• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

     Ani myślę. Dlaczego miałbym przestać, skoro oboje tego chcemy?
    Dobry gracz musi dokładnie poznać swego przeciwnika. Ja to zrobiłem i
    wiem, że ty chcesz mnie dokładnie tak samo, jak ja ciebie. Teraz nadeszła ta
    chwila...
     Nie, Jon...
    Wszelkie pozostałe protesty zdławił pocałunek Jona. Wpił się tak
    gwałtownie i stanowczo w jej usta, że Isabel z trudem łapała oddech.
    Ostatkiem rozumu broniła się przeciw dzikiej namiętności, z jaką atakował
    jÄ… Jon.
    RS
    43
    Dusząc się bębniła pięściami po jego plecach. Ale Jon jej nie puszczał.
    Prawą ręką pogłaskał ją po udzie. Potem nieco się podniósł i drugą rękę
    wsunÄ…Å‚ pod jej bluzkÄ™.
    Znalazł to, czego szukał. I kiedy jego palce szarpały jej koronkowy
    biustonosz, Isabel miała wrażenie, że gorące dreszcze rozkoszy,
    przebiegające jej ciało pozbawią ją przytomności.
    Czuła, jak ogarnia ją upojenie wywołane pieszczącą dłonią Jona. Jej
    serce szalało, a puls dudnił w skroniach.
    Jeśli teraz nie zbiorę wszystkich sił i nie odepchnę Jona od siebie, to
    stracę wszelką szansę obrony, pomyślała. Wówczas Jon osiągnie to, czego
    chciał  jeszcze zanim samolot wyląduje we Francji.
    Wargi Jona wciąż całowały jej usta, podczas gdy dłoń pieściła jej piersi.
    Isabel rzucała głową na boki, żeby obronić się przed jego pocałunkami. A
    kiedy to się jej nie powiodło, mocno ugryzła go w dolną wargę.
    Jon mruknął z wściekłością i wyprostował się.
     Zapłacisz mi za to  wyrzucił gniewnie.  %7ładna kobieta nie może
    robić ze mnie głupka, zapamiętaj to sobie!  Sam zacząłeś  broniła się
    Isabel.  Wydawało ci się, że ze mną możesz robić to samo, co ze
    wszystkimi innymi.
    Zauważywszy, że zaczęła go tykać, natychmiast powróciła do sztywnego
    pan.
     To był pański błąd! Teraz wyjdę z tej kabiny i nikt mi w tym nie
    przeszkodzi. Kiedy następnym razem usiądziemy do rozmowy, ktoś musi
    nam towarzyszyć. Teraz jest pan pewnie bardzo zaskoczony, co? Na pewno
    się pan dziwi, że nie zapominam o swoich obowiązkach. Mam z panem
    umowÄ™ czysto zawodowÄ…. I ja tej umowy dotrzymam. A od pana oczekujÄ™,
    że będzie mnie pan traktował jak należy, i pokaże, że potrafi się
    zachowywać również jak dżentelmen.
    Isabel zdziwiła się, że Jon nie przerwał jej nawet słowem. I nic nie zrobił,
    żeby jej przeszkodzić w wyjściu z kabiny. Dotarłszy do drzwi zobaczyła
    jeszcze, jak opada na tapczan.
     Lubię takie gwałtowne starcia  usłyszała.  Dopiero wówczas
    można docenić smak zwycięstwa.
    Isabel w największym pośpiechu uporządkowała ubranie. Wcale nie
    czuła się dobrze, idąc teraz na przód samolotu.
    Jon z pewnością sobie uroił, że już była mu gotowa" ulec. I rzeczywiście
    dała mu do tego powód, gdyż przez pewien czas godziła się na jego
    pocałunki i czułości.
    RS
    44
    Z trudem jej przyszło udać beztroski uśmiech, kiedy przyłączyła się do
    innych. Ale wykonała to po mistrzowsku.
     Tak, więc to byłoby załatwione  oświadczyła siadając w fotelu. 
    Zapoznałam Jona z pytaniami, jakie chciałabym mu zadać. Teraz może się
    zastanowić, na które zechce odpowiedzieć, a na które nie. Isabel rozejrzała
    się dookoła.
     Który z panów zechce mi udzielić wywiadu jako pierwszy?
    Mężczyzni popatrywali po sobie najwyrazniej kompletnie zaskoczeni.
    Isabel nie dała im czasu na zadawanie pytań. Poza tym mogła liczyć na ich
    uprzejmość.
    Otworzyła swój notatnik i zwróciła się do siedzącego obok niej
    menażera. Z nim przeprowadziła pierwszy wywiad podczas tej podróży.
    I kiedy lądowali w Paryżu, zdążyła już zebrać mnóstwo interesującego
    materiału.
    Jon de Vries nawet się nie pokazał. Przez cały lot nie wyszedł ze swojej
    kabiny.
    RS
    45
    ROZDZIAA 5
    W pierwszej chwili Isabel była rozczarowana Paryżem, ale może wzięło
    się to stąd, że przeczytała zbyt wiele hymnów pochwalnych na cześć tego
    miasta. A może wyniknęło to z jej niezbyt dobrego nastroju?
    Lecz już w czasie jazdy do hotelu, wykorzystanej od razu jako krótka
    wycieczka po mieście, Isabel zorientowała się, że będzie musiała
    zrewidować swoje pierwsze, nie za bardzo pozytywne wrażenie.
    Jechali wzdłuż Champs Elysees w kierunku Auku Triumfalnego. Mijali
    kawiarnie i restauracje, przed którymi stały krzesła i stoliki osłonięte
    kolorowymi parasolami.
    Isabel po raz pierwszym poczuła coś z niezwykłej atmosfery tego miasta.
    Była zachwycona.
     Jon, po prostu nie mogę uwierzyć, że naprawdę tu jestem! 
    zawołała.  Najpierw pomyślałam sobie, że Paryż wcale nie jest taki, jak o
    nim wszyscy piszÄ…. Ale teraz...
    Zupełnie zapomniała, że gniewała się na Jona. Tak była podekscytowana,
    że chwyciła go za rękę i uścisnęła ją.
    Jon często bywał w Paryżu. Dlatego pozostał spokojny i opanowany. Ale
    wykorzystał zachwyt Isabel, żeby objąć ją ramieniem i lekko do siebie
    przycisnąć.
     Czy wiesz, jak nazwano to miasto?  spytał. Isabel tak była
    zafascynowana tymi wszystkimi nowościami, że nie dosłyszała znaczącego
    brzmienia jego głosu.
     Jak wiem, nadawano mu wiele różnych nazw. Którą ma pan na myśli?
     Paryż ma być miastem zakochanych. Kto tu przyjeżdża zakochany,
    ten wyjeżdża zakochany jeszcze bardziej. Wszyscy, którzy jeszcze nie są
    zakochani, tu się wzajemnie odnajdą. Na przykład ty i ja, ma ch?re. Wkrótce
    i na nas przyjdzie kolej.
    Jon znów ją lekko do siebie przycisnął. A Isabel nie wiedziała, co robi,
    kiedy ustąpiła temu łagodnemu naciskowi i oparła głowę na ramieniu Jona.
    Nadal patrzyła przez okno. Jon zachowywał się tak cierpliwie i
    przyjaznie, że wcale sobie nie uświadomiła, jak niebezpiecznie się do niego
    zbliżyła.
    Zafascynował ją widok tego miasta. Było więc zupełnie naturalne, że
    dzieliła ten zachwyt z Jonem.
    Minęli katedrę Notre Dame i pojechali wzdłuż Sekwany. Potem Isabel
    zobaczyła bukinistów z ich małymi stoiskami książkowymi, które były
    niemal równie sławne jak samo miasto.
    RS
    Kolumna samochodów posuwała się dalej. Isabel postanowiła, że jak
    najszybciej musi zwiedzić Paryż pieszo. To musiało być cudowne, tak
    włóczyć się po ulicach, gdzie na każdym kroku można zobaczyć coś
    interesujÄ…cego.
    Jon mówił do niej ściszonym głosem. Isabel była oczarowana jego
    wyjaśnieniami na temat zabytków miasta.
    Czuła się z nim tak związana, byli jak para dobrych przyjaciół. Nie
    istniały ani problemy, ani niebezpieczeństwa. Isabel zapragnęła, żeby tak
    już było zawsze.
     Kiedy siÄ™ widzi te wszystkie wÄ…skie uliczki, te mroczne sienie
    domów, te dziwne fontanny przy starych kamienicach, Paryż wydaje się
    człowiekowi miastem z bajki...  Isabel rzeczywiście miała wrażenie, że
    śni.  Już zakochałam się w tym mieście  wyznała.  Najchętniej nigdy
    bym stąd nie wyjeżdżała.
     Tu przeżyjemy apogeum naszego snu, cherie  szepnął Jon, po czym
    delikatnie pocałował ją w policzek.  I ten sen właśnie się zaczął.
    Głowa Isabel wciąż jeszcze spoczywała na ramieniu Jona, kiedy skręcili [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl