• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    okazuje, ser nie musi być zrobiony z kremówki, żeby smakował: feta,
    którą przynieśliśmy, była niskotłuszczowa.
    - Miau! - dało się słyszeć głośne potwierdzenie gdzieś spod
    sufitu.
    Kiedy wszyscy już poszli, obiecując przysłanie nazajutrz ekipy
    sprzątającej, Qwilleran przebrał się w dres i poszedł do kuchni. Koko
    był tam już wcześniej i próbował zębami wygryzć sobie dostęp do
    lodówki.
    - Ty łajdaku! - powiedział Qwilleran. - To dlatego chciałeś, żeby
    wszyscy wyszli! Jeśli się uspokoisz, przygotujemy indyka dziś
    wieczorem i wstawimy go do pieca jutro z samego rana. Cofnij siÄ™!
    Ostrożnie otworzył drzwi lodówki, spodziewając się ataku z
    flanki, ale Koko dobrze wiedział, że bitwa jest już wygrana. W
    spokoju przypatrywał się, na czym polega przygotowywanie indyka.
    Qwilleran przypomniał sobie wskazówki Mildred: usunąć folię,
    uwolnić nogi indyka bez rozcinania skóry i zbadać obie wewnętrzne
    jamy. Delikatnie wsunął rękę w klatkę piersiową indyka i wyciągnął
    plastikową torebkę z szyją. Potem odwrócił indyka i z większą
    pewnością siebie zbadał jamę brzuszną. Była zimna, ale nie zmrożona.
    Koko przyglądał się tej scenie z uszami postawionymi do tyłu i
    nastroszonymi wąsikami. Qwilleran próbował namacać plastikową
    torebkę. Zamiast niej znalazł coś twardego i bardzo, ale to bardzo
    zimnego. W pierwszej chwili pomyślał, że to bryła lodu. Zaraz potem,
    że ktoś sobie zrobił głupi żart! Wrzucił wszystko na tacę, wepchnął ją
    do lodówki i zadzwonił do Nicka Bamby.
    - Mam nadzieję, Nick, że nie dzwonię za pózno. Chciałem tylko
    podziękować za mrożonego indyka. Właśnie go szykuję do
    upieczenia... Tak, Mildred mi powiedziała, jak to się robi. Mam tylko
    jedno pytanie: czy ten okaz, który mi dostarczyłeś, był jakiś...
    szczególny? Nie, nic mu nie dolega. Po prostu... miałem jakieś dziwne
    wrażenie. - Qwilleran poklepał wąsy. - Dzięki raz jeszcze, Nick. Dam
    ci znać, jak mi się udał.
    Odłożywszy słuchawkę, Qwilleran nadal trzymał na niej dłoń.
    Czy powinien znów zadzwonić do domu do komendanta policji?
    Wystukał numer, który znał na pamięć, i kiedy usłyszał szorstki głos,
    powiedział:
    - Wiesz, mieliśmy tu dziś wieczorem degustację serów i Jack z
    Jerrym zostawili całą masę próbek. Może byś wpadł coś przekąsić - i
    łyknąć? A poza tym... chciałem ci coś pokazać, coś bardzo
    szczególnego!
    - Przyjeżdżam migiem - powiedział Brodie.
    Dotarł na miejsce w ciągu paru minut i zaczął od obserwacji:
    - Przy twoich tylnych drzwiach stoi jakieś wielkie pudło.
    - To stary kuferek marynarski. Służy do zostawiania dostaw.
    - A poza tym poprzestawiałeś meble.
    - To w związku z tym tłumem, który tu dziś był. Mieliśmy setkę
    gości. Komitet ma przyjść jutro i poprzestawiać wszystko tak, jak
    było.
    Usiedli przy barze, gdzie Qwilleran naszykował już wcześniej
    szklaneczkę szkockiej i talerz z resztkami po degustacji. Wskazał
    gościowi sery: zostały cheddar, gouda, bel paese, ementaler, stilton i
    port du salut.
    - A gdzie jest ten, który tak lubię?
    - Spróbuj ementalera, Andy. Gruyère'a nie zostaÅ‚o ani trochÄ™.
    Wszystkim smakował.
    - Miau!
    - WÅ‚Ä…cznie z naszym sprytnym kotem.
    Kiedy Brody skończył pierwszą szklaneczkę, Qwilleran
    powiedział:
    - Andy, zanim ci doleję, chciałbym, żebyś spojrzał na prezent,
    który dostałem w sobotę. - Kątem oka obserwując Koko, przyniósł
    indyka z lodówki i pchnął tacę w kierunku komendanta policji. - Jak
    myślisz, co to jest?
    - %7Å‚arty sobie stroisz? To indyk!
    - Umiesz faszerować takiego ptaszka?
    - Tym się zajmuje moja żona - skrzywił się Brodie.
    - Pozwól, że ci wytłumaczę. Z tej strony była głowa, a z tej
    zadek. Są dwie jamy. Włóż rękę w jamę piersiową i zobacz, co tam
    jest.
    Niechętnie i z podejrzliwą miną komendant zrobił, o co go
    proszono, i wyciÄ…gnÄ…Å‚ plastikowÄ… torebkÄ™.
    - To szyja! Jaja sobie robisz?
    - A teraz włóż rękę w jamę brzuszną. Zwykle wkładają tam
    torebkÄ™ z podrobami.
    RzucajÄ…c gniewne spojrzenie na przyjaciela, Brodie wepchnÄ…Å‚
    rękę do środka indyka. Jego pobrużdżona twarz natychmiast przybrała
    dziwny wyraz. Była to mieszanina zaskoczenia i niedowierzania.
    - Co, u diabła?! - wymamrotał, wyciągając mały pistolet. - Skąd
    masz tego indyka?
    - Od Nicka Bamby. Był zmrożony na kość, kiedy do mnie dotarł
    - prawdopodobnie pochodził z transportu wysłanego na Niziny.
    Rozmrażał się w lodówce przez dwa dni, aż Koko całkiem zwariował.
    Chcesz torebkÄ™ plastikowÄ… na pistolet?
    - Daj mi worek na śmieci - powiedział Andy. - Zabieram całego
    ptaszka.
    - No i po twoim indyku - odezwał się Qwilleran do Koko.
    Ku jego zdumieniu kot sprawiał wrażenie, że wcale się nie
    przejmuje: siedział na pośladkach w pozycji kangura i zajęty był
    czyszczeniem małego fragmentu futra na klatce piersiowej. Czy to
    możliwe, że Koko wyczuł, iż z indykiem coś jest nie tak? Qwilleran
    sam czuł, że coś było nie tak z farmą  Cold Turkey . Wiedział, że
    Nick Bamba musi zatrudniać wielu ludzi ponieważ młode indyki
    wymagają szczególnej uwagi. Stanowiska nadzorcze i techniczne
    obsadzone były przez pełnoetatowych pracowników o
    specjalistycznych kwalifikacjach, ale były tam też prace dla studentów
    i pracowników czasowych albo takich, którzy na farmie tylko sobie
    dorabiali. Na tej dodatkowej liście zatrudnionych u Nicka znalezć
    można było policjantów po dyżurze, personel biblioteki publicznej,
    muskularnego instalatora ze studia wnętrzarskiego, czeladnika
    krawieckiego ze sklepu z męską odzieżą, a także dwóch wnuków pani
    Toodle. Lenny Inchpot też chciał się zatrudnić po tym, jak jego posada
    w hotelu wyleciała w powietrze, ale sprzeciwiła się temu jego matka -
    z sobie tylko znanych powodów. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl