• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    zmieniło. Otworzywszy oczy, usiłowała pode-
    przeć się na łokciu. Zobaczyła, że Joel siedzi obok
    niej na łóżku.
     Joel...
     Ciii, nic nie mów. Zpij. Tylko cię szybko
    rozbiorÄ™...
    Poddała się. Rozpinał jej bluzkę, spódnicę,
    a ona leżała, pozwalając mu przejąć nad wszyst-
    kim kontrolę. Zbyt senna i zmęczona, by protesto-
    wać, dziękowała losowi, że Joel jest cały i zdrów.
    210 PRAWDZIWY DIAMENT
    Po chwili uniósł złożoną na poduszce jedwab-
    nÄ… koszulÄ™ nocnÄ… na cieniutkich ramiÄ…czkach.
     Przecież ta szmatka cię nie ogrzeje  powie-
    dział ochryple.
    Jego głos przejął ją dreszczem.
     Nie taki jest jej cel  odparła sennie.
     Więc nie ma sensu, żebyś ją wkładała,
    prawda?
    Odciągnął kołdrę i Cassie szybciutko wsunęła
    siÄ™ pod przykrycie. Powieki tak strasznie jej
    ciążyły, że nawet gdyby chciała otworzyć oczy,
    nie dałaby rady. Jak przez mgłę docierały do niej
    odległe szmery, jakieś kroki, szuranie stóp. A po-
    tem, gdy Joel ponownie uniósł kołdrę, poczuła na
    gołej skórze powiew zimnego powietrza. Zamru-
    czała niezadowolona.
     Spokojnie, wszystko jest dobrze  rzekł
    kojÄ…cym tonem.
    I faktycznie, ogarnął ją błogi spokój. Nie za-
    protestowała, kiedy Joel wyciągnął się obok i zga-
    rnął ją w ramiona. Prawdę mówiąc, wcale nie
    wydawało jej się dziwne, że Joel leży w jej łóżku
    i grzeje ją swoim ciepłem, a ona wsłuchuje się
    w bicie jego serca. Zapadając w coraz głębszy
    sen, przytuliła się mocniej do jego piersi i uśmie-
    chnęła łagodnie. Czuła, jak spływa z niej napięcie
    całego dnia.
    Penny Jordan 211
    Obudziła się wcześnie rano. Ramię Joela wpi-
    jało się w jej piersi, jego ciepły oddech łaskotał
    w szyję. Przesunęła się nieco na skraj łóżka i nagle
    przypomniała sobie wszystko to, co się zdarzyło
    w nocy. Obróciwszy głowę, przez moment wpat-
    rywała się w twarz śpiącego mężczyzny. Miał
    ciemny zarost, długie, gęste rzęsy, potargane
    włosy. Mruknąwszy coś pod nosem, przysunął się
    bliżej, jakby czegoś szukał. Po chwili objął ją
    w pasie i zarzucił nogę na jej uda, przygniatającją
    do łóżka. Boże, jak bardzo go kocham, pomyślała.
    Próbowała wyobrazić sobie przyszłość bez
    Joela. Czy naprawdę będą musieli się rozstać?
    Leżał tak blisko, że gdyby odwróciła głowę,
    mogłaby przytknąć usta do jego szyi. Tak też
    zrobiła. Skórę miał ciepłą, o lekko piżmowym
    zapachu. Delikatnie wodziła po niej językiem,
    a czubkami palców gładziła wystające nad kołdrą
    włosy porastające klatkę piersiową. Mogłaby tak
    leżeć miesiącami... Kiedy w końcu oderwała usta
    od szyi Joela, nagle napotkała niebieskie oczy,
    które uważnie ją obserwowały.
     Nie przerywaj  poprosił cicho.
     Nie śpisz?  spytała oskarżycielskim tonem
    i oblała się rumieńcem.
    Wpatrywał się w jej wargi. Wiedziała, że zaraz
    ją pocałuje i że powinna się odsunąć, ale nie
    wykonała żadnego ruchu. Po chwili przytknął
    212 PRAWDZIWY DIAMENT
    usta do jej ust. Z początku pocałunek był niewin-
    ny, delikatny, potem coraz bardziej namiętny.
    Joel obejmował ją mocno, jakby nigdy nie miał
    zamiaru jej puścić.
     Dotykaj mnie, Cassie  szepnął.  Chcę czuć
    twoje dłonie na moim ciele, twoje usta na mojej
    skórze...
    Posłuchała. Tak bardzo go pragnęła. Każdą
    pieszczotą, każdym pocałunkiem przekonywała
    go o swojej miłości i pożądaniu. Był silny, a zara-
    zem wrażliwy; drżał, gdy muskała go oddechem,
    gdy leciutko gładziła, gdy czubkiem języka pieś-
    ciła jego obojczyk...
    Przenikliwy dzwięk dzwonka do drzwi wdarł
    się w ciszę poranka. Cassie zamarła. Spłoszona,
    unikała wzroku Joela. Boże, co on sobie o niej
    pomyśli? Po chwili odsunęła się, zakrywając
    kołdrą nagość. Usłyszała, że Joel mruczy coś
    pod nosem.
    Nie umiała odgadnąć, któż składa im wizytę
    o tak wczesnej porze. Leżała milcząca, przy-
    glądając się Joelowi, który zbierał z podłogi
    części garderoby i pośpiesznie się ubierał.
     Cassie...
    Przystanął przy drzwiach, lecz ona wciąż nie
    miała odwagi spojrzeć mu w oczy. Ciszę ponow-
    nie przerwał dzwonek do drzwi.
     Idz otwórz  rzekła spokojnie, jakby była
    Penny Jordan 213
    najbardziej opanowaną osobą na świecie, choć
    w rzeczywistości była kłębkiem nerwów.
    Słyszała kroki Joela na schodach, a potem
    głosy, których z tej odległości nie potrafiła roz-
    poznać. Zaciekawiona, wstała z łóżka i podrep-
    tała do łazienki. Wzięła prysznic, po czym wło-
    żyła jasne bawełniane dżinsy oraz bawełnianą
    bluzkÄ™.
    Drzwi gabinetu były otwarte, kiedy zeszła na
    dół. Wewnątrz panowała cisza. Cassie przekro-
    czyła próg i nagle stanęła jak wryta. Joel trzymał
    w ramionach rozpromienionÄ… MirandÄ™, podczas
    gdy Nico przyglądał się im z ciepłym, pobłaż-
    liwym uśmiechem.
    Nie wierząc własnym oczom, Cassie patrzyła
    to na MirandÄ™, to na Joela. Wreszcie Miranda,
    wycierając mokre od łez oczy, oswobodziła się
    z objęć syna i wyciągnęła ręce do synowej.
     Cassie, najdroższa, cóż mogę ci powie-
    dzieć...?
    Miranda? Nico? Skąd oni się tu wzięli? Cassie
    wciąż nie mogła otrząsnąć się ze zdumienia.
    Zerknęła na męża, ale jego spojrzenie było nie-
    przeniknione.
     Kiedy Joel zadzwonił do mnie wczoraj wie-
    czorem, po prostu nie wierzyłam własnym uszom
     ciągnęła Miranda.  Och, Cassie, jestem taka
    szczęśliwa. Postanowiliśmy z Nikiem wsiąść
    214 PRAWDZIWY DIAMENT
    w pierwszy samolot do Londynu. Koniecznie
    chciałam uściskać mojego syna.
     To znaczy...  zaczęła Cassie.
     Jeszcze nie miałem okazji poinformować
    Cassie o moim telefonie  wtrącił Joel, po czym
    spoglądając na żonę, dodał cicho:  Byłem taki
    wściekły po naszej wczorajszej rozmowie w bi-
    bliotece, że musiałem wyjść z domu. Wsiadłem
    w samochód i przez dwie godziny jezdziłem,
    rozmyślając o tym, co mi powiedziałaś. W końcu
    uznałem, że muszę poznać prawdę. Zatrzymałem
    się w przydrożnym motelu i zadzwoniłem do
    Florencji.
     Byłam pewna, że śnię, kiedy na drugim
    końcu linii usłyszałam głos Joela  przerwała ze
    śmiechem Miranda.  Powtórzył mi, Cassie, to,
    co mu powiedziałaś, i zapytał, czy to prawda.
    Dawno temu wyrządziłam krzywdę jego ojcu,
    kiedy próbowałam go chronić przed prawdą. Nie
    zamierzałam popełniać tego błędu po raz drugi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl