• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    Iluż ja płaczę synów, których zabił w polu!
    Lecz bym tego wytrzymał zgon, nie masz sposobu;
    330
    Hektora śmierć ze smutkiem wtrąci mię do grobu.
    O! Czemuż nieszczęśliwy nie skonał w mym ręku!
    Przynajmniej ja i matka, wśród płaczu jęku,
    Martwego byśmy trupa uchwycili wpoły
    I Å‚zÄ… obfitÄ… drogie skropili popioÅ‚y!«
    335
    Płakał, płakali z królem żałośni Trojanie.
    Hekabe jęczy, ciężkie jęk przerywa łkanie:
    »Czemuż po tobie wlokÄ™ te życia ostatki?
    Hektorze mój! Ty byłeś ozdobą twej matki,
    Tyś był obrońcą Trojan, zasłoną ich progów,
    340
    I stąd cię szanowali, jak jednego z bogów.
    %7łyjący, byłbyś jeszcze chlubą twej krainie.
    Już ciÄ™ nie masz Hektorze! Zmierć ciÄ™ dzierży ninie!«
    Tak mówi i łez potok nędzna matka leje.
    %7łona Hektora nie wie, co się z mężem dzieje,
    211
    345
    Klęska publiczna przed nią jeszcze skryta samą,
    Nikt nie doniósł, że Hektor został się za bramą.
    Tkała płótno, na którym sztuką niedościgłą
    Cudne obrazy lekką wyszywała igłą.
    Sługi naczynie z wodą grzały w jej pokoju,
    350
    By miał gotową łaznię mąż wrócony z boju.
    Czułe troski, lecz próżne! Biednej w myśl nie pada,
    %7łe go ręką Achilla zwaliła Pallada.
    Wtem z wieży ucho smutne uderzają jęki;
    Drgnęła nagle, czółenko z drżącej spada ręki:
    355
    »Pójdżcie!  mówiÅ‚a do sÅ‚ug  ujrzym, co siÄ™ znaczy.
    Ach! SÅ‚yszÄ™ narzekania Hekuby w rozpaczy.
    Serce się we mnie miota, drętwieją mi nogi,
    Pewnie synom Pryjama los zagraża srogi.
    Bodaj się nie ziściło! Lecz bardzo się boję,
    360
    Aby Pelid, zamknÄ…wszy do powrotu TrojÄ™,
    Na samego Hektora nie wpadł na równinie:
    Nieszczęśliwy! Przez zbytek swego mÄ™stwa zginie!...«
    Zmieszana, obłąkana, śpieszy na ulice,
    Serce bije: za panią dążą służebnice.
    365
    Gdy na wieżę w tłum ludzi spiesznym wbiegła krokiem,
    Z muru na wszystkie strony drżącym rzuca okiem.
    Postrzega swego męża: za wozem ciągnięty
    Niegodnie: lecą z trupem konie na okręty.
    Zaraz jej czarnym cieniem oczy noc powlekła,
    370
    Padła, z omdlałej ledwie dusza nie uciekła.
    Zlata z głowy na ziemię prześliczne ubranie,
    Wstęgi, siatka i włosów cudne zawiązanie,
    I zawicie z Kiprydy otrzymane ręki
    W dzień, gdy waleczny Hektor, podbity jej wdzięki,
    375
    Dawszy niezmierne dary, dziewkę pięknych liców
    Przyprowadził do siebie z domu jej rodziców.
    Siostry, bratowe, w licznym ścisnąwszy ją kole,
    Rzezwią pragnącą śmiercią swe zakończyć bole.
    Gdy zmysły odzyskała, płacze rozkwilona,
    380
    Nad mężem nieszczęśliwym nieszczęśliwa żona:
    »Biedna ja! Biedny Hektor! WiÄ™c srogie niebiosy
    Dla obojga jednakie przeznaczyły losy!
    Nad rodem naszym gwiazda świeciła taż sama,
    Gdym w Tebach na świat przyszła, ty w domu Pryjama.
    385
    Wychowywała mię ojca ręka dobroczynna:
    Na cóżem mu to życie nieszczęśliwe winna!
    Mężu! Ty już w podziemne śmierci idziesz kraje,
    A w płaczu wiecznym wdowa po tobie zostaje.
    Dzieckiem jest syn, któregoś na świat wydał ze mną:
    390
    Nie będziecie wy sobie pomocą wzajemną,
    Ni ty jego młodości, ni on twej siwiznie.
    Niech się nawet z tej wojny okrutnej wyśliznie,
    W ilu sprawach, w ilu nieszczęściach ubiedzi!
    Dobro jego Å‚akomi wydrÄ… mu sÄ…siedzi.
    395
    Ach! Na cóż nie wystawia dziecka stan sierocy!
    212
    U przyjaciół ojcowskich żądając pomocy
    Idzie z twarzÄ… spuszczonÄ…, z mokrymi oczyma,
    Tego za płaszcz, drugiego za kraj szaty trzyma;
    Ktoś przytknie do ust czaszę, tknięty jego skargi,
    400
    Lecz nie ochłodzi, ledwie odwilży mu wargi.
    Drugi, co pod rodziców cieniem szczęsny rośnie,
    Uderzy go rękami, słowem zelży sprośnie:
     Pójdz precz  rzeknie  twój ojciec nie ucztuje z nami .
    Przyjdzie do matki wdowy mój syn zlany łzami.
    405
    Dawniej obeldze takiej nigdy nie podpadał,
    Szpik czysty139 na kolanach swego ojca jadał,
    A gdy sen przerwał jego igraszki dziecięce,
    Wtedy troskliwa mamka wziąwszy go na ręce
    Położyła w kolebce miękkim słanej puchem
    410
    I rozkosz snu  jej lekkim pomnażała ruchem.
    Dziś cierpienie i nędza dla niego w podziele;
    ImiÄ™ Astyjanaksa nie wesprze go wiele,
    Które, czcząc ojca, dali synowi mieszkańce,
    Boś ty, Hektorze, Troi sam ocalał szańce.
    415
    Psy pożrą twoje ciało, paszcze we krwi zbroczą,
    A resztę zwłok na brzegu robaki roztoczą.
    I na cóż się więc przyda twój sprzęt tak bogaty?
    Na co od niewiast śliczne sprządzone szaty?
    Ogniom je dam, bo więcej nie ozdobią ciebie,
    420
    Nawet nie sÄ… przydatne na twoim pogrzebie.
    Niechajże, w oczach Trojan, ku twej sÅ‚użą chwale!«
    Tak płakała; niewiasty dzieliły jej żale.
    139
    szpik czysty ... jadał  starożytni uważali, że spożywanie szpiku kostnego zapewnia dzie-
    ciom siłę i zdrowie;
    213
    Księga XXIII
    Igrzyska na cześć Patrokla
    Jęk się rozlega w mieście i żałobne krzyki.
    Tymczasem u naw stajÄ… greckie wojowniki
    I wszyscy siÄ™ rozchodzÄ… pod swoje namioty.
    Achilles, zatrzymując mirmidońskie roty,
    5
    Mówi: »Wy, dzielni mojej towarzysze broni,
    Nie wykładajcie jeszcze z jarzma bystrych koni!
    Tak się zbliżmy, niech z oczu płyną łzy rzęsiste,
    Oddajmy cześć zmarłemu: godzien jej zaiste.
    Gdy się płaczu nad miłym nasycimy mężem,
    10
    Wezmiem wszyscy posiÅ‚ek i konie wyprzężem«.
    Rzekł: płacz obciąża oczy, smutek sępi czoła.
    Trzykroć z wodzem trup końmi obeszli dokoła.
    Tetyda z nimi płacze, nic ich nie ukoi,
    Hojnie łzy wilżą piasek i płyną po zbroi:
    15
    Płaczą w nim pogrom Trojan, Achiwów ozdobę.
    Achilles między swymi zaczyna żałobę,
    A w silnych rękach zwłoki przyjaciela ściska;
    »SÅ‚ysz miÄ™, Patroklu, wpoÅ›ród ciemnego siedliska!
    Dane słowa ode mnie będą skutek miały:
    20
    Tu psy Hektora ciaÅ‚o rozszarpiÄ… w kawaÅ‚y...«
    To rzekłszy Hektorowi czynił obelg wiele,
    Porzucił go na piasku przy Patrokla ciele;
    Kurz brzydki okrył głowę i szlachetne skronie.
    Wojska zdejmują zbroję, wyprzęgają konie.
    25
    Liczna przed namiot wodza schodzi siÄ™ gromada,
    Gdzie ją wspaniała czeka pogrzebna biesiada.
    Wypasłe woły, bite zabójczym obuchem,
    Padały oddające dech z ryczeniem głuchem;
    Rznęli i lekkie kozy, rznęli owce białe
    30
    I odyńce długimi kłami okazałe.
    Młódz wielkie mięsa sztuki ponad ogniem piekła,
    A krew bydląt przy zmarłym strumieniami ciekła.
    Oderwawszy od trupa nie bez wielkich trudów,
    Króle wiodą Achilla do monarchy ludów;
    35
    Jeszcze się nie ukoił w dręczącej zgryzocie.
    Skoro tylko stanęli w Atrydy namiocie,
    Kazał do ognia trójnóg przystawić głęboki,
    Aby się rycerz obmył z kurzu i posoki.
    Lecz ciężko od jej woli odwieść duszę tęgą;
    40
    Nie chce, jeszcze się taką zaklina przysięgą: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl