• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    Framp.
    Gwałtowny poryw wiatru dmuchnął mu dymem w oczy. Policjant
    potarł je grzbietem brudnej ręki.
     Dziwi mnie, że tak uzdolniony funkcjonariusz nie bada sprawy
    kradzieży i morderstwa  powiedział Charles.
     Kazali mi wrócić do moich codziennych obowiązków  wark-
    nął policjant z wściekłością.  Jakby to z mojej winy go zamordowali.
    Stałem przecież całą noc na warcie, ale nic nie słyszałem. Nikt nie
    wchodził ani nie wychodził.
     Kto pana zdaniem to zrobił?
     Chodzmy na herbatę  zaproponował Framp. Szturchnął z
    wściekłością kupę tlących się liści zardzewiałym żelaznym prętem.
    Gdy objęły ją krótkie języki ognia, w powietrze wzleciało więcej pach-
    nÄ…cego dymu.
    Podążyli za nim do brudnej kuchni. Woda w czajniku już wrzała
    na starym żelaznym piecyku. Wrzucił pięć torebek herbaty ekspreso-
    wej, zalał wrzątkiem, zamieszał i wlał każdemu po kubku czarnej her-
    baty. Potem bezwładnie opadł na krzesło, jakby nagle dopadło go po-
    tworne zmęczenie.
     Pytacie, kto go zabił? Oczywiście, że żona.
    LR
    T
     O ile wiem, przed jego śmiercią wyjechała do Londynu 
    przypomniała Agatha.
     Tak twierdzi. Jak dotąd, nikt nie potwierdził jej alibi. Zresztą
    jeśli ktoś to zrobi, to nie można wykluczyć, że któryś z jej przyjaciół
    skłamie na jej prośbę.
     Dlaczego podejrzewa pan właśnie ją?  dociekał Charles.
     Nie znosiła tej wsi. Chciała wrócić do Londynu. Więc ukrywa
    obraz, potem morduje męża, wiedząc, że wszystko po nim dziedziczy,
    łącznie z forsą z ubezpieczenia. Oczywiście nie może sprzedać obrazu,
    którego wszyscy poszukują. Ale ponieważ został ubezpieczony na wy-
    soką sumę, odszkodowanie całkowicie ją zadowala.
     Nie lubię tego Handa  wtrąciła nagle Agatha.  Wyjątkowo
    nieprzyjemny typ.
     Nikt go nie lubi  potwierdził Framp z kwaśną miną, tłumiąc
    ziewnięcie.  Chyba powinienem odespać zaległości.
     Gdzie obecnie przebywa Lucy Trumpington James?  spyta-
    Å‚a Agatha.
     Niebawem dotrze z Londynu policyjnym radiowozem.
     Podobno pani Jackson umie obsługiwać alarm antywłamanio-
    wy.
     Tak, ale proszę zwrócić uwagę, że to miejscowa. Mieszka tu od
    urodzenia.
     Ma męża?  spytał Charles.
     Tak, ale siedzi w Scrubs.
     W Wormwood Scrubs? W tym więzieniu?
     Tak. Właśnie tam.
    LR
    T
     Za co?  spytała Agatha.
     Za brutalny napad. Omal nie zatłukł na śmierć strażnika w do-
    mu towarowym. Dostał piętnaście lat, nie tyle za napaść na człowieka,
    ile za kradzież osiemnastu tysięcy funtów. Tak działa wymiar sprawie-
    dliwości w Wielkiej Brytanii.
     Kiedy go skazali?
     Dwa lata temu.
     To go wyklucza. Odnalezli te pieniÄ…dze?
     Tak. Nie mieszkał wtedy z żoną. Znalezli je w mieszkaniu w
    Clapham w Londynie.
     Czy to było jego pierwsze przestępstwo?
     Nie, ale pierwsze ciężkie. Wcześniej popełniał drobniejsze, jak
    kradzieże samochodów i tym podobne.
     Gdzie mieszka pani Jackson?
     Czemu pani pyta?  odpowiedział Framp ostrym tonem.
     Potrzebuję sprzątaczki  wyjaśniła cierpliwie Agatha. 
    Przypuszczam, że obecnie dysponuje czasem, skoro policja szuka śla-
    dów we dworze. Czy w ogóle nazwali jakoś ten dwór?
     O ile pamiętam, miejscowi nigdy nie nazywali go inaczej niż
    dworem.
    Charles upił kolejny łyk gorzkiej herbaty. Ledwie powstrzymał
    wzruszenie ramion.
     Chyba pora na nas, Aggie  zauważył.
     NaprawdÄ™ ma pani na imiÄ™ Aggie? Moim zdaniem wcale do pa-
    ni nie pasuje  orzekł Framp ze śmiechem.
    LR
    T
     Nie. Mam na imię Agatha  sprostowała Raisin. Obrzuciła
    Charlesa karcącym spojrzeniem, po czym zwróciła się z powrotem do
    policjanta:  Więc gdzie mieszka ta pani Jackson?
     Zna pani warsztat Shorta?
     Widziałam go wczoraj.
     Jej chata przylega do niego od tyłu.
     Wezmy samochód  błagała Agatha, gdy wyszli z powrotem
    na drogÄ™.
     Nie lepiej wrócić do domu i włożyć pantofle na płaskich obca-
    sach?  doradził Charles.  Po drodze ktoś nas może zaczepić i prze-
    kazać jakąś użyteczną informację. Nie zbierzesz plotek, przemykając
    autem po drogach.
     No dobrze  jęknęła Agatha z niechęcią, ponieważ uważała, że
    w butach na płaskich obcasach niekorzystnie wygląda.
    Gdy z powrotem wyruszyli w drogę, Agatha zadawała sobie pyta-
    nie, na jakie spotkania liczył Charles. Na wiejskim skwerze nie wypa-
    trzyła żywej duszy.
    Przemierzywszy go, wkroczyli w uliczkę, przy której mieściła się
    agencja nieruchomości. Agatha dostrzegła Amy pochyloną nad klawia-
    turą komputera. Potem ujrzała Carrie Smiley i Polly Dart nadchodzące
    z przeciwka. Powitała je słowami:
     Straszna tragedia z tym Tollym.
     Tak, coś potwornego  zawtórowała jej Carrie.  Czy policja
    już cię przesłuchiwała?
     No jasne. Czyżbyś się spodziewała, że mnie odwiedzą?  od-
    parła Agatha.
    LR
    T
     Oczywiście, że tak. Cała wieś mówi, że przypuszczalnie ty
    ostatnia widziałaś go żywego  wyjaśniła Carrie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl