenia przyjaciela.
    Trzeciego dnia, podczas gdy cały dwór Marka gotował się wyruszyć z Tyntagielu, Tristan i Gorwenal, Kaherdyn
    i jego giermek wdziali pancerze, wzięli miecze i tarcze i tajemnymi ścieżkami puścili się ku oznaczonemu
    miejscu. Dwie drogi prowadziły przez las na Białą Równię: jedna piękna i dobrze ubita, którą miał przejeżdżać
    orszak, druga kamienista i opuszczona. Przy tej drodze Tristan i Kaherdyn pozostawili giermków, aby czekali na
    miejscu swych panów, strzegąc koni i tarcz. Sami wsunęli się w las i ukryli w chaszczu. Przed tym chaszczem
    Tristan położył gałązkę leszczyny, do której umocowany był pęd wiciokrzewu.
    Niebawem orszak ukazał się na drodze. Najpierw świta króla Marka. Ciągną w pięknym porządku intendenci i
    kwatermistrze, kucharze i podczaszowie, ciÄ…gnÄ… kapelani, ciÄ…gnÄ… psiarkowie wiodÄ…cy charty i ogary, potem
    sokolnicy niosący ptaki na lewej pięści, potem łowczowie, potem rycerze i baroni; jadą sobie pomalutku, w
    pięknym ordynku, parami. Lubo jest widzieć ich bogato odzianych, na koniach o aksamitnych rzędach,
    wysadzanych kosztownościami. Potem przejechał król Marek; Kaherdyn cudował się widząc zaufanych jego
    jadących obok, dwóch po prawicy, dwóch po lewicy  wszystkich odzianych w złotogłowia i szkarłaty.
    Z kolei wysunął się orszak królowej. Dziewczęta służebne od bielizny i pokojów jechały przodem, potem żony i
    córki baronów i hrabiów. Ciągną jedna za drugą, sznurkiem; młody kawaler towarzyszy każdej z nich. Wreszcie
    nadjeżdża rumak i niesie jezdzczynię, piękniejszą od wszystkich, jakie kiedykolwiek Kaherdym oglądał na oczy:
    pięknie ukształtowaną na ciele i licu, w miarę szeroką w biodrach, z pięknie naznaczonymi brwiami, śmiejącymi
    się oczyma, drobnymi ząbkami; okrywa ją suknia z czerwonego atłasu, misterny łańcuszek ze złota i kamieni
    zdobi jej gładkie czoło.
     To królowa  rzekł Kaherdyn po cichu.
     Królowa?  rzekł Tristan.  Nie, to Kamila, jej służebna.
    Wówczas nadjeżdża na karym rumaku inna pani, bielsza niż śnieg lutowy, różowsza niż róża; jasne jej oczy
    migocą niby gwiazda w zródle.
     Ha, widzę ją, to królowa!  rzekł Kaherdyn.
     Ej, nie  rzekł Tristan  to Brangien, wierna służka.
    Wtem droga rozjaśniła się, jak gdyby słońce spłynęło nagle przez listowie wielkich drzew, i ukazała się Izold
    Jasnowłosa. Diuk Andret  niech go Bóg pohańbi!  jechał po jej prawicy.
    16
    Ukochana, tak jest z nami,
    Ni ty beze mnie, ni ja bez ciebie!
    (Przeł. Z. Czerny)
    45
    W tejże chwili wzniósł się z krzaka głogowego śpiew piegży i skowronka: Tristan wkładał w tę melodię całą
    swoją tkliwość. Królowa zrozumiała poselstwo przyjaciela. Spostrzegła na ziemi gałązkę leszczyny, w której
    tkwi mocno pęd wiciokrzewu, i myśli w sercu:  Tak i z nami, przyjacielu; ani ty beze mnie, ani ja bez ciebie.
    Zatrzymuje rumaka, zsiada i podchodzi ku klaczy, która nosiła na sobie budkę bogato ozdobioną kamieniami; [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl