-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zmarszczyła nos.
- Przecież nie możemy tu zostać.
- Nie proponuję tego. Ale mogliśmy wrócić do Londynu, prawda? Albo nawet pojechać do
twojego domu w Devon, jeśli zechcesz.
- Razem?
- Dlaczego nie?
Przez chwilę Lexi miała dziwaczną wizję tego, jak Xenon starałby się dopasować do życia w jej
miasteczku. Wyobraziła go sobie w małym sklepiku na rogu stojącego w kolejce po bochenek chleba.
Grającego w strzałki w miejscowym pubie. Spojrzała na niego zdezorientowana.
- Nie wiem, o co ci chodzi.
- Chcę żyć z tobą - wyznał po prostu. - Chcę dać naszemu małżeństwu jeszcze jedną szansę.
- Ale przecież już o tym rozmawialiśmy. Powiedzieliśmy wszystko, co było w tej kwestii do
powiedzenia - rzekła, lecz widziała po minie Xenona, że jej nie słucha.
- Nie - odparł z posępną determinacją, która sprawiła, że Lexi zamarło serce. - Nie rozmawia-
liśmy o tym, jak moglibyśmy uzdrowić naszą wspólną przyszłość. Widziałem wyraz twojej twarzy,
kiedy wczoraj trzymałaś na rękach Ianthe. Widziałem smutek w twoich oczach i pojąłem, co czujesz.
Ale nie musi tak być, Lex. Możemy zacząć od nowa. Możemy mieć następne dziecko...
- Nie - rzekła gwałtowniej, niż zamierzała, i zobaczyła, że to go zszokowało. - Nie rozumiesz?
Nie mogę mieć dzieci. Właśnie dlatego nasze małżeństwo nie miało szansy wtedy i nie ma teraz.
Ponieważ nie mogę dać ci dziecka, którego zawsze pragnąłeś.
L R
T
ROZDZIAA JEDENASTY
Zapadła kompletna cisza. Xenon wpatrzył się w Lexi osłupiałym wzrokiem.
- O czym ty mówisz? - zapytał.
- To dziecko było... było... - urwała. - Lekarze przeprowadzili testy. Powiedzieli, że miało jakąś
wadę genetyczną. Coś było nie w porządku z jego chromosomami i właśnie dlatego doszło do poro-
nienia. Powiedzieli, że... - odetchnęła drżąco i wyrzuciła z siebie okropną prawdę - że nie byłoby
zdolne do życia.
Xenon milczał długo z niedowierzaniem, spoglądając na Lexi, jakby ujrzał ją naprawdę po raz
pierwszy.
- Dlaczego wtedy mi o tym nie powiedziałaś? Dlaczego zataiłaś przede mną coś tak ważnego?
Przeszyły ją ból i poczucie winy.
- Ponieważ nie było cię przy mnie! - Potrząsnęła głową. - Och, nie obwiniam cię o to, że
chmura popiołów wulkanicznych sparaliżowała globalną komunikację lotniczą. Nawet ty nie mogłeś
nic na to poradzić. Ale nie potrafiłam sama uporać się z tym, co usłyszałam od lekarzy, a kiedy
wreszcie wróciłeś, byłeś wobec mnie taki... chłodny.
- Bo nie wiedziałem, co powiedzieć - wycedził.
- Wiem - rzekła drżącym głosem. Czy on nie rozumie powodu, dla którego oszczędziła mu tej
gorzkiej prawdy? - Ale wiem też, że chciałeś następnego dziecka. I to właśnie jest zasadnicza kwestia.
Ponieważ ja nie mogę ci go dać!
Popatrzył na nią skonsternowany.
- Nadal nie rozumiem, do czego zmierzasz.
- Nie rozumiesz? To naprawdę bardzo proste. - Wzięła głęboki wdech i wciągnęła powietrze,
które zdawało się palić jej płuca. - Dziecko zmarło z mojego powodu. To była moja wina. Teraz
rozumiesz?
Potrząsnął głową.
- Nie możesz tego wiedzieć na pewno.
- Owszem, mogÄ™!
Wbiła paznokcie w dłonie. Nie chciała mówić dalej, gdyż to było zbyt bolesne. Wiedziała
jednak, że nie może przerwać, dopóki Xenon nie przyjmie do wiadomości tej prawdy, gdyż jest mu to
winna. On musi pojąć, że nie istnieje żadna magiczna różdżka, którą machnięcie da mu to, czego
zawsze pragnÄ…Å‚.
- Lekarze powiedzieli mi, że potrafią zdziałać wiele, ale nie mogą zmienić mojego genotypu. A
w moich genach jest coś, co uniemożliwia mi donoszenie ciąży do terminu porodu. Słyszysz, co
L R
T
mówię? Jestem wybrakowanym towarem i nigdy nie zdołam ci urodzić syna i spadkobiercy, o którym
zawsze marzyłeś.
- Nie mów tak o sobie - zaprotestował. - Jesteś zdrowa i piękna.
Chciał ją objąć, ale uniosła rękę, powstrzymując go.
- Nie. Chciałabym taka być, ale nie jestem. - Cofnęła się, żeby zwiększyć fizyczny dystans
między nimi. Bała się, że jeśli tego nie zrobi, osłabnie w swoim postanowieniu, a zanadto kochała
Xenona, by zmarnować mu resztę życia. - To twoja szansa wyplątania się z tej sytuacji. Czy tego nie
widzisz? Nie podejmuj decyzji pod wpływem zle pojętego poczucia lojalności wobec mnie czy dumy.
Nie pozwól, żeby moje fizyczne wady zrujnowały twoje marzenia. Odejdz, znajdz sobie inną,
odpowiedniÄ… kobietÄ™, i miej z niÄ… dzieci.
Xenon oddychał szybko, a oczy płonęły mu gorączkowym błękitnym ogniem. Jednak kiedy się
odezwał, jego głos zabrzmiał mocno i pewnie:
- A jeśli ci powiem, że pomimo to cię pragnę? %7łe wbrew temu, co ci podpowiada twoje
absurdalnie niskie poczucie własnej wartości, nie poślubiłem cię jako klaczy zarodowej? Ożeniłem się
z tobą, ponieważ cię kochałem i wciąż kocham.
- Nie, proszę, nie czyń tego jeszcze trudniejszym - rzekła cicho, z bólem.
- Uczynię to tak cholernie trudnym, jak tylko będzie trzeba. Zrobię wszystko, co konieczne,
żebyś odzyskała rozsądek.
- Jestem rozsądna - odparła z uporem.
- Nie, wcale nie. Posłuchaj mnie, Lex. Nie zaprzeczam, że chciałem mieć z tobą dziecko. Ale
może wciąż jest na to szansa. Możemy zasięgnąć opinii innego specjalisty. Stać mnie na najlepszych
lekarzy na świecie...
- Nie - odparła i pewność w jej głosie uświadomiła Xenonowi, że ona mówi serio. - Nie [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- matkadziecka.xlx.pl