-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kogoś, kto w niczym nie zawinił.
Tak, chciałem widzieć chorą, żeby zdać sobie ze wszystkiego sprawę.
Od strony morza rozległy się grzmoty. Błyskawice były daleko, ale burza już się
przybliżała.
Ponieważ pani pomysł, żeby zemścić się na swoim wuju inżynierze, zrodził się
tam, w tamtym pokoju, jednej z tych przerażających nocy, które spędzała pani przy matce.
Czy nie było właśnie tak, Susanno? Najpierw odczuwała pani tylko wielkie zmęczenie,
przygnębienie, rozpacz, ale ten pomysł już się zrodził, coraz trudniej było się go wyrzec. I
wtedy, niemal dla zabicia czasu, zaczęła się pani zastanawiać, jak można urzeczywistnić tę
myśl, która już panią zawładnęła. Doskonaliła pani cały plan noc po nocy. A potem poprosiła
stryja, żeby pani pomógł, ponieważ...
Chwileczkę. Tego ponieważ nie możesz wyjawić. To ci przyszło do głowy nagle,
spontanicznie, musisz naprzód wszystko to rozważyć.
Proszę dopowiedzieć, panie komisarzu - rzekł powoli, lecz zdecydowanie
lekarz. - Ponieważ... Ponieważ Susanna domyśliła się, że ja całe życie byłem zakochany w
Giulii. Beznadziejną miłością, która uniemożliwiła mi ułożenie sobie własnego życia.
A wtedy pan, doktorze, zaczął z pasją pomagać Su - sannie w zniszczeniu
dobrego imienia inżyniera Peruzzo. Doskonale reżyserował pan reakcje opinii publicznej. A
ciosem dobijającym była zamiana walizki z pieniędzmi na torbę wypełnioną pociętymi
gazetami.
Zaczęło kropić. Montalbano wstał.
Zanim odejdę, powiem jeszcze, że moje sumienie... - Jego głos zaczął brzmieć
zbyt solennie, lecz komisarz nie umiał tego przezwyciężyć. - Sumienie nie pozwala mi, żeby
za moją zgodą te miliardy zostały...
W naszych rękach? - dokończyła Susanna. - Tych pieniędzy już tutaj nie ma. Nie
zatrzymaliśmy dla siebie ani centa z tej sumy, którą mama pożyczyła bratu i której już nigdy
nie dostała z powrotem. Stryjowi pomógł w tym jeden z jego pacjentów, który nigdy nikomu
nie powie, że te pieniądze zostały rozdane i już w większości przesłane za granicę.
Przypuszczam, że właśnie teraz wpływają anonimowo na konto co najmniej pięćdziesięciu
organizacji dobroczynnych. Jeśli pan chce, pójdę do domu i przyniosę panu ich listę.
Nie, nie trzeba - powiedział komisarz. - Już idę. Zorientował się, że lekarz i
dziewczyna także wstają z ławki.
Będzie pan jutro na pogrzebie? - spytała Susan - na. - Chciałabym, żeby...
Od autora
Nie - powiedział komisarz - nie będę. %7łyczyłbym sobie tylko, pani Susanno,
żeby pani nie zawiodła pokładanej w niej nadziei.
Czuł, że takie tyrady wygłaszają zwykle starzy ludzie, ale w tym wypadku nie miał o
to do siebie żalu.
Powodzenia - powiedział półgłosem.
Odwrócił się, podszedł do samochodu, zapalił motor, odjechał, ale brama była
zamknięta i musiał się zatrzymać. Zobaczył, że nadbiega Susanna, już cała mokra. Jej włosy
w deszczu i w świetle reflektorów jakby płonęły. Otworzyła mu bramę, nie odwracając się,
nie patrząc na niego. On także już nie odwróciłgłowywjejstronę.
Kiedy jechał do Marinelli, deszcz zmienił się w gwałtowną ulewę. W pewnej chwili
musiał się zatrzymać, bo wycieraczki nie nadążały ze zbieraniem wody z przedniej szyby. I
nagle ulewa ustała. Kiedy wszedł do jadalni, zobaczył, że zostawił otwarte okno na werandę i
cała posadzka jest zalana wodą. Trzeba ją będzie zebrać. Zapalił światło na werandzie i
wyszedł. Ulewa zalała także pajęczynę, zmyła ją, gałązki były czyste,
lśniłynanichdrobnekrople.
Tę powieść zmyśliłem, tak przynajmniej mi się wydaje.
Dlatego imiona i nazwiska postaci, nazwy firm i instytucji, sytuacje i wydarzenia,
które pojawiają się w tej książce, nie mają żadnych związków z rzeczywistością.
Ale jeśli ktoś dopatrzy się tu jakiegoś odniesienia do faktów, które naprawdę miały
miejsce, mogę go zapewnić, że nie było to moim zamiarem. [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- matkadziecka.xlx.pl