-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Sabina była zdyszana i zarumieniona. Wilgotne od potu włosy lepiły jej się do karku i
szyi.
-Pomyślałby kto, że w parku powinno być chłodniej -westchnęła, wyjmując z torebki
butelkę wody. - Chcesz?
-Nie, dzięki. Lepiej mów, co wiesz.
Prychnęła.
-Nie powinnam w ogóle z tobą rozmawiać o sprawie, a co dopiero o szczegółach...
-Nie muszę znać szczegółów.
-Donata znała Czajkowskiego prywatnie, był przyjacielem jej ojca. Kiedy przechodził
na emeryturę, pomagała mu uporządkować dokumenty i wpadła na ślad tej afery sprzed lat.
Czajkowski prowadził bardzo szczegółowe notatki, chociaż nie powinien. Znalazła namiary
na Zawadę, dowiedziała się o brylantach.
-Czajkowski wiedział, że Zawada ukradł brylanty? I nic z tym nie zrobił?
-Nie miał pojęcia. Na początku. Dopiero po latach Zawada się wygadał, że ma zabezpieczenie
i że niektórzy by zabili za to, co ma. Czajkowski uznał, że to takie tam gadanie po
pijaku. Co to za zabezpieczenie, dla którego ktoś mógłby cię zabić? Zabezpieczenie ma
chronić. Ale jakiś czas po tym przypomniało mu się, że po aresztowaniu członków gangu
Czarnego zniknęły brylanty. Nikt nie znał ich wartości, lecz z pewnością były bardzo cenne.
Donata
zwinęła te dokumenty, Czajkowski przyłapał ją na tym, więc go zabiła. Następnie wynajęła
kilku oprychów i rozpuściła plotki o reaktywacji gangu. Kontaktowała się telefonicznie z
Bonzem, pieniądze zostawiała w umówionych miejscach. Nie miał pojęcia, dla kogo pracuje.
- Tomusiało sporo kosztować. Skąd miała kasę?
-Oszczędności. Uznała, że warto zainwestować kilkadziesiąt tysięcy, żeby zdobyć miliony.
Jaglecki z niedowierzaniem pokręcił głową. Każda kolejna informacja paliła go żywym
ogniem. Jego partnerka sprzedała duszę diabłu, zamieniła się w bezlitosnego przestępcę, a on
nic nie zauważył?
-Kazała porwać Zawadę, ale wszystko poszło nie tak. Facet miał broń, zabił Bambera, a
Bonzo zwiał. Donata nie wie, co się wydarzyło w mieszkaniu. Była zaskoczona na widok
trupa. Niewiedziała, że Zawada nie żyje. Wtedy pojawiły się siostry Sucharskie. To była jedyna
szansa, żeby dowiedzieć się czegokolwiek o brylantach. Kazała Bonzo śledzić dziew-
czyny. Potem eliminowała kolejno każdą przeszkodę, łącznie z naszym informatorem z
„Klepsydry”. Ale do brylantów jej to nie doprowadziło. Upiera się, że Sucharskie muszą je
mieć. One oczywiście wszystkiemu zaprzeczają, a w dodatku mają świadków doskonałych:
kilku policjantów.
-Co z Dawidem Orłowskim?
-A co ma być? Wzruszyła ramionami.
- Dokumenty w kieszeni denata w mieszkaniu Zawady... To nie miała być zmyłka,
prawda?
- Nie przyznała. -To była informacja dla nas.
-A dlaczego rozwalili głowę temu zabitemu?
-Żeby nikt nie usunął zwłok przed przybyciem policji.
-A twój informator?
- Facet co jakiś czas podrzucał wiadomości, ale nie mam zielonego pojęcia, kim jest.
-Tak samo jak nie wiesz, kim naprawdę jest Dawid Orłowski? spytał sceptycznie. -
Nie zdziwiłbym się, gdyby Orłowski i twój informator to była jedna i ta sama osoba. Kto zabił
Zawadę? zadał kolejne pytanie, gdy zrozumiał, że nie uzyska odpowiedzi na pierwsze.
-Te brylanty to bomba z opóźnionym zapłonem. Ktoś się kiedyś o nie upomni. Czy
możliwe, że jednak Sucharskie je znalazły?
- Nie wiem. - Jaglecki z niezadowoleniem powitał zmianę tematu. -Cały czas się nad
tym zastanawiam. Anna twierdzi, że nie. I że w dokumentach Zawady nie znalazły niczego,
co by potwierdzało, że je miał, ale...
- Nie wierzysz jej?
-Adrian jest przekonany, że kłamią jak najęte. Są zbyt zgodne i wcale się nie kłócą.
-Potocki uważa, że kłamią, bo się nie kłócą? Sabina przystanęła zdumiona.
- On zna je lepiej przyznał Marian. -Rzeczywiście, kiepski argument. A co ty sądzisz?
-Nie wiem. Nie znalazłam żadnej dziury w tym, co mówią, ale sam wiesz... To nic nie
znaczy.
- Wiem. Sięgnął do kieszeni po papierosy i zaklął; przypomniał sobie, że kilkanaście
minut wcześniej je wyrzucił.
-Tyle razy przestawałeś palić, że nie warto zaczynać. Sabinie nie umknął gest brata.
-Wiem. Gdybyś mieszkała w tym gnieździe żmij, sama byś zaczęła.
-To się wyprowadź.
- Co?!
-Wyprowadź się -poradziła.
-Za nic w świecie! Jak się wyprowadzę, to mogą mnie nie wpuścić z powrotem. Z nimi
człowiek nigdy nie wie, na czym stoi -powiedział gorzko.
-Nie sądziłam, że tego doczekam. Mój braciszek wpadł po same uszy! -Sabina śmiała
się w głos.
-Śmiej się, śmiej. Jak się z nią ożenię, to wszystkie będą należały do rodziny. Wtedy
pogadamy zagroził.
-A co zrobisz, jeśli się okaże, że Anna cię okłamała? zapytała, gdy udało się jej opanować.
Groźba brata jej nie przestraszyła.
-A co mam zrobić? Uduszę ją.
- A potem?
-Potem? Będę musiał się z nią ożenić, zanim się wpakuje w jeszcze gorsze tarapaty
stwierdził zrezygnowany.
- Na zakończenie powiem tylko tyle, że jest w to wmieszana przynajmniej jedna osoba,
która się dotąd nie ujawniła. Jeśli żadna z was niczego nie ukrywa i naprawdę nic nie wiecie
na temat brylantów, to praktycznie dla was jest już po sprawie. -Marian przyglądał się
siedzącym w bibliotece kobietom.
Ich twarze nie wyrażały innych emocji niż uprzejme zainteresowanie. Byłyby bardziej
wiarygodne, gdyby zaczęły zadawać pytania, rozmawiać, zerkać na siebie. Teraz już wiedział,
co miał na myśli Adrian, gdy podejrzewał całą piątkę o jedno wielkie kłamstwo. Czuł przez
skórę, że siostry coś ukrywają. Wystarczyło spojrzeć na Natkę, która znów nie włożyła
okularów, a sądząc po jej zmrużonych oczach, nie miała również szkieł kontaktowych. Z
doświadczenia wiedział, że dziewczyna nie używała okularów z dwóch powodów. Po
pierwsze, z próżności, ale w bibliotece poza nim, Adrianem i Darkiem nie było żadnego
mężczyzny, więc zostawała tylko ta druga możliwość. Natka czuła się pewniej, kiedy kłamiąc,
nie widziała twarzy rozmówcy.
- No więc? zapytał zwodniczo spokojnym głosem.
-Co więc?
-Czekam na odpowiedź.
-A było pytanie? zdziwiła się Magda. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- matkadziecka.xlx.pl