-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jakby zbudziła się ze snu. Także Hasso zerwał się , by powitać generałową.
Kilku uprzejmymi słowami kobieta poprosiła go, by znów usiadł. Hasso nie
miał pojęcia, że każde słowo, każdy znak obu kobiet był dokładnie obliczony,
nie miał pojęcia, że piękna Natasza zarzucała na niego sieć, by osiągnąć
tajemniczy cel. Umiała zręcznie znów nawiązać do zawodu Hassa. Usiłowała
to i owo z niego wydobyć. Lecz Hasso był na tyle rozsądny, że ani słowem nie
zdradził nic więcej ponad to, co mogli wiedzieć wszyscy.
- Czy to prawda, co opowiadała mi wczoraj pani von Schlieven,że dokonał
pan wielkiego epokowego wynalazku, tak bardzo ważnego dla lotnictwa?
Hasso wiedział, że w towarzystwie krążyły niejasne pogłoski na temat jego
wynalazku. Rzecz jasna, było to dla niego przykre. Ale też nie zdziwił się
zbytnio, że Natasza o to zapytała.
- Całą sprawę wyolbrzymiono, nie warto o tym wspominać - rzekł spokojnie
i zmienił temat.
Obie panie były wystarczająco mądre, by zauważyć, że celowo urwał tę
rozmowę. Na pozór lekko przeszły na inny temat.
Generałowa uprzejmie zaprosiła młodego oficera, by przyszedł nazajutrz na
herbatÄ™.
- Będzie jeszcze kilka osób...
Hasso aż nazbyt chętnie przyjął zaproszenie. Ucałowawszy dłoń
generałowej, skłonił się przed Nataszą, obrzucając ją płomiennym wzrokiem.
Podała mu dłoń z uroczym uśmiechem, on zaś spostrzegł uszczęśliwiony, że jej
ręka lekko i czule odwzajemniła ciepły uścisk jego dłoni. Co prawda zaraz się
też cofnęła, a panna spuściła wzrok, ale właśnie to zmieszanie nadało owemu
lekkiemu uściskowi ręki jeszcze większe, uszczęśliwiające Hassa znaczenie.
Hasso zawsze umiał ocenić swój stan ducha. I teraz także szczerze sobie
powiedział, że kocha Nataszę von Kowalsky.
Miłość ta owładnęła nim tak gwałtownie i bez reszty, że nie mógł myśleć o
niczym innym prócz Nataszy. Musi zostać jego żoną - i to wkrótce, by mógł
znów z jasną głową zabrać się do swojej pracy.
Tak więc całkiem otwarcie zaczął zabiegać o jej względy. Nie krył tego, że
ma poważne zamiary, a w towarzystwie mówiono już otwarcie, że stara się o
rękę pięknej Rosjanki.
Posyłał jej przez służącego najpiękniejsze kwiaty. Riemer przekazywał mu
za każdym razem, że łaskawa panienka bardzo się ucieszyła. Był bowiem
bardzo rad ze swej roli postillon d'amour, gdyż otrzymywał szczodre napiwki.
Natasza była zawsze szczególnie miła dla Riemera, a on gotów był pójść za
nią w ogień.
Minęło kilka tygodni, odkąd Hasso poznał Nataszę von Kowalsky, i to
wystarczyło, by go upewnić, że bez niej nie zazna w życiu szczęścia. Każdy
dzień, kiedy jej nie mógł zobaczyć, uważał za stracony. Jego pragnienie
posiadania jej rosło z każdym dniem, a zachowanie Nataszy pozwalało snuć
jak najśmielsze nadzieje. To, że tak bardzo interesuje się jego pracą, wydawało
mu się tylko jedną z oznak, że i ona go kocha. Kiedy składał wizyty, zawsze
potrafiła tak urządzić, aby choć przez chwilę byli sami. Gdyby Hasso był mniej
zakochany, jej wyrafinowanie i zręczność, by stworzyć taką sytuację, dałyby
mu do myślenia, ale który kochający mężczyzna patrzy krytycznym okiem na
to, co robi ukochana, by zostać z nim sam na sam?
Ponieważ dusza Hassa płonęła namiętnością, ucierpiała na tym jego praca.
Nie mógł się skupić. Pewnego dnia wezwał go do siebie ekscelencja von
Bogendorf. Interesował się ogromnie wynalazkiem Hassa. Wiedział, że pracuje
on jeszcze nad jego ulepszeniem, i pragnął się dowiedzieć, jak dalece Hasso
jest w tym zaangażowany.
Hasso musiał przyznać, że w ciągu ostatnich tygodni ze względów
osobistych zaniedbał swą pracę, przyrzekł jednak, że ukończy ją możliwie jak
najszybciej. Chodzi już tylko o drobnostki. Ekscelencja von Bogendorf
poprosił Hassa jeszcze raz by się pospieszył. Z mocnym postanowieniem
zabrania się z miejsca do pracy, Hasso odwiedził Nataszę, by jej oznajmić, że
nazajutrz musi zrezygnować z wizyty u niej, ponieważ ma pilne zajęcie, a
kiedy ją pożegnał, rzekł do siebie energicznie: Muszę możliwie jak
najszybciej doprowadzić sprawę do końca. Jeśli uzyskam zgodę Nataszy,
uspokoję się i z jasną głową zabiorę się znów do pracy".
Nazajutrz istotnie został w domu i zagłębił się w rysunkach. Nakazał też
Riemerowi, by nikogo nie wpuszczał, nawet pana von Axemberga, który w
tych dniach miał wrócić z urlopu. I gorliwie zabrał się do pracy. Co prawda
pomiędzy liczbami i rysunkami wciąż widział przez sobą uwodzicielską,
wabiącą go główkę Nataszy, niby słodką zapowiedz szczęścia, lecz zaciskał
zęby i się nie poddawał.
Kiedy tak siedział zatopiony w skomplikowanych obliczeniach, rozległ się
dzwonek u drzwi.
Riemer podszedł, by otworzyć, i żywo pertraktował z kimś, kto pragnął
wejść. Po chwili wszedł z wahaniem do pokoju.
- Panie poruczniku, przepraszam, ale panie nalegają. Hasso się obejrzał.
- Jakie panie?
- Pani generałowa von Kowalsky i łaskawa panienka. Panie prosiły
przekazać, że przychodzą w celach dobroczynnych, i pragną, by pan je przyjął.
Zajmą panu najwyżej parę minut.
- Oczywiście, poproś panie, niech nie czekają za drzwiami.
- Myślałem... bo przecież pan porucznik rozkazał, żeby nikogo nie
wpuszczać.
- Tak, ale to wyjątkowy przypadek, szybko, proszę, poproś panie. Riemer [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- matkadziecka.xlx.pl