-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
97
RS
napięte plecy przypominały łuk. Objęła go za szyję. Dłonie Jacka
zagłębiały się w jej bokach, kiedy całował plecy, ramiona, sztywne
sutki.
Claire, kochana szeptał, ściągając suknię, całując pępek, górę
ud i kładąc dłoń na łonie. Claire, rozkwitnij dla mnie.
Dla niego przeistoczyła się w szklarniowy kwiat, wilgotny,
dojrzały i giętki. Ciało błyszczało od potu. Otworzyła się niczym lilia
o jedwabnych płatkach. Jack dotknął najwrażliwszego miejsca.
Och, Jack! krzyknęła.
Wzdrygnęła się, odczuwając ogarniającą ją falę rozkoszy, nagłe
przypływy wzruszenia. Pieścił ją całą, na początku wolno, jęcząc z
zadowoleniem, kiedy odwzajemniała jego pieszczoty.
To właśnie to, maleńka. Po prostu się temu poddaj. Pozwól mi
cię trzymać i sprawiać ci przyjemność. Ta noc jest tylko dla ciebie.
Przyśpieszył nieco i Claire wiła się pod jego dotykiem.
Jestem gotowa, jestem gotowa zamruczała. Czuła jak jej
ciało się przygotowuje. Mięśnie napinały się, krew zahuczała w
uszach. Dziwne, rozkoszne doznania, jakich nigdy jeszcze z takÄ…
intensywnością nie doświadczyła, przeszyły ją niczym spadająca
gwiazda. Pomyślała, że nie mogłoby być lepiej. To było
najcudowniejsze odczucie.
Szszsz... Claire wyszeptał Jack. W ogóle o mnie nie myśl.
Nie martw się o moją przyjemność. Jeśli chcesz mnie uszczęśliwić,
leż spokojnie, znajdując przyjemność w tym, co robię. Powiedz, co ci
się podoba, a co nie. Rozłączył jej nogi i całował, pieszcząc dłońmi.
Usta dotykały wrażliwych miejsc. Podoba ci się?
Ooo tak! jęknęła zwinięta na kocu.
Unosząc głowę, pieścił językiem każde wzniesienie jej ciała.
Uniesienie, którego był przyczyną, pochłonęło ją bez reszty. Palce
Claire przesuwały się po jedwabistych włosach Jacka.
Proszę, teraz zachrypiała. Tak bardzo cię pragnę.
Usiadł rozpinając dżinsy. Miał oczy zwężone jak kojot badający
swoją ofiarę. Rozbierał się wolno, z aroganckim niemal namysłem,
najwyrazniej rozkoszujÄ…c siÄ™ uniesieniem Claire.
98
RS
Zciągnął spodnie wraz ze slipami opuszczając je do kolan. Zwijał
je wzdłuż potężnych ud i długich, muskularnych łydek. Wreszcie
uwolnił się od nich. Górujący nad Claire, wydał się jej bóstwem.
Wkrótce jego doskonałe ciało przytłoczy ją i wypełni. Wykonanie
przeszło jej najśmielsze oczekiwania. Była wypełniona zgrozą i
bezbrzeżną tęsknotą. Azy stanęły jej w oczach. Ramiona miała
otwarte na jego przyjęcie.
Jack, jestem twoja wypowiedziała gardłowym głosem.
Zatopił się w jej udach. Zwiatło księżyca oświetliło wilgotne kąciki
oczu, kiedy się jej przypatrywał. Jego twarz promieniowała.
JesteÅ› moja?
Och, tak!
Zrobisz wszystko, o co cię poproszę? Przytaknęła, wyciągając
dłoń, by go dotknąć, ale Jack usunął się poza zasięg jej ręki i schwycił
jÄ… za nadgarstki.
Więc leż jak najspokojniej, potrafisz jeszcze przez chwilę.
Uśmiechnął się. Może myślisz, że jesteś w ostatnim stadium
ekscytacji, ale ja wiem, że jest inaczej. Jesteś kobietą rzadkiego
rodzaju, skarbem, jak dobre wino, które musi dojrzeć przed
wypiciem.
Zaśmiała się na wpół łkając.
Zdaje mi się, że płonę. Jego oczy zamgliły się.
Już wkrótce zapłoniesz.
Czym jest miłość? Czymże?" zastanawiała się Claire. Potem nie
myślała już o niczym. Jack leżał na niej, podtrzymując na dłoniach
ciężar swojego ciała. Falował, pozostawiając na ramionach miłosne
ukąszenia. Między udami poczuła jego członek i rozsunęła je,
próbując mu pomóc wprowadzić go do środka.
Jeszcze nie wyszeptał.
Pocałował ją. Szeroko otworzyła oczy, wpatrując się w księżyc
spoza nagiego ramienia. Ciało Jacka było gładkie jak marmur, palące
jak lawa. Chciała je poznać, sprawić, by poruszało się na skutek jej
dotyku.
Nie mogła się nazachwycać jego pięknem. Podniosła głowę,
99
RS
obserwując kształt karku, mięśnie wzdłuż kręgosłupa aż do
jędrnych, mocnych pośladków. Jego nozdrza rozszerzyły się przy
oddechu, a zęby zacisnęły. Nagle potrzeba posiadania go przepłynęła
przez Claire jak strumień płynnej stali.
Och, Boże, muszę go mieć! zażądała. Błagam, błagam..." [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- matkadziecka.xlx.pl