• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

     Wiem, o kim mówisz. Wyjechał z Teksasu. Chyba będziemy musieli sami zakasać
    rękawy, a ty musisz przyjąć ofertę Elisabeth.
     JakÄ… ofertÄ™?
     Nie pamiętasz? Powiedziała, że chce pomóc w zbieraniu brzoskwiń.
     Wątpię, aby mówiła to poważnie.
     Zapytaj ją jeszcze raz. Jeśli ona rzeczywiście chce pomóc, daj jej szansę. Będzie to w
    pewnym sensie próba. Panna Destiny nigdy nie pracowała fizycznie. Zobaczymy, czy mówiła
    poważnie, czy sobie z nas zakpiła.
    Kultowi trudno było wyobrazić sobie Elisabeth w lipcowym żarze, opędzającą się od os i
    much. Może Beth jest inna? Oczywiście, że Beth jest inna! Oczami wyobrazni widział ją na
    drzewie.
    Przypomniał sobie niedawne postanowienie, by unikać jej za wszelką cenę.
     No więc co, spytasz ją?  nalegał Hub.
     Chyba tak. Nie mam wyboru.
    Ale będzie musiał się trzymać. Ręce przy sobie, usta zaciśnięte. Elisabeth nie może się
    dowiedzieć, że znowu się w niej zakochuje.
    Bonnie była wniebowzięta, że Kurt poprosił ją o pomoc przy zbiorze brzoskwiń. Wstała
    jeszcze przed świtem, żeby nie spóznić się do pracy. Włożyła dżinsy i różową bawełnianą
    koszulkę z długimi rękawami, na nogi włożyła płócienne buty, włosy związała w koński
    ogon.
    Podniecona zbiegła na dół, by pomóc Consueli w przygotowaniu śniadania. W trakcie
    nakrywania do stołu gwarzyła z nią jak ze starą przyjaciółką. Consuela opowiedziała o swoich
    planach na niedzielny festiwal brzoskwiń. Przez ostatnie dwa lata otrzymywała wyróżnienie
    za konfitury i sukces ten zamierzała powtórzyć.
    Bonnie czuła ogromną radość, że wreszcie została przez kogoś zaakceptowana. Zupełnie
    nie rozumiała, jak mogła kiedykolwiek uważać, że życie na ranczu jest nudne.
     Wiesz co, Elisabeth  odezwała się Consuela, trzepiąc jajka na omlet, podczas gdy
    Bonnie wkładała chleb do tostera.  Tydzień temu nie uwierzyłabym, że mogłabym coś
    podobnego powiedzieć. Otóż zaczynam cię lubić.
    Słuchając tego, Bonnie aż się zaczerwieniła. Pochyliła głowę, by ukryć zakłopotanie.
     Naprawdę. Kiedy Kurt mi powiedział o twojej amnezji, byłam pewna, że to jakaś nowa
    intryga i że znowu zamierzasz go zranić. Z zemsty, czy ja wiem... Byłam gotowa cię udusić,
    kiedy się tu pojawiłaś.
     Widzę, że jesteś bardzo lojalna wobec przyjaciół.
     A żebyś wiedziała! Kurt to wspaniały człowiek i przyjaciel. Niegdyś, kiedy nie miałam
    gdzie się podziać, dał mi pracę i dach nad głową.
     Wiem, to wspaniały człowiek.
     Nie ma lepszego.
    Bonnie chyba już po raz tysięczny zadawała sobie pytanie, jak mogła takiego człowieka
    oszukać, zdradzić. Przyszła jej do i głowy wspaniała myśl: a gdyby tak zaprzestała wszelkich
    starań o odzyskanie pamięci? Niech wszystko zostanie tak jak jest!
    Zbuduje sobie tutaj nowe życie. Z Kurtem. Czy to naprawdę nie i jest wspaniały pomysł?
     Kurt dostał od życia mnóstwo razów, oberwał wielokrotnie  ciągnęła Consuela. 
    Uważałam, że zasługuje na wyjątkową kobietę. Na kogoś specjalnego. Możesz sobie
    wyobrazić moje przerażenie, kiedy obserwowałam jego znajomość z tobą. To znaczy...
    przepraszam... chciałam powiedzieć z osobą, jaką byłaś przedtem.
     Co chciałaś powiedzieć, mówiąc, że oberwał od życia wielokrotnie?
     Miał bardzo smutne dzieciństwo. Podobnie zresztą jak i ja. Dlatego zaopiekował się
    mną. Kurt doskonale rozumie, co to znaczy być samotnym, nie mieć nikogo. Wychował się w
    sierocińcu, gdzie pracowali rodzice Huba.
     To okropne.
     Kurt zbuntował się i uciekł. Był sklepowym złodziejaszkiem, kradł samochody... Był
    wielokrotnie aresztowany i miano go wysłać do więzienia dla młodocianych, ale
    Threadgillowie interweniowali, zgodzili się przyjąć odpowiedzialność za niego. Dzięki temu
    wyrósł na porządnego człowieka.
     Kurt miał szczęście, że spotkał takich ludzi  podsumowała Bonnie.
     Threadgillowie stwierdzili, że Kurt ma wielki talent do cyfr i wszystkiego, co się z tym
    łączy. Zachęcali go do pogłębiania wiedzy w tym kierunku. Własne doświadczenie skłoniło
    Kurta do zainteresowania siÄ™ organizacjami charytatywnymi, a jego geniusz finansowy
    pomaga tym organizacjom kwitnąć.
    Bonnie doszła do wniosku, że Kurt jest świętym człowiekiem, na którego absolutnie nie
    zasługuje. Z drugiej strony opowieść Consueli wzmocniła jej pragnienie, by należeć do tego
    człowieka. Pochyliła głowę i modliła się, by nigdy nie odzyskała pamięci. Wcale nie chciała
    poznać kobiety, którą poprzednio była.
    Hub i Kurt pojawili się na śniadanie w towarzystwie dziesięciu zbieraczy
    zakontraktowanych na akcję. Widok Kurta tak zbulwersował Bonnie, że serce zaczęło jej
    walić w przyspieszonym tempie. Poczuła nagły chłód i przemożne pragnienie, by znalezć się
    w jego ramionach!
    Kurt powiedział coś, czego nie dosłyszała, a co wywołało głośny śmiech robotników.
    Dostrzegła ciepło w oczach Kurta, gdy patrzył na Huba. Jaki on jest dobry dla wszystkich.
    %7łeby tak samo zechciał spojrzeć na nią! I dlaczego zawzięcie broni się przed pokochaniem
    jej?
    Dlatego, że byłaś dla niego taka okropna, odpowiedziała sobie.
    Ciągła huśtawka! Przed chwilą była niemal szczęśliwa. Teraz znowu ogarnęło ją
    przygnębienie. Czy potrafi kiedykolwiek normalnie żyć, nie mogąc sobie przypomnieć
    własnej przeszłości? Czy kiedykolwiek zazna szczęścia u boku mężczyzny, którego tak
    namiętnie kocha?
    Kurt spojrzał w jej kierunku. Wzrok ich się spotkał. Nagle wszyscy mężczyzni przestali
    dla niej istnieć. W kuchni byli tylko oni dwoje. Podszedł do niej.
     Zlicznie dziś wyglądasz, Beth!  powiedział.
     Dzi... dziękuję  wyjąkała zupełnie zdezorientowana. Spodziewała się surowej miny i
    najwyżej skinienia głową z daleka. Widziała, jak wzrok Kurta wędruje od dekoltu jej
    bawełnianej koszuli po obcisłe dżinsy.
     Wyglądasz zbyt ładnie jak na zbieraczkę brzoskwiń.
     Jeszcze nic nie zebrałam, ale możesz być spokojny, dam sobie radę.
     Praca będzie ciężka.
     Przeżyję.  I udowodnię ci, że jestem coś warta, pomyślała.
     Może i przeżyjesz, ale...  Zaniepokoił się.  Upłynęło dopiero pięć dni od wypadku.
    Uważaj, może ci się zrobić słabo... Jeśli poczujesz, że coś jest niedobrze, natychmiast
    przestań i wracaj do domu. To rozkaz  zakończył z uśmiechem  Tak jest, szefie!  odparła
    lekko.
     Bardzo mi się podobają twoje okulary...  Kurt nie miał najmniejszej ochoty odejść do
    swoich ludzi.
     Dziękuję.  Przypomniała sobie, że trzyma w ręku paterę z tostami.  Najwyższy czas
    nakarmić twoją brygadę.
     Ho, ho, powiedziane tak, jak powiedziałaby żona farmera. Spurpurowiała. %7łona! Chyba
    to tylko tak mu się wypsnęło. Kurt sięgnął po talerz. Ich palce spotkały się. Bonnie
    wstrzymała oddech.
    Robotnicy szybko pochłonęli śniadanie. Consuela została, by posprzątać, Bonnie wyszła
    ze wszystkimi.
    Niebo jaśniało na wschodzie, ale rosa oblepiała jeszcze trawę. Nieopodal stały
    samochodowe platformy pełne pustych koszy. Z tego, co usłyszała od Consueli, wiedziała, że
    pod wieczór wszystkie będą pełne.
     Pojedziesz ze mną  powiedział Kurt, pomagając robotnikom wdrapywać się na jedną z
    platform. Następnie ujął Bonnie za łokieć i poprowadził do dżipa.
     O co chodzi?  zapytała nieco zaniepokojona.
     Chcę ci dać kilka wskazówek na temat zbierania brzoskwiń.
    Wsiedli, dżip ruszył na czele karawany wyładowanych koszami platform.
    Kurt z wielkim ożywieniem opisywał, jak się ujmuje, zrywa i odkłada do kosza owoce.
    Jego to naprawdę pasjonuje, pomyślała. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl