• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    Jeśli mówię, że jest to linia drugorzędna, to tak jest. Jesteście tu w Niemczech, a nie w
    radzieckich bagnach. Tutaj mamy inne pojęcia. Ale nie będziemy się zajmować tą
    przeklętą linią kolejową. Otrzymaliście więc od waszego dowódcy rozkaz zajęcia
    pozycji na wschód od Olenina, a rozkaz mówił, że nic, zupełnie nic, ani Bóg ani
    diabeł, ani cała Armia Czerwona nie może spowodować, abyście opuścili tę pozycję.
    Powinniście pozostawać koło Olenina i ubezpieczyć waszą pozycję na dwóch
    skrzydłach i z przodu. Czy tak było?! - krzyknął, pokazując Leutnanta Ohlsena
    dobrze wypielęgnowanym, oskarżycielskim palcem.
    Leutnant Ohlsen wymamrotał coś niezrozumiałego.
    - Tak czy nie? - zawołał Oberkriegsgerichtsrat dr Beckmann.
    - Tak.
    Dr Beckmann triumfował.
    - Zgadzamy się więc co do rozkazu wydanego wam przez Obersta i możemy
    kontynuować w taki sposób, by trybunał mógł zdać sobie sprawę z waszego
    wprawiającego w osłupienie tchórzostwa Wasza kompania walczyła przeciw
    piechocie To nie była zwyczajna kompania, ta, którą dowodziliście. To była
    kompania bardzo wzmocniona. Możecie mnie poprawić, jeśli to nie jest ścisłe.
    Zgodnie z pisemnym rozkazem przydzielono wam również pluton strzelców
    pancernych, uzbrojony w działa przeciwczołgowe kalibru 75 mm i pluton saperów
    uzbrojonych w miotacze ognia, ciężkie miotacze ognia. Ale możecie sami
    wytłumaczyć się przed trybunałem, jaki był stan aktywów waszej kompanii, gdy
    zajęliście tę pozycję koło Olenina.
    - Tak - odpowiedział wstając Leutnant Ohlsen Moja kompania składała się z
    dwustu pięćdziesięciu ludzi, z czołgów, dwudziestu czterech strzelców pancernych i
    dwudziestu miotaczy ognia.
    - A więc kompania z około trzystu ludzi - kontynuował dr Beckmann. -
    Uważam, że można z powodzeniem uznać to za mocną kompanię, ale powiedzmy
    coÅ› o jej uzbrojeniu.
    Leutnant Ohlsen odetchnął głęboko. Teraz już wiedział, czego chce ten
    polujący na człowieka, spojrzał na przewodniczącego, bawiącego się ołówkiem i
    znudzonego. Rysował na swej bibule przedhistoryczne potwory.
    - Moja kompania była uzbrojona w dwa działa przeciwpancerne 75 mm, dwa
    mozdzierze 80 mm pięć mozdzierzy 50 mm pochodzenia rosyjskiego dwa ciężkie
    karabiny maszynowe, sześć lekkich karabinów maszynowych, cztery miotacze ognia
    ciężkie i cztery lekkie. Wszyscy dowódcy plutonów i drużyn mieli pistolety
    maszynowe. Mieliśmy pewną liczbę karabinów, nie pamiętam ile. Poza tym zwykłe
    uzbrojenie dla saperów, w rodzaju min i tym podobnych.
    Dr Beckmann potrząsnął głową. - Wasza pamięć jest godna uwagi. Dokładnie
    w ten sposób wasza wzmocniona kompania była uzbrojona. Chcę tylko powiedzieć,
    że wasze zaopatrzenie w pistolety maszynowe było wyjątkowe. Mieliście ich sto
    dwadzieścia pięć i pomimo tego olbrzymiego uzbrojenia daliście dowód
    tchórzostwa.
    - To nieprawda - powiedział ledwie słyszalnie Leutnant Ohlsen.
    Dr Beckmann uśmiechnął się.
    - Jedynym, który mówi tu nieprawdę, jesteście wy. Kto dał kompanii rozkaz
    wycofania się? Jeden z waszych podoficerów? Jeden z waszych ludzi? Nie, to wy,
    dowódca kompanii.
    - Moja kompania wówczas już była całkowicie zniszczona! - krzyknął
    zrozpaczony Leutnant Ohlsen.
    - Zniszczona? - podchwycił dr Beckmann. - Macie dziwaczne pojęcie o
    zniszczeniu. Nawet dziecko wie, że to oznacza, iż wszystko zostało unicestwione bez
    śladu. Wasza obecność tutaj dowodzi czegoś przeciwnego. Trzymajmy się rozkazu,
    otrzymanego przez was: - Pozycję należy utrzymać za wszelką cenę.
    - Czy mogę prosić pana przewodniczącego o pozwolenie wyjaśnienia, co stało
    siÄ™ na tej pozycji?
    Oberkriegsgerichtsrat dr Jeckstadt był głodny. Proces go nudził. Było o wiele
    za dużo takich spraw. Były tak trywialne. Powinno to się załatwiać administracyjnie.
    Spojrzał na swój złoty zegarek.
    Była godzina 13. A więc i dziś nie wróci do domu przed 15. A do tego dziś był
    jego wieczór brydżowy. Do diabła z tym Leutnantem. A także z Beckmannem, tym
    idiotą, który mógł się wypowiedzieć krócej. Dobrze wiedział, czym to sie skończy,
    więc po co to całe kino?
    - Wyjaśnijcie - burknął. - Ale mówcie krótko.
    - Po czterech dniach i czterech nocach nieustannej walki z plutonami
    rosyjskich strzelców i kawalerią - zaczął Leutnant Ohlsen - moja wzmocniona
    kompania z trzystu ludzi skurczyła się do dziewiętnastu. Cała moja ciężka broń
    została zniszczona. Prawie nie było już amunicji. Na stanie tylko dwa lekkie karabiny
    maszynowe. Wszystko, co pozostało z nabojów, musiało zostać zarezerwowane dla
    tych karabinów maszynowych. Mieliśmy zostać zmiażdżeni. Walczyliśmy jeden
    przeciw pięciuset. Przed i za nami leżał ciężki ogień artyleryjski. Na całym obszarze
    ciągły ogień broni maszynowej. Jakakolwiek kontynuacja walki powinna była być
    oceniona jako dzieło szaleńca. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl