-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czyniałeś. Aresztowano cię i już tym samym przeraziłeś śmiertelnie matkę, a potem, na
domiar złego, uciekłeś i ukrywasz się!
Ben był wyrośnięty jak na swój wiek, wyglądał niemal jak dorosły mężczyzna, ale
teraz kulił się ze strachu jak wystraszone dziecko. Zdusiła pragnienie, aby go uściskać, i
kontynuowała tyradę, aż zabrakło jej tchu.
- Nie chciałem, to miała być tylko przygoda - mówił płaczliwie. - Nic się nie dzieje
w Narbeach, nudziłem się. Kiedy usłyszałem, że Nat i Joe zamierzają zejść na plażę, po-
myślałem, że pójdę z nimi.
R
L
T
- Tego akurat się domyślałam. - Głos Pippy nieco złagodniał. - Czy ty masz poję-
cie, ile nam przysporzyłeś kłopotów? I nie koniec na tym, bo teraz musimy zdecydować,
co z tobą dalej począć.
- Ale mnie nie wydacie? - spytał z rozszerzonymi z przerażenia oczami.
- Prawdę mówiąc, zasługujesz na to!
- Och nie, Pip, nie zrobisz tego, prawda?
- Wracamy do domu, zobaczymy, co twoja matka na to. Tak się martwiła! Na pew-
no cię porządnie złaje!
- Już to za nią zrobiłaś. - Uśmiechnął się łobuzersko i zszedł za nią po drabinie.
Augusta krzyknęła przerazliwie na jego widok, potem zaczęła go okładać pięściami
po głowie, piersiach i plecach, a na zakończenie wyściskała tak mocno, że łapiąc oddech,
zaczął błagać o litość. Posadziła go obok siebie na sofie i zażądała, aby jej opowiedział,
co się wydarzyło.
- Poszedłem za Natem i Joem na plażę...
- Wiedziałam! - oświadczyła Augusta. - To wszystko wina Nathaniela.
- Nie, mamo. Kiedy się zorientował, że tam jestem, bardzo się zezłościł i odesłał
mnie do domu. Wtedy pojawili się dragoni i zabrali nas do urzędu celnego. Tam zdecy-
dowali, że odeślą nas furgonem do Wells. Następnego ranka zobaczyliśmy sędziego, któ-
ry z kolei odesłał nas do Norwich. Skuli nas razem, chociaż ja nie chciałem jechać i
przysięgałem, że nie jestem przemytnikiem. Nikt na to nie zwracał uwagi. Gdy dojechali-
śmy do Bawdeswell, grupa ludzi zaatakowała eskortę. Byli bardzo brutalni. A potem za-
prowadzili nas do lasu, gdzie nas rozkuto. Każdy musiał sobie dać radę sam, więc ja
wróciłem do domu.
- Dzięki Bogu. - Augusta uściskała go ponownie.
- Wszystko bardzo pięknie - odezwała się Pippa. - Ale nie możemy go bez końca
ukrywać!
- Nie możemy. Powiemy sir Ashleyowi, że się znalazł. Na pewno coś wymyśli.
- Kto to jest sir Ashley? - zapytał Ben, zanim Pippa zdążyła odpowiedzieć ciotce.
- Kto to jest sir Ashley? - powtórzyła Philippa, jakby sama się nad tym zastanawia-
ła. - Jest dżentelmenem i pomagał nam cię szukać. Jest jednak przeciwny przemytowi,
R
L
T
więc jeśli kiedykolwiek go spotkasz, musisz uważać, co mówisz. Nie wolno ci wspo-
mnieć o Nacie.
- Nie wspomnę, ale lepiej, żebyście też trzymały się od niego z daleka. Natowi by
się to nie spodobało!
- Nathaniela nie ma tutaj, a my musimy komuś zaufać - oświadczyła Augusta. -
Poza tym sir Ashley ma dokument zapewniajÄ…cy twoje uwolnienie. Potrzebujemy go.
- Czy wiesz, kto finansuje te dostawy? - spytała Pippa. - Albo kto płaci mężczy-
znom?
- Nie wiem. Ale może Nat będzie wiedział...
- Tego nie wolno ci powiedzieć sir Ashleyowi - powiedziała Philippa ostro. - %7łału-
ję, że Nata tu nie ma. yle, że zostawił nas, abyśmy same sobie z tym radziły.
- Nie jesteśmy same - sprzeciwiła się ciotka. - Jedz do sir Ashleya, Philippo.
- Przecież nie mogę pojechać do Narbeach Manor i poprosić o rozmowę z nim. Sir
Feliks nie zostawi nas samych, a nie powiem o Benie w jego obecności. Muszę coś inne-
go wymyślić. Ben na razie nie ma prawa wychodzić z domu.
Ciotka nie dyskutowała, szczęśliwa, że ma przy sobie syna. Rozczulała się nad nim
i wpychała w niego jedzenie, tak że omal nie pękł. Pippa zamknęła się w swoim pokoju i
w samotności, wpatrując się w morze, odrzucała jeden plan działania po drugim. Jej gło-
wę zaprzątała troska o Bena i Nata na równi ze sprzecznymi uczuciami wobec sir
Ashleya. Ciotka chciała zdać się na jego łaskę i błagać o pomoc, czego w głębi serca
pragnęła i ona, ale rozum mówił jej, że powinna być ostrożna, bo nie wiadomo, co sir
Ashley może jeszcze ukrywać.
Morze było spokojne, z rzadka spienione niskie fale uderzały o brzeg. Przypływ się
cofnął, zbieracze sercówek przegarniali piasek. Aodzie rybackie pływały tuż za mieli-
znami, na horyzoncie powoli żeglował równolegle do wybrzeża duży kuter. Jego załoga
zaczęła zwijać żagle, opuszczono kotwicę. Zbieracze sercówek podnieśli koszyki i po-
spiesznie odeszli. Pippa pobiegła poszukać lunetki brata, a kiedy z nią wróciła, ustawiła
ją na statek. Nie było wątpliwości: kuter przemytników przywiózł resztę kontrabandy,
której nie zdołano poprzednio wyładować.
R
L
T
Aż podskoczyła, oczy jej rozbłysły, usta rozchylił uśmiech, bo z radością pomyśla-
Å‚a o spotkaniu z Natem.
Jednak równie nagle jak się to uczucie pojawiło, zgasło. Nathaniel był przemytni-
kiem ściganym przez prawo. Groziła mu śmierć przez powieszenie.
Postanowiła go ostrzec i doradzić, by wyjechał na dłużej.
Nie ona jedna zaobserwowała, że statek rzuca kotwicę. Niemal cała wieś dowie-
działa się w jednym momencie i natychmiast zaczął się ożywiony ruch. Nie uszło to uwa-
gi Asha, mimo że jechał głęboko pogrążony w myślach. Założył, że straże celne, policja [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- matkadziecka.xlx.pl