• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    Więc co? Domyśliłaś się, bo nie znalazłaś wiadomości o ślubie?
    - Tak. To znaczy znalazłam, ale nie o twoim.
    - Aha. - Odwrócił się i nerwowo przeczesał palcami włosy. Czuł się nie tylko
    rozczarowany, ale i upokorzony. Zdołał się jednak opanować. - Znalazłaś zawiado-
    mienie o ślubie Felicii z kimś o innym nazwisku.
    - Tak.
    Zamilkł na długą chwilę, rozpaczliwie bijąc się z myślami. Jak to możliwe, że
    dał się ponownie złapać na lep kobiecych kłamstw! Po tylu latach powinien być doj-
    rzalszy, mądrzejszy. A tymczasem był ślepy i głuchy. Nie zdawał sobie sprawy, że
    Mallory wodzi go za nos jak dziecko.
    Kiedy mu dzisiaj powiedziała, że chce porozmawiać, myślał, że albo zamierza
    zerwać, albo wyznać mu miłość. Nie przyszło mu do głowy, że chodzi jej po prostu o
    przeprowadzenie wywiadu.
    Ha, skoro tak, to będzie go miała.
    - No więc słucham - zaczął, starając się nie zdradzić tonem głosu stanu swego
    ducha. - Jakich jeszcze pikantnych szczegółów potrzebujesz dla ubarwienia tej dosyć
    banalnej historii?
    - To nie to.
    - Pewnie, że to za mało. Musiałabyś dorzucić informacje o tym, że słynny pan
    doktor wątpi w sens swojej obecnej pracy, no i przydałoby się wspomnieć o plano-
    wanym kontrakcie na ogólnokrajową emisję audycji.
    - Jedno i drugie powiedziałeś mi w zaufaniu.
    - Jeśli dobrze pamiętam, zostało to ustalone po tym, jak ci powiedziałem o jed-
    nym i drugim. Co chyba przemawiałoby na twoją korzyść - oświadczył z goryczą.
    - Logan! - jęknęła.
    R
    L
    T
    On jednak nie dawał się sprowadzić z raz obranej ścieżki.
    - Chcesz usłyszeć moją wypowiedz, którą mogłabyś zacytować? - zapytał.
    - Nie! - wykrzyknęła - Nie chodzi mi o żadne wypowiedzi do zacytowania!
    - Bo co, bo wszystko masz już gotowe? A może skontaktowałaś się z moją
    agentkÄ…?
    Gdyby tak było, Nina obdarłaby go żywcem ze skóry.
    - Nie.
    - To może z Felicią? Albo z jej rodziną?
    - Nie.
    - Przykro mi, ale w tej sprawie nie mogę ci pomóc. Wiem tylko, że wkrótce po
    swoim ślubie Felicia wyjechała z Chicago, i nie mam pojęcia, gdzie zamieszkała ani
    co się z nią działo od tamtej pory. Z jej rodziną też nie utrzymuję kontaktów.
    - Ja wiem, gdzie ona mieszka.
    Jej śmiałe oświadczenie na moment odebrało mu mowę.
    - Ty... wiesz... gdzie ona mieszka... oczywiście! - Wybuchnął gorzkim śmie-
    chem. Opanowawszy siÄ™, wyciÄ…gnÄ…Å‚ ku niej wskazujÄ…cy palec. - JesteÅ› bulterierem!
    Jak mogłem o tym zapomnieć!
    Mallory wzdrygnęła się, słysząc przydomek, z którego jeszcze niedawno była
    dumna, na który w pełni zapracowała. Teraz jednak było jej wstyd. Zawstydziła się,
    bo w oczach Logana dostrzegła ten sam wyraz pogardy, jaki widywała na twarzach
    ludzi, z których podczas wywiadów wyciskała kiedyś ostatnie poty.
    Wtedy nic sobie z tego nie robiła. Ich opinia o niej nie miała znaczenia. Zresztą
    większość z nich w pełni zasługiwała na to, co ich spotykało, ponieważ skrywali
    brudne tajemnice, które należało ujawnić dla publicznego dobra. Jednakże tym razem
    nie chodziło o nic podobnego, a ona zarzuciła pierwotny zamysł opisania jego pry-
    watnego życia. Ale jak ma go teraz przekonać, że mimo wszystko może jej ufać? Bo
    w przeciwnym razie, jak mu powie o dziecku?
    - Tak, wiem, gdzie ona jest, ale się z nią nie kontaktowałam.
    - Jeszcze nie.
    R
    L
    T
    - Przestań, Logan. Naprawdę skończyłam z szukaniem poklasku za wszelką ce-
    nę. Nie zamierzam się kontaktować z Felicią. - Chwilę czekała na jego reakcję, ale
    gdy się zorientowała, że jej nie wierzy, podjęła: - Nie słyszałeś, co ci powiedziałam
    dzisiaj w restauracji, że nie będę pisać na twój temat? I jeszcze raz to powtarzam.
    - Niby dlaczego?
    - Chyba wiesz.
    - Ale powiedz to sama - powiedział cicho. - Jasno i wyraznie.
    - Jest parę powodów. Po pierwsze, ze względu na konflikt interesów.
    - Konflikt interesów? Jaki? - zapytał, mierząc ją wzrokiem spod zmarszczonych
    brwi.
    - To chyba oczywiste.
    - Prosiłem o jasną odpowiedz - przypomniał.
    Ale jego ton wyraznie złagodniał.
    - Bo widzisz ja... bo... - Zawahała się przed wypowiedzeniem tego wielkiego
    słowa. Postąpiła krok ku niemu, a on się nie cofnął. - Bo cię kocham.
    Logan w pierwszej chwili nic nie odrzekł. Wiedziała, że musi być jej wyzna-
    niem zaskoczony, więc choć oddałaby wszystko, aby usłyszeć z jego ust te same sło-
    wa, uznała, że nie może przypierać go do muru.
    Powiedziała więc:
    - Nie musisz mi teraz nic mówić. - Złożyła i rozłożyła ręce. - Po prostu chcia-
    łam, żebyś wiedział.
    - Czy chcesz mi jeszcze coś zakomunikować?
    Będziemy mieli dziecko. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl