• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    biegania. Zakładając je, zwróciłam uwagę, że wyglądają dziwnie
    znajomo. Wciąż się w nie wpatrywałam, gdy drzwi się otworzyły i
    w polu mojego widzenia pojawiła się identyczna para męskiego
    obuwia.
     Mamy identyczne buty?  zapytałam, nie mogąc
    powstrzymać uśmiechu.
    Przyciągnął mnie do siebie, głaszcząc moje plecy i potem
    tyłek.
     Buty, koszulki i dżinsy.
    Roześmiałam się.
     Czy to jakiś fetysz? Lubisz, żeby twoje dziewczyny do
    ciebie pasowały?
    Odgarnął mi włosy do tyłu i zaczął je splatać w warkocz.
     Nie zrobiłem tego tak do końca celowo, ale zauważyłem,
    że masz rzeczy podobne do moich, i podświadomie ubrałem się tak
    samo. Ale podoba mi się to. Nikt nie może wątpić, że jesteśmy
    razem, gdy tak wyglądamy  powiedział. Skończył zaplatać mi
    warkocz i spiął go gumką, którą ściągnął ze swojego nadgarstka.
    Dotknął palcami mojej grubej metalowej obroży, patrząc na
    mnie czule. Zaskoczył mnie, wyciągając niewielkie pudełeczko z
    kieszeni. Wyglądało jak pudełko z pierścionkiem.
    Wstrzymałam oddech, czując lekką panikę na myśl o tym, co
    może zawierać. Poczułam niemal ulgę, gdy po otwarciu pudełka
    zobaczyłam duże kwadratowe kolczyki z jakimiś jasnoniebieskimi
    klejnotami. Były przepiękne i zupełnie się ich nie spodziewałam,
    tak więc zaskoczona pozwoliłam je sobie założyć bez protestów.
    Przeżyłam przerażającą chwilę, myśląc, że James może mi chcieć
    ofiarować jakiś pierścionek. Byłam zaskoczona, ale też ulżyło mi,
    widząc, że to coś zupełnie innego.
     To za dużo. Nie musisz mnie zasypywać prezentami,
    naprawdę mi na tym nie zależy.
    DotknÄ…Å‚ lekko mojego ucha.
     Tobie może nie zależeć, ale mi tak, więc pozwól mi na to.
    Pasują do twoich oczu. Wiedziałem, że tak będzie.
     A co się stało z tymi, które miałam na sobie wczoraj? Mam
    nadzieję, że ich nie zgubiłam.
    Uśmiechnął się.
     Nie, nie zgubiłaś. Spakowałem je. Kiedy się w końcu
    nauczysz, że jestem mężczyzną, który myśli o wszystkim?
    Słysząc ten opis, westchnęłam, dziwnie niezadowolona z
    tego, że był zupełnie właściwy.
    Pocałował mnie w czoło, po czym chwycił mnie za rękę i
    wyprowadził z samolotu.
    Helene skinęła nam głową na pożegnanie i uprzejmie życzyła
    nam dobrego dnia. Odwzajemniłam to pozdrowienie, zachowując
    siÄ™ uprzejmie, lecz czujÄ…c siÄ™ nieswojo.
    Wokół nas rozciągał się krajobraz zielonych wzgórz, które
    otaczały niewielki pas do lądowania. Wątpiłam, by można to było
    nazwać lotniskiem. Poczułam natychmiastową przyjemną odmianę
    w stosunku do Las Vegas.
     Jak tu ładnie  powiedziałam, idąc za Jamesem do
    smukłego sportowego kabrioletu. Za nim stały zaparkowane dwa
    czarne SUV-y  zauważyłam, że za kierownicę jednego z nich
    wsiada Clark.
    Siedzenia w kabriolecie były wykonane z jasnoniebieskiej
    skóry, która kontrastowała z niebieskostalowym kolorem karoserii.
    W emblemacie miał koronę, ale nie miałam pojęcia, co to za
    marka, co nie było niezwykłe, biorąc pod uwagę, że nie miałam
    pojęcia o samochodach. Wiedziałam za to dobrze, że na pewno
    była to marka poza moim zasięgiem finansowym.
    James otworzył przede mną drzwiczki pasażera, pomógł mi
    wsiąść i zapiął mi pasy. Spojrzałam na niego krzywo, gdy to zrobił.
     Nie mogę odpuścić okazji, by cię w jakiś sposób
    przywiązać  powiedział miękko, przeciągając dłonią po pasach.
    Usiadł na fotelu kierowcy, po czym sięgnął do schowka i
    wyjął dwie pary okularów przeciwsłonecznych. Wzięłam swoją
    parę i podziękowałam mu.
     Pomyślałeś o wszystkim  powiedziałam, potwierdzając
    jego słowa sprzed kilku minut.
    Jego prawa dłoń, którą trzymał na moim kolanie,
    powędrowała do mojego nadgarstka. Zlady były czerwone i
    zaognione, skóra miejscami obtarta.
     Najwyrazniej nie o wszystkim. PosunÄ…Å‚em siÄ™ za daleko 
    powiedział. Uruchomił samochód, dając sygnał SUV-om.
    Samochód Clarka wysunął się przed nas, drugi ruszył za nami.
    Clark pospiesznie ruszył do przodu. Musiał jechać naprawdę
    szybko, ponieważ momentalnie zniknął gdzieś z przodu na
    dwupasmowej autostradzie. Obserwowałam przepiękne wzgórza
    po obu stronach drogi, podczas gdy James prowadził kabriolet tak
    samo, jak robił wszystko inne, czyli bardzo umiejętnie.
    Po jakimś czasie wzgórza ustąpiły miejsca porośniętym
    sosnami równinom i pogórzom. Jazda była naprawdę przyjemna i
    odprężająca, nawet pogoda była idealna. Przenieśliśmy się z
    pustyni do zielonego raju.
    James trzymał dłoń na moim udzie, pocierając je i ściskając
    podczas jazdy, przenosząc ją na drążek zmiany biegów tylko
    wtedy, gdy to było konieczne.
    Lekko poruszyłam się na siedzeniu. Odczuwałam już
    niewielki dyskomfort na skutek naszych nocnych igraszek.
    James natychmiast to zauważył.
     Boli cię coś?  zapytał. Musiał nieco unieść głos, by
    przekrzyczeć dzwięk silnika i wiatru.
    Wzruszyłam lekko ramionami.
     To nic takiego  odpowiedziałam.  A już na pewno nic, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl