• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    oddaliły się, co spowodowało jęk protestu z jej strony. W odpowiedzi
    usłyszała jego cichy chichot i przez przymknięte oczy dostrzegła, że
    znowu pochyla się nad nią. Tym razem pocałunek nie przypominał
    dotknięcia motyla, ale był gwałtownym natarciem na jej usta.
    Dziewczyna nie mogła oprzeć się pokusie i odwzajemniła go z równą
    pasją. Jej ciało było zgłodniałe pieszczot, aż do bólu. Już chciała
    porozpinać guziki swojej bluzki, ale on uprzedził ją i błyskawicznie
    ściągnął z niej bluzkę. Oboje wydali okrzyk pożądania, który brutalnie
    152
    RS
    pogwałcił ciszę wypełniającą cały dom. Całował teraz jej obnażone
    piersi. Przerwał na ułamek sekundy i szepnął:
    - Czy tego chciałaś?
    - Och, tak - odpowiedziała ledwo dosłyszalnie. Poczuła, że jego
    usta obejmują jej stwardniałą pierś. Wplotła palce w jego ciemne
    jedwabiste włosy. Oczy miała teraz szeroko otwarte, ale nic nie
    widziała, bo przysłaniało je zmysłowe zauroczenie.
    Kyle gwałtownym ruchem odsunął w kąt otwartą walizkę i
    ułożył Eve na całej szerokości posłania. Całował teraz jej obnażone
    ciało. I nagle znowu powstrzymał się.
    - Powiedziałaś, że masz już dość delikatnego traktowania cię -
    wyszeptał schrypniętym głosem. - %7łe jesteś gotowa podjąć ryzyko i
    stanąć twarzą w twarz z tym, co
    było ważne w przeszłości. No więc, Bóg mi świadkiem... to było
    ważne...
    Poprzez czerwonozłocistą mgiełkę, która wypełniała jej głowę,
    przebiła się nagle jak lodowy sztylet, mrożąca myśl, wstrzymując na
    chwilę bicie jej rozdygotanego serca. Czy naprawdę tego chciała? Czy
    była gotowa na wszelkie niebezpieczeństwa, które mogły pojawić się
    na drodze tej szokowej terapii. Jednego była pewna ponad wszystko:
    pożądała Kyle'a, jego pocałunków i pieszczot, które przynosiły więcej
    rozkoszy, niż kiedykolwiek była zdolna sobie wyobrazić. Nie
    obchodziło ją nawet, czy w ten sposób Kyle chciał przełamać bariery
    jej pamięci. Pragnęła, co więcej, potrzebowała ostatecznego spełnienia
    miłosnych uniesień. Ale wiązało się z tym określone ryzyko, które nie
    153
    RS
    miało nic wspólnego z fizycznymi konsekwencjami kochania; Zadała
    sobie jeszcze raz pytanie, jak będzie się czuła, gdy oddając się
    Kyle'owi bez reszty nagle odkryje, co było przyczyną tego, że
    opuściła go przed dwoma laty?
    Odpędziła jednak te wątpliwości od siebie. Nie mogła się teraz
    zatrzymać w połowie drogi. Nie chciała. Każda cząstka jej ciała
    domagała się spełnienia tego miłosnego aktu.
    - Kyle... - powiedziała słabym i rozchwianym głosem, tak że on
    w pierwszej chwili w ogóle hic nie usłyszał. - Kyle... - odezwała się
    jeszcze raz. Jakaś nuta w jej głosie zaalarmowała go. Uniósł więc
    gwałtownie głowę i popatrzył jej w oczy z typowym wyrazem
    męskiego zniecierpliwienia i krytyki, że coś się opóznia.
    - O co chodzi?
    - Kyle... - W chwili gdy on przerwał nagle swe pieszczoty, Eve
    poczuła taką przemożną pustkę i frustrację, że chciała wołać wielkim
    głosem, żeby natychmiast powrócił do tego, o czym marzyła. Ale na
    przekór swemu pożądaniu wyszeptała tylko: - Czy postępujemy
    słusznie i właściwie?
    - Słusznie? - Z tym gwałtownym okrzykiem Kyle odsunął się od
    niej jak oparzony, zeskoczył z łóżka i zatrzymał dopiero w pół drogi
    do okna. Pochylił ciemną głowę w geście desperacji.
    Eve, zaskoczona jego reakcją, zagryzała wargę, czekając bez
    słowa na to, co stanie się dalej. Była jednak na tyle przytomna, że z
    zachwytem patrzyła na mężczyznę, który stał przed nią.
    W tym momencie Kyle znowu gwałtownie zwrócił się ku niej.
    154
    RS
    - Słusznie? - powtórzył to jedno słowo ostrym głosem. -, Eve...
    przyjmij do wiadomości, że w moim życiu nie było żadnej innej
    kobiety, od kiedy ty...
    Kyle odpowiedział tym samym na nie zadane pytanie i Eve
    przebiegła przez głowę myśl, że właściwie powinna była go o to
    zapytać. Przecież był zdrowym, w pełni sił mężczyzną, a ona opuściła
    go aż na całe dwa lata.
    - Nie to miałam na myśli. Ale dziękuję ci bardzo... -A więc o co
    ci chodzi?
    Nagle zaświtało mu w głowie, w czym rzecz, i posępna
    zmarszczka zniknęła mu z czoła. Ale nadal był spięty.
    - Niczym się nie zabezpieczyłaś?
    - No właśnie...
    O Boże, jaka jestem naiwna, zganiła samą siebie. Kochała się
    przecież już raz z Kyle'em, wtedy, u niego w mieszkaniu. Czyżby
    straciła zdrowy rozsądek na równi z pamięcią? Ale z drugiej strony,
    Kyle powiedział jej, że chciał mieć dzieci. Dotyczyło to co prawda
    przeszłości, lecz może nadal miał takie pragnienie? Faktem było
    jednak, że ona ze swej strony bardziej obawiała się psychicznych
    urazów, które mogły być następstwem kochania, niż ewentualnych
    fizycznych konsekwencji.
    - A ty, oczywiście, nie chcesz zajść w ciążę?
    Głos Kyle'a smagnął ją jak biczem i zapragnęła zwinąć się na
    łóżku w kłębek rozpaczy.
    155
    RS
    - Całkiem cię rozumiem  powiedział. Jego twarz gwałtownie
    poszarzała. Z policzków odpłynęła krew, skóra stała się niemal
    przezroczysta.
    Eve chciała już poderwać się z łóżka, podbiec do niego i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl