-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dzwoniła pani Armstrong...
- Kto?
- %7łona burmistrza. Powiedziała, że oboje chętnie przyjdą jutro na
otwarcie. Umieściłam ich na liście zaproszonych gości.
- Doskonale! Chyba starczy miejsca dla wszystkich, ale będzie tłok.
Sara podeszła bliżej, oparła się rękami o biurko i dodała, zniżając głos,
jakby zwierzała się Donnie z wielkiego sekretu:
- W holu czeka jakiś mężczyzna. Powiedział, że musi się z tobą
zobaczyć.
- To pewnie fotograf z miejscowej gazety - powiedziała z roztargnieniem
Donna. Przemknęło jej przez myśl, że Sara znakomicie się prezentuje w
kremowym uniformie. Zerknęła na zegarek. - Przyszedł za wcześnie.
Sądziłam, że będzie tu po dwunastej.
- To nie jest fotograf - odparła Sara jeszcze ciszej.
- A kto?
- Markus... jakiś tam. - Sara zmarszczyła brwi, próbując sobie
przypomnieć nazwisko gościa. - Już wiem! Markus Foreman!
- Powiedz mu, że jutro mamy uroczyste otwarcie, więc jestem zajęta. -
Poczuła, że ogarniają niepokój.
. - Już mu o. tym wspomniałam, a on na to, że nie ruszy się stąd, dopóki
go nie przyjmiesz.
- Rozumiem - Donna wstała, starając się ukryć zmieszanie i radość. Sama
nie wiedziała, co o tym myśleć. Bała się kolejnego spotkania z Markusem, a
zarazem często o nim marzyła.
RS
30
Spojrzała w lustro wiszące na bocznej ściance szafy, a potem wyszła do
holu. Markus siedział na jednej ze skórzanych kanap i przeglądał w
popularnej gazecie notowania giełdowe. Odłożył natychmiast dziennik, gdy
spostrzegł Donnę.
- Witaj, Markusie - powiedziała cicho, usiłując ukryć zdenerwowanie.
Gardło miała ściśnięte i bolał ją żołądek.
Była zbita z tropu, lecz starała się robić dobrą minę do złej gry. - Jaka
miła niespodzianka.
- Mówisz to bez przekonania. Powinnaś trochę poćwiczyć, nim do mnie
wyszłaś. No wiesz, radosny uśmiech, pogodny wyraz twarzy... - radził
kpiÄ…co.
Spojrzała na niego z politowaniem.
- Przykro mi, ale jestem bardzo zajęta i naprawdę nie mam teraz dla
ciebie czasu.
Wstał i postąpił krok w jej stronę. Musiała podnieść głowę, żeby
popatrzeć mu w oczy. Nawet gdy nosiła pantofle na wysokich obcasach,
znacznie górował nad nią wzrostem.
- Na pewno znajdziesz kilka minut - powiedział.
- A jeśli powiem, że to niemożliwe?
- Będę tu siedział, aż się nade mną zlitujesz. Trudno ci będzie
skoncentrować się na pracy.
- Nie muszę zwracać na ciebie uwagi.
- Będzie trudno.
Chyba miał rację. Trudno było ignorować takiego mężczyznę jak on.
Przyjrzała mu się uważnie i pomyślała, że Markus naprawdę świetnie
wygląda. Miał na sobie grafitową koszulę z jedwabiu i czarne dżinsy.
- Nie daj się prosić, Donno - namawiał. - Powiedzmy, że przywiodła
mnie tu ciekawość, bo chcę sprawdzić, jak sobie radzi moja stara znajoma.
Powinienem też zapoznać się z twoją ofertą.
Czemu jego uwaga, z pozoru niewinna, zabrzmiała dwuznacznie?
- Jutro mamy uroczyste otwarcie - powiedziała z ożywieniem Donna. -
Wydaję bankiet. Wysłałam ci zaproszenie. Otrzymałeś je?
- Tak, przyszło kilka dni temu.
Z ciekawością otwierał kopertę, na której było jej nazwisko i znak
firmowy. Przyszedł do herbaciarni, bo chciał zobaczyć, jak Donna daje
sobie radę. Hol bardzo mu się spodobał. Jeśli inne pomieszczenia urządziła
z równym smakiem, ten sympatyczny lokal na pewno zyska uznanie wielu
klientów.
- Byłeś zaskoczony?
RS
31
- Trochę. Nie sądziłem, że umieścisz mnie na swej liście gości.
- Rzeczywiście miałam sporo wątpliwości.
- W takim razie, czemu mnie zaprosiłaś?
- Podejrzewałam, że jeśli tego nie zrobię, wedrzesz się tu siłą, aby mi
zrobić na złość. Mógłbyś także przyjść w przebraniu. Upór oraz ciekawość
sprawiają, że ludzie popełniają najgorsze głupstwa. Pod tym względem nie
jesteś lepszy od zwykłych śmiertelników, więc postanowiłam oszczędzić ci
kłopotu.
- Jakaś ty miła!
- Całkowicie się z tobą zgadzam.
- Pokażesz mi swoją herbaciarnię? - zapytał. - Masz sposobność, aby
utrzeć mi nosa, bo pewnie będę musiał przyznać, że znakomicie sobie
radzisz.
- Miła perspektywa - przyznała z uśmiechem. - Chyba nie masz pretensji,
że mi się powiodło - dodała zaczepnie.
- Skądże - odparł z roztargnieniem, przyglądając się stylowym meblom.
- Zdecydowałeś już, czy przyjdziesz na otwarcie?
- Pomyślę o tym - powiedział z uśmiechem, który przyprawił ją o drżenie
serca.
- Jeśli wpadniesz, porozmawiamy spokojnie...
- Wątpię - mruknął. Nagle poczuł się zmęczony. Od kilku dni zle sypiał i
był wściekły, bo przyczyną bezsenności była ta rudowłosa jędza, która stała
tuż obok, mierząc go badawczym spojrzeniem. - Będziesz witać gości, a
potem otoczy cię tłum wielbicieli. Zaczniesz paplać o niczym i wymieniać
uprzejmości z miejscowymi notablami. Nie sądzę, żebyś mogła poświęcić
mi wiele uwagi. - Zamilkł na chwilę, a potem dodał cicho: - Chcę
porozmawiać z tobą w cztery oczy.
- Czyżby? Domyślam się, że twoje zachcianki są zwykle spełniane
natychmiast. [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- matkadziecka.xlx.pl