-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
A to ode mnie. Pammy wręczyła jej piękny fiołek alpejski.
Och, Pammy, dziękuję, jest cudowny ucieszyła się Amy.
Mo\esz je oba postawić na tym powiedziała Jasmine, wyjmując zza pleców
lśniącą lustrzaną tacę, która rozmiarem idealnie pasowała do stolika na kawę w
du\ym pokoju.
Amy nie posiadała się z radości. Razem z dziewczynkami umieściła tacę na
stoliku i ustawiła na niej kwiaty.
Nie wiem, jak wam dziękować powiedziała. Teraz pokój wygląda znacznie
sympatyczniej. Nie wyobra\acie sobie, jaką sprawiliście mi radość. Ja bardzo lubię
kwiaty.
Dziękuję szepnęła do Rileya, kiedy dziewczynki zajęły się oglądaniem
mieszkania.
To był ich pomysł zwrócił uwagę Riley. Trochę się pozastanawiały i same
zdecydowały, co ci chcą podarować. Same te\ dokonały wyboru.
No to dziękuję ci, \e im na to pozwoliłeś. Amy nie kryła wzruszenia. Nie
pamiętam ju\, kiedy ostatni raz miałam jakieś rośliny, a teraz mam dwie. Chcesz
zwiedzić moje królestwo? popatrzyła na niego pytająco.
Oczywiście przytaknął ochoczo.
To, co powinno trwać najwy\ej pięć minut, zajęło im piętnaście. Dziewczynki
były ciekawe wszystkiego. Najbardziej zafascynowało je poło\enie mieszkania. Na
piętrze, bez tylnego wyjścia, bez ogrodu i podwórza. Zdziwiły się, \e w mieszkaniu
jest tylko jedna sypialnia i malutka kuchnia.
Ale tu jest tak mało miejsca. Pammy nie kryła rozczarowania.
Mnie wystarczy odrzekła Amy. Będę tu mieszkać sama. Nie potrzebuję
więcej pokoi.
Hm, no tak zgodziła się dziewczynka po krótkim namyśle.
W końcu Rileyowi udało się nakłonić córki, \eby zakończyły oględziny
mieszkania i powstrzymały się od zadawania dalszych pytań. Wyciągnął rękę do
Amy.
Chodz, mamy przecie\ kupić drzewka powiedział. Amy wsunęła rękę w jego
dłoń i poczuła mrowienie a\ po bark. Miała ochotę go pocałować, ale się
powstrzymała.
Tak, jedzmy po drzewka powtórzyła, zamykając drzwi mieszkania na klucz.
Wymienili radosne spojrzenia i poszli do samochodu, trzymając się za ręce.
Rozdział 6
Sobotni grudniowy poranek był wprawdzie pogodny i słoneczny, ale jednocześnie
chłodny i rześki. Wiał południowy wiatr. Sprzeda\ drzewek odbywała się na du\ym
parkingu przy supermarkecie. Nieopodal zatrzymywały się samochody, z których
wysypywały się młode mał\eństwa z dziećmi i starsze pary.
Riley znalazł miejsce do zaparkowania i wysiadł z auta.
Nie oddalajcie się napomniał córki, otwierając tylne drzwi pikapa.
Trzymajcie siÄ™ razem, blisko mnie.
Dziewczynki były \ywo zainteresowane drzewkami. Ju\ w czasie jazdy
pokazywały sobie przez szybę najładniejsze choinki.
Przyrzekacie? spojrzał surowo na córki. Odpowiedziało mu milczenie.
Dziewczynki, mówię do was.
Tak, tatusiu odezwała się Jasmine. Będziemy się trzymać razem i blisko
ciebie. Przyrzekamy. Prawda? zwróciła się do sióstr.
Mój mały rozjemca mruknął Riley, uśmiechając się pod wąsem.
Podeszli do pierwszego stoiska. Amy odetchnęła głęboko.
Ale\ tu pachnie powiedziała. Ju\ dawno nie czułam zapachu jodeł i
świerków.
Zapach drzewek, wiatr, obecność mę\czyzny, który wprowadził zamęt w jej
myślach... wszystko to sprawiało, \e zaszumiało jej w głowie. Była odurzona.
Domyślam się odparł Riley ze zrozumieniem. W Iraku chyba nie miałaś ku
temu okazji.
Nie było jednak czasu na rozkoszowanie się zapachami. Musieli nadą\yć za
dziewczynkami, które biegały od drzewka do drzewka, nie mogąc się zdecydować,
czy chcą mieć wysokie, sięgające do sufitu, czy mo\e małe, ju\ ustrojone drzewko w
doniczce.
Nie wiem jak wy, ale ja widzę moje drzewko tam. Amy wyciągnęła rękę i
pokazała małą, udekorowaną choineczkę.
Chcesz to? spytała Pammy.
Tak. Postawię je pośrodku tej pięknej tacy, którą od was dostałam, a po bokach
staną dwa kwiatki od was. Co wy na to? zwróciła się do dziewczynek.
Super. Pozwolisz nam przyjść zobaczyć? spytała Pammy.
Oczywiście, o ile tatuś się zgodzi odrzekła Amy.
Zgodzisz się, tatusiu? spytały chórem dziewczynki i popatrzyły na niego
błagalnie.
Myślę, \e to da się zrobić odpowiedział Riley. Ale najpierw musimy wybrać
drzewko dla nas. Uwa\am, \e powinno być wysokie. Ubierzemy je sami, mamy w
domu kilka pudełek z ozdobami.
Od tej chwili Amy straciła kontrolę nad dalszymi wydarzeniami. Starała się
trzymać z boku, by Riley i dziewczynki sami wybrali drzewko, ale nic z tego nie
wyszło. Riley za ka\dym razem zasięgał jej opinii. Najwyrazniej postanowił ją
włączyć w to przedsięwzięcie rodzinne i konsekwentnie się tego trzymał.
To były najmilsze chwile w jej \yciu. Powiew chłodnego wiatru, chichotanie
dziewczynek, towarzystwo atrakcyjnego mę\czyzny... A wszystko to dzięki temu, \e
Riley o niej pomyślał i chciał jej umilić czas.
W końcu wybrali dorodny smukły świerk. Riley umocował drzewko na dachu
pikapa, a Amy trzymała na kolanach swoją małą choinkę. Ruszyli z powrotem do
domu.
Musimy do ciebie wstąpić i pomóc ci ustawić drzewko przypomniał sobie
Riley, kiedy zajechali pod jej dom.
Oczywiście wykrzyknęła Amy z udaną powagą. Mogę bardzo potrzebować
pomocy przy przesuwaniu go.
Z tylnego siedzenia samochodu rozległy się wesołe chichoty.
W mieszkaniu Amy dziewczynki z ogromnym przejęciem zabrały się do
umieszczania choineczki na lustrzanej tacy.
Pięknie wykrzyknęła Amy z zachwytem. Na lustrze wygląda dwa razy
Å‚adniej.
Obserwowała, jak dziewczynki przekręcają choinkę to w jedną, to w drugą stronę.
Jak próbują, gdzie najlepiej ustawić doniczkę z gwiazdą betlejemską, a gdzie tę z
fiołkiem.
Z lewej, a mo\e z prawej strony drzewka? Amy uśmiechała się patrząc, jak usiłują
rozwiązać ten dylemat, a gdy w pewnej chwili zerknęła na Rileya, zobaczyła, \e ją
obserwuje. Posłał jej serdeczny uśmiech, który sprawił, \e zrobiło jej się ciepło koło
serca, a kolana lekko się pod nią ugięły.
Dziękuję, \e mnie zabrałeś powiedziała.
A ja dziękuję, \e z nami pojechałaś odwzajemnił się. Ale teraz, kiedy ju\
pomogliśmy ci uporać się z drzewkiem, oczekuję, \e z kolei ty pomo\esz nam.
Przez chwilę miała ochotę odpowiedzieć tak , ale uznała, \e nie powinna.
To czas rodzinny powiedziała. Powinieneś spędzić go z dziewczynkami. Nie
jest wam potrzebny ktoÅ› obcy.
Nie jesteś obca zaprotestował gwałtownie Riley. To czas dawania i dzielenia
się z innymi. W tych dniach nikt nie powinien być sam, a my chcemy dzielić ten dzień
z tobÄ…, prawda, dziewczyny?
Tak przytaknęła z zapałem Jasmine.
Musisz przyjść i nam pomóc, bo my tobie pomogliśmy orzekła Pammy.
Cindy w milczeniu wsunęła tylko rączkę w dłoń Amy i podniosła na nią
uśmiechnięte oczy.
Nie odezwała się. Dobrze wiedziała, \e Amy się jej nie oprze.
Có\, skoro w ten sposób stawiacie sprawę, to chyba nie mogę odmówić?
A niby dlaczego bym miała? dodała w myślach. Nawet nie wiedziała kiedy
znowu znalazła się w du\ym pokoju Sinclairów i rozplątywała przewody od lampek.
Riley ju\ przyciął u dołu pień drzewka i umocował je w stojaku, po czym. napełnił go
wodą. Pammy pomogła mu ukryć stojak pod czerwono-zieloną bibułką. Przesunęli
trochę meble, \eby drzewko mogło zająć honorowe miejsce przy du\ym oknie,
wychodzącym na ganek Zrobione stwierdziła Amy w chwilę pózniej. Czy ktoś
mo\e włączyć wtyczkę do kontaktu? [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- matkadziecka.xlx.pl