-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
za mnÄ… teraz."
Dayan poczułem siłę jego lidera, człowieka którego nazwał bratem, podążając
za nim, i skinął głową, powoli, ponury uśmiech zmiękczał krawędzie jego ust.
To było dawno kiedy znał emocje swojej rodziny, a teraz jego duma i miłości do
nich były przytłaczające. Zawrócił do środka, szybko podążając i łapiąc słaby,
migotliwy blask, który poruszał się tak daleko od niego. Otoczył ducha Corinne,
murem jego silnej woli, jak kotwica trzymając ją w swoim świecie "Corinne..
Znasz mnie. "
Poczuł jej odpowiedzi. Słabą. Jak trzepot skrzydeł. Ale poznała go. Oczywiście,
że go znała. Ona poznałaby go w dowolnym miejscu. O czym on myślał?
Corinne kochała życie. Zciskała życie. Ona mogła akceptować trudy życia,
którym była poddana, ale ona znajdowała radość we wszystkim, piękno w
otaczającym ją świecie. Chciała podnieść swoją córkę, chciała zobaczyć Lisę i
Cullena szczęśliwych. Corinne chciała żyć z Dayanem.
Dayan trzymał ją zablokowaną przy nim. Jej duch oderwał się od niego z dala
od jej uszkodzonego ciała. Widział Gregori i Dariusa przy pracy, dwa punkty
czystego światła, masujące i stymulujące jej serce. Wiedział, że Gregori nakazał,
aby bać więcej krwi, i to był Jacques, brat Księcia, który dostarczył ją Corinne.
Dayan zobaczył dwóch uzdrowicieli pracujących wściekle rozsyłając krew do
narządów ciała Corinne w nadziei na przyspieszenie konwersji. Obaj zostali
wyczerpani utrzymując doświadczenie wyjścia poza własne ciało, ale nie
zachwiali siÄ™ w swoich zadaniach.
"Jestem zmęczona. Pozwól mi spać przez chwilę. "
To właśnie te ostatnie sześć krótkich słów, go przekonały. Chciała spać, a nie
umrzeć. Nie wiecznym snem. "Jeszcze nie, moja miłość. To się jeszcze nie
skończyło. I jeszcze jedno. Tylko jedno, i pozwolę ci spać tak długo, jak
zechcesz. Dołącz do mnie, połączą się z mim umysłem tak, abym mógł zapewnić
ci bezpieczeństwo podczas przejścia w pełni do mojego świata. " Pierwszy
tętnienia ból było wstrząsające. To było jak wyścig ognia przez jej krwiobieg.
Ciało Corinne skręcało się, szarpnął ramię Dajana. Nie mógł uwierzyć w siłę
pośpiechu, nieposkromioną kulę ognia w niej. Krzyknęła, dzwięk wyrwał się z
jej gardła, głośny w przemilczanej ciszy komory, a jego echo odbiło się na
nocnym niebie.
"O Boże, ona nie przeżyje tego. Nie chcę aby jej ostatnie chwile były takim
bólem. " Słowa wyrwały się z niego jak małe kropelki krwi sączące się po jego
czole. Nie mógł zabrać bólu. Mógł go przytłumić, ale to było coś czemu nie
mógł w pełni zapobiec.
"Ona musi przeżyć." Darius był nieugięty w swoich postanowieniach.
Dayan odetchnął głęboko, pozwolił bólowi obmyć go i przejść przez niego,
zanim zwrócił całkowitą uwagę do wewnątrz, na słabego ducha tak słabo
ściśniętego w murach które sam wykonał. Corinne zadziwiła go. Nie bała się.
Akceptowała przemianą jak poród. Była słaba i nie mogła pomóc mu w zebraniu
sił na nachodzącą walkę.
Kolejna fala ognia, paląc przetaczała się przez jej organy wewnętrzne, a wstrząs
był tak poważny, że prawie wyrwała Dajanowi ramię. Nie było stopniowego
narastania. Uzdrowiciele wymuszali konwersację, aby dostosować jej
rozsadzone serce. Nie przetrwało by długo, jeżeli oboje uzdrowiciele zaprzestali
by swojej pracy.
Dayan trzymał głowę Coranne, gdy ona gwałtownie wymiotowała, znowu i
znowu. Była zbyt słaba, aby podnieść się lub pomóc sobie. Zależało mu, aby nie
wdychała tego, wiedząc, że szkodliwe toksyny wydalane się z jej organizmu.
Zaciskał zęby gdy fale straszliwego ból pędziły przez jej ciało. Głęboko w jego
umyśle czuł jej słabnącego ducha, światło mieniło się. Nie! trzymał się jej,
przekazał każdy gram swojej woli, aby zapobiec zgaśnięciu światła. Dotarli już
tak daleko. Zmierć nie mogła jej teraz zabrać.
Pieśń była ciągłym szum w głowie, i wiedział, że to, wspiera proces, ale [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- matkadziecka.xlx.pl