-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
fiata. Wskakuje do swojego samochodu i rusza za Pawłem z dziewczynami i jadącym
za nimi panem Mieciem. Zaczyna się szaleńczy pościg na Trasie Aazienkowskiej, a
pózniej poza miastem. Rozmowa w samochodzie Pawła. JANKA: No, uciekliśmy mu.
JOANNA: Skręcimy tu gdzieś w bok i jedziemy do mnie. Joanna wyjmuje słoik z
klejem. JOANNA: Janka, co to jest? JANKA: Nie ruszaj, to klej, jeżeli się
rozleje, w ogóle się nie odkleisz. Kawiarski dopędza fiata. Janka w samochodzie
Pawła. JANKA: Paweł gazu! PAWEA: Co ty maluchem chcesz uciec przed takim wozem?
JANKA: Podrasowali go przecież. A propos, ile zapłaciłeś? PAWEA: Pózniej ci
powiem. JANKA: No, zgubiliśmy go. JOANNA: Paweł, jedziesz jak na mistrzostwach
formuły pierwszej. PAWEA: Ech, w formule pierwszej to się dubluje słabszych.
JANKA: To zdublujmy go, Paweł. Paweł, zdublujmy. Fiat Pawła skręca w boczną
drogę. Za nim pędzi auto Kawiarskiego. Na poboczu stoją milicjanci z radarem.
MILICJANT I: Mieli szczęście, co? MILICJANT II: Nie szkodzi, mamy trzeciego.
MILICJANT I: Zatrzymaj go, jedzie ponad sto dwadzieścia. Samochód pana Miecia
staje -podchodzi milicjant. PAN MIECIO: Dzień dobry! MILICJANT: Dzień dobry! PAN
MIECIO: Ile kosztuje? MILICJANT: No jak pan myśli? PAN MIECIO: Wie pan, żeby nie
za dużo, bo potrzebuję na lekarstwa dla chorej matki. MILICJANT: Dokumenty
proszę! Fiat Pawła wyprzedza samochód Kawiarskiego. JOANNA: Zdublowaliśmy go,
hura, hura, brawo. JANKA: O, ty wariatko, Paweł uważaj. Fiat Pawła skręca w
boczną drogę. Fiat Kawiarskiego wirażuje - jedzie w ślad za fiatem Pawła. Paweł
przejeżdża pod opadającym szlabanem. Nadjeżdża pociąg, w tym czasie do przejazdu
zbliża się Kawiarski. Widzi zamknięty szlaban, wjeżdża na nasyp i przelatuje nad
szlabanem. W samochodzie Pawła. PAWEA: Benzyna się kończy. Musimy się zatrzymać
przy stacji. JANKA: Oszalałeś? To on nas dogoni. PAWEA: Jak nie będzie benzyny,
to też nas dogoni. JANKA: No przecież masz rezerwę.
PAWEA: Na rezerwie to my jedziemy od samej Warszawy.
JANKA: Jest.
Fiat skręca, wjeżdża na stację benzynową. Joanna wysiada, za nią Janka i Paweł.
JOANNA: Jest Kawiarski, chowaj siÄ™. Kawiarski zatrzymuje siÄ™, wysiada, rozglÄ…da
siÄ™. JOANNA: Cholera jasna, no! Co my teraz zrobimy? JANKA: Wejdziemy do
samochodu i położymy się, żeby nas nie zauważył. Pawłowi każemy natychmiast
odjechać. JOANNA: Coś ty, przecież pojedzie za nami. JANKA: Już wiem. Janka
otwiera drzwi samochodu, bierze słoik z klejem. Kawiarski przygląda się licznym
fiatom 126p. Joanna i Janka przebiegajÄ… do samochodu Kawiarskiego. Janka wlewa
klej pod koła samochodu Kawiarskiego. Pracownik stacji zbliża się do
Kawiarskiego. PRACOWNIK STACJI: Tamten samochód to pański? KAWIARSKI: A co?
PRACOWNIK STACJI: Ktoś się tam kręcił koło niego. Kawiarski podchodzi do swojego
samochodu. Joanna i Janka oraz Paweł wsiadają do swojego malucha. JOANNA:
Szybko, Paweł. JANKA: Gazu! PAWEA: Co jest?
JOANNA: No zamykaj drzwi, prędzej.
JANKA: No, szybko, co.
Kawiarski ogląda swój samochód, zauważa fiata Pawła, wsiada, zapuszcza motor,
ale samochód nie chce ruszyć. Przed domem Joanny. Podjeżdża fiat. Wszyscy
wysiadają. JOANNA: Idziemy. Janka, Joanna oraz Paweł wchodzą po schodach -
spotykajÄ… milicjanta. MILICJANT: Obywatelka tu mieszka? JOANNA: Tak. MILICJANT:
Na którym piętrze?
JOANNA: Na czwartym, numer trzydzieści osiem.
MILICJANT: Hm. Do mieszkania obywatelki włamał się złodziej. Złapaliśmy go.
JOANNA: A co ukradł? MILICJANT: Miał przy sobie tylko dzwonki.
JANKA: Rany boskie, to Marcin.
JOANNA: Panie sierżancie to nieporozumienie, ja to zaraz wyjaśnię. We wnętrzu
samochodu milicyjnego Marcin. Widać podchodzącego milicjanta i dziewczyny.
* Bohaterki, pan Andrzej i usterki techniczne Ursynowa, którymi w Upiornym
legacie nie zajmowałam się wcale
MILICJANT: Przepraszam obywatela, zaszła pomyłka, jesteście wolni. JOANNA:
Przepraszam Marcinku. MARCIN: No, nie szkodzi, to nie twoja wina.
JANKA: To wszystko ten sierżant.
MARCIN: Nie, on robił tylko to, co do niego należało.
JANKA: No to na kogo jesteś obrażony?
MARCIN: No właśnie, sam nie wiem.
JOANNA: Chodzcie na górę, napijemy się herbaty.
MARCIN: Nie, żadnej herbaty.
JOANNA: No chodz!
MARCIN: Nie będę się czołgał z tymi tobołami. Idę do domu, jak mi przejdzie, to
zadzwoniÄ™. Klatka schodowa. Milicja prowadzi pana Andrzeja. Joanna, Janka i
Paweł wchodzą na górę. PAN ANDRZEJ: Do zobaczenia pani Joanno. MILICJANT: Za
dziesięć lat. W mieszkaniu Joanny. JANKA: Trzeba koniecznie sprawdzić, co on ci
dał w depozyt, może to coś niebezpiecznego. Wchodzą do kuchni. Joanna sięga po
kopertę. Wyciąga z niej znaczki. JANKA: Więc on jest z tej bandy, o której mówił
twój szef. JOANNA: No to kolekcja pana Kowalskiego się powiększy. JANKA: O rany.
JOANNA: W takim razie znaczki ukradł mój szef. Musimy się do niego włamać.
JANKA: To ja do ciebie jutro zadzwonię. Paweł, idziemy, cześć! JOANNA: Cześć!
Janka i Paweł wchodzą do swojego mieszkania.
JANKA: Ojej, całą noc muszę siedzieć nad tym cholernym rozpuszczalnikiem. Paweł,
Paweł, ty nie wiesz, gdzie ja mam te książki od Jagody? PAWEA: Miałaś w tej
torbie. JANKA: Poczytam sobie, żeby nie zasnąć. Janka otwiera książkę, znajduje
kopertę ze znaczkami. JANKA: Paweł, jedziemy do Joanny. Joanna przy stole ogląda
znaczki. Wchodzi Janka z kopertą. JOANNA: Gdzie to było? JANKA: W książce, którą
dostałam od ciebie, (dzwonek do drzwi) rany boskie, milicja. Joanna chowa
znaczki pod poduszkÄ™. JOANNA: Otwieraj. Szybko. Wchodzi Kowalski, wita siÄ™ z
Joanną. KOWALSKI: Dzień dobry Joasiu. JOANNA: Dzień dobry. KOWALSKI: Wyobraz
sobie, że lekarze orzekli, że ta moja choroba to nie serce, ale uczulenie na [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- matkadziecka.xlx.pl