• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    wzięła.
    - Musimy zejść do auli. Tam są wszystkie buty.
    35
    Karol przyłączył się do ślizgającego biegu w kierunku auli. Na dole do tłumu dołączyły
    wszystkie dziewczynki, również w skarpetkach, również zmierzające do auli. Naturalnie drzwi auli
    okupowali seniorzy. Wszyscy z niższych klas wysypali się na dziedziniec, żeby zajrzeć do środka
    przez okna. I wszyscy w pierwszej chwili skamienieli ze zgrozy.
    W szkole z sześcioma setkami uczniów jest mnóstwo butów. Co najmniej tysiąc dwieście,
    gdyby każdy miał tylko jedną parę. Ale w Wieloborze każdy musiał mieć specjalne buty niemal do
    każdego zajęcia. Należało więc dodać do tej liczby tenisówki, kolce, korki, buty treningowe,
    pantofle do tańca, pantofle gimnastyczne, zapasowe buty, buty wizytowe, buty do hokeja,
    wellingtony i kalosze. W ten sposób liczba butów szybko przekroczy dziesięć tysięcy.
    A jeśli doda się do tego wszystkie buty personelu: charakterystyczne pantofle panny
    Cadwallader z obcasami jak szpulki; ekstraszerokie obuwie kucharki; podkute buciory dozorcy;
    ręcznie robione zamszowe półbuty pana Crossleya; półbuty z dziurkami pana Brubecka; szesnaście
    par szpilek pielęgniarki; czyjeś purpurowe futrzane botki; i nawet stare buty do konnej jazdy, nie
    wspominajÄ…c o wielu innych, otrzyma siÄ™ naprawdÄ™ imponujÄ…cÄ… liczbÄ™.
    Krzesła w auli ginęły pod monstrualną górą obuwia.
    Wśród ogólnego zdumienia rozległ się głos Teresy:
    - Jeśli ktoś nam zrobił kawał, nie uważam tego za zabawne. Skarpetki mam całkiem
    zabłocone!
    Włożyła puszyste błękitne nocne skarpetki na szkolne podkolanówki.
    Potem rozpętało się coś w rodzaju wolnej amerykanki. Ludzie pchali się drzwiami i oknami,
    ślizgali się na stosach butów, chwytali buty, które rozpoznali jako swoje - albo byle jaką parę w
    odpowiednim rozmiarze.
    Dopóki nie zagrzmiał potężny głos:
    - WYJZ! WSZYSCY WYJZ! ZOSTAWCIE TUTAJ TE BUTY!
    Karol został odepchnięty do tyłu przez znacznie powolniejszy tłum wychodzący z auli i musiał
    wyciągnąć szyję, żeby zobaczyć, kto krzyczał.
    To był pan Wentworth. Karol tak się zdumiał, że zatrzymał się i pozwolił, żeby jakiś wir
    zepchnął go na bok tuż przed drzwiami auli. Stamtąd wyraznie widział, jak pan Wentworth
    obchodzi dookoła stertę butów. Nosił zwykły niechlujny garnitur, ale stopy miał bose. Poza tym
    wyglądał całkiem normalnie. Za nim chodził pan Crossley w jaskrawożółtych skarpetkach i pan
    Brubeck z wielką dziurą na lewej pięcie. Za nimi szedł wozny. Za woznym oczywiście dreptał pies
    woznego, manifestacyjnie próbując unieść tylną nogę nad stertą butów.
    - Nie wiem, kto to zrobił! - protestował wozny. - Ale wiem, że jacyś ludzie przez pół nocy
    kręcili się po budynku. Pies prawie jednego złapał, właśnie tutaj w auli.
    - Czy pan wszedł do środka i sprawdził pomieszczenie? - zapytał pan Wentworth.
    - Drzwi były zamknięte - odparł wozny. - Myślałem, że na klucz. Pan Wentworth odwrócił się
    od niego z niesmakiem.
    - Ktoś tutaj ciężko pracował przez całą noc - powiedział do pana Crossleya - a ten nawet nie
    zajrzał!
    83
    - Myślałem, że jest zamknięte na klucz - powtórzył wozny.
    - Och, zamknij się pan! - warknął pan Wentworth. -1 wez stąd psa, żeby nie sikał na ten but.
    To pantofel panny Cadwallader.
    Karol wyśliznął się na korytarz i starał się utrzymać w przyzwoitych proporcjach szeroki
    uśmiech na twarzy. Panu Wentworthowi nic się nie stało. Widocznie zeszłej nocy jednak wymknął
    się do łóżka, kiedy panna Hodge pytała Karola o drogę. A co jeszcze lepsze, wszyscy myśleli, że
    buty pojawiły się w auli w całkiem naturalny sposób. Karol miał ochotę tańczyć i śpiewać.
    Ale obok pojawił się Dan Smith. Karol trochę się opamiętał.
    - Hej - powiedział Dan. - Seniorzy cię złapali wczoraj wieczorem?
    - Nie, uciekłem - odparł Karol niedbale.
    - Musiałeś szybko przebierać nogami! - burknął Dan, ale w jego ustach to była pochwała. - Nie
    wiesz, kto zrobił ten numer z butami? - zapytał, pokazując głową w stronę auli.
    36
    Karol z największą rozkoszą powiedziałby, że to on, i obserwował szacunek rosnący na twarzy
    Dana. Ale nie był aż taki głupi.
    - Nie-odparł.
    - Ja wiem - oznajmił Dan. - Założę się, że to czarownica z naszej klasy.
    Pan Wentworth pojawił się w drzwiach auli. Tłum wypełniający korytarz uciszył się,
    posykujÄ…c.
    - Zniadanie będzie spóznione - ogłosił pan Wentworth z bardzo udręczonym wyrazem twarzy.
    - Nie możecie wymagać od personelu kuchennego, żeby pracował bez butów. Wszyscy macie iść
    do klas i tam czekać. Tymczasem nauczyciele i sześcioklasiści rozłożą wszystkie buty na głównym
    dziedzińcu. Kiedy was zawołają... dopiero wtedy, zrozumiano?... wyjdziecie klasami i odszukacie
    swoje buty. Teraz wszyscy wyjdą. Szósta klasa zostaje.
    Sk łębiony tłum niechętnie opuścił korytarz. Karol był tak zadowolony z siebie, że zaryzykował
    i uśmiechnął się do Briana. Ale Brian sennie wpatrywał się w ścianę i nic nie zauważył. Nie drgnął i
    nawet nie wrzasnął, kiedy Simon z roztargnieniem trzepnął go po głowie.
    - Gdzie jest Nan Pilgrim? - zapytał Simon ze śmiechem. -Zrobiła się niewidzialna?
    Nan schodziła ludziom z oczu. Ukrywała się w korytarzu na górze, obok łazienek dziewcząt.
    Stamtąd miała doskonały widok na dziedziniec pokryty niezliczonymi rzędami obuwia oraz panie z
    kuchni, drepczące na palcach wzdłuż rzędów w pończochach i szukające swoich roboczych butów.
    To jej nie rozbawiło. Delia Martin, przyjaciółka Teresy, i Karen Grigg, przyjaciółka Estelli, dały już
    wyraznie do zrozumienia, że uważają to za sprawkę Nan. Fakt, że te dwie zwykle nie rozmawiały
    ze sobą ani z Nan, tylko pogarszał sytuację.
    37
    ROZDZIAA 7
    Zniadanie było gotowe, zanim klasę II y wezwano, żeby odnalazła swoje buty. Teresa musiała
    przejść przez korytarze w swoich błękitnych nocnych skarpetkach. Do tej pory zrobiły się całkiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl