-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
skupiæ siê na celu swej wizyty w mieScie.
Dom, gdzie obozowa³a zgraja najemnych ¿o³daków Conana, znaj-
dowa³ siê dok³adnie na wprost niej. Tego ranka obserwowa³a, jak
wyje¿d¿a³ stamt¹d z po³ow¹ swego oddzia³u. Nied³ugo potem inn¹
bram¹ wyjecha³ drugi, wiêkszy kontyngent jego ludzi i pod¹¿y³ Sla-
dem pierwszego. Szczwany lis z tego Cymmerianina! Dawno ju¿ na-
uczy³a siê szanowaæ jego przebieg³oSæ i spryt.
Nie mia³a szans wci¹gn¹æ go w zwyczajn¹ pu³apkê. Tyle ¿e ona
nie by³a zwyczajn¹ kobiet¹.
Powróci³a mySlami do szlachcianki, któr¹ eskortowa³ barbarzyñ-
ca. Zapewne odwiedzi³ ju¿ jej ³o¿nicê. Zawsze mia³ nosa do chêtnych
125
dziewek, a niewiele mog³o oprzeæ siê jego zawadiackiemu uSmiecho-
wi i spojrzeniu. Rudow³osa z chêci¹ dobra³aby siê do jej skóry. Hra-
bianka, dobre sobie. Nie splami³aby sobie r¹k t¹ szlachciank¹ i po-
dobnymi do niej. Karela pokaza³aby jej, co to znaczy byæ prawdziw¹
kobiet¹, a potem odes³a³aby j¹ Conanowi z powrotem, nag¹ i zwi¹za-
n¹ w p³Ã³ciennym worku. Kiedy ktoS zaoferowa³ jej pokaxn¹ sumkê
w z³ocie za spalenie farm szlachcianki, nie zapyta³a dlaczego, ani nie
docieka³a, kim by³ mê¿czyzna o g³êboko osadzonych, w³adczych
oczach, z twarz¹ ukryt¹ pod jedwabn¹, czarn¹ mask¹. Mia³a dziêki
temu okazjê ugodziæ Conana oraz jego cenn¹ damulkê, wiêc uczyni³a
to. Bêdzie go nêkaæ i drêczyæ, a¿ w koñcu zmusi go do ucieczki, a je¿e-
li nie&
Gniewnie powróci³a mySlami do swego ostatniego zlecenia. Nie
przejmowa³a siê ju¿ kobietami, które zdobywa³ Conan. Takie rozmy-
Slania mog³y przyprawiæ j¹ jedynie o ból g³owy. Skoro wzi¹³ ze sob¹
tak wielu ludzi do ochrony tej kobiety, w domu musia³o zostaæ zaled-
wie kilku. Mijaj¹c ³ukowato zwieñczon¹ bramê zerknê³a do Srodka.
Tak. Ujrza³a ich tylko garstkê, grali w koSci przy fontannie na dzie-
dziñcu. Rzucaj¹cy zakl¹³, a pozostali ryknêli Smiechem, rozdzielaj¹c
miêdzy siebie wygran¹.
Karela unios³a d³oñ do twarzy, jakby odgania³a muchê, a wtedy
dwaj mê¿czyxni pchaj¹cy wózek rêczny, na platformie którego znajdo-
wa³y siê przywi¹zane sznurami drewniane skrzynie, skrêcili nagle
w alejkê za domem. Karela pod¹¿y³a za nimi. Mê¿czyxni spojrzeli na
ni¹ pytaj¹co. Z³odziejka kiwnê³a g³ow¹, na co tamci odwrócili siê i za-
czêli obserwowaæ ulicê.
Jeden z nich, smag³olicy Zamoranin z sumiastym w¹sem, które-
go zabra³a ze sob¹, z uwagi na pamiêæ dawnych, lepszych czasów
rzuci³ pó³g³osem:
Nikt nie patrzy.
W jednej chwili Karela wspiê³a siê po przemySlnie ustawionych
skrzyniach i przez okno dosta³a siê do pokoju na pierwszym piêtrze.
By³ to pokój Conana. Jej informator zdoby³ tê wiadomoSæ prak-
tycznie bez ¿adnego trudu.
Skrzywi³a siê pogardliwie, lustruj¹c niemal puste pomieszczenie.
A wiêc tu trafi³, odrzucaj¹c luksusy pa³acu w Nemedii. Nie zna³a i nie
pojmowa³a przyczyn, dla których opuSci³ ten kraj, skoro król propo-
nowa³ mu tak wielkie bogactwa i zaszczyty, lecz z niejak¹ satysfakcj¹
odnotowa³a fakt, ¿e nie wzbogaci³ siê na przygodzie, która zakoñczy³a
siê jej niechlubn¹ ucieczk¹. Mi³o wiedzieæ, ¿e nie op³ywa³ w dostatki.
126
£Ã³¿ko by³o jednak równo pos³ane. Na suficie nie by³o pajêczyn, w k¹-
tach kurzu, pod³ogê niedawno zamieciono. Kobieta pomySla³a
i z ca³¹ pewnoSci¹ nie by³a to jego nadobna Synelle . Cymmerianin
przyci¹ga³ kobiety, jak mê¿owie na³o¿nice do swoich haremów.
Upomnia³a siê srodze, wszak mia³a przestaæ interesowaæ siê ko-
bietami Conana. Przysz³a tu po ow¹ obsceniczn¹, spi¿ow¹ figurkê i to
wszystko. Gdzie jednak powinna rozpocz¹æ poszukiwania? Nie by³o
tu raczej zbyt wielu kryjówek. Mo¿e pod ³Ã³¿kiem.
Zanim zd¹¿y³a zrobiæ choæ jeden krok, otworzy³y siê drzwi i do
pokoju wesz³a odziana w prost¹, bia³¹ szatê dziewczyna. By³o coS
osobliwie znajomego w jej twarzy i w³osach, choæ Karela mog³a przy-
si¹c, ¿e nigdy dot¹d jej nie widzia³a.
Ani s³owa, dziewko! rozkaza³a Karela. Zamknij drzwi i od-
powiadaj na moje pytania, a ¿ywo, to nic ci siê nie stanie.
Dziewko! syknê³a dziewczyna, a w jej oczach rozb³ys³y gniew-
ne skry. Co ty tu robisz& dziewko? Chyba dam ci zakosztowaæ witki
Fabia. A potem ty odpowiesz mi na kilka pytañ.
Powiadam ci zaczê³a Karela, ale tamta odwróci³a siê ju¿ ku
drzwiom.
Z³odziejka, t³umi¹c w ustach przekleñstwo, rzuci³a siê przez po-
kój i pochwyciwszy j¹, kopniakiem zatrzasnê³a drzwi.
S¹dzi³a, ¿e dziewczyna siê podda, lub co najwy¿ej spróbuje wzy-
waæ pomocy, lecz ta, wyj¹c wSciekle, zanurzy³a palce w rudych lo-
kach Kareli. Dwie kobiety runê³y na pod³ogê ok³adaj¹c siê zawziêcie
piêSciami, kopi¹c, drapi¹c i szarpi¹c jedna drug¹ za w³osy.
Derketo pomySla³a Karela. Nie chcia³a zabiæ tej dziewczyny,
lecz od dawna zmuszona broniæ siê mieczem zapamiêta³a, by zawsze
mieæ siê na bacznoSci. Nieomal zawy³a, gdy przeciwniczka zatopi³a
zêby w jej barku. Wojownicza dziewucha o ma³o nie wyrwa³a jej gar-
Sci w³osów z g³owy. Rozpaczliwie kopnê³a tamt¹ kolanem w brzuch.
Dziewczyna straci³a dech, a Karela wySlizgnê³a siê z uScisku i kolana-
mi przygniot³a jej rêce do pod³ogi. Siêgnê³a po sztylet i unios³a go [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- matkadziecka.xlx.pl