• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    sobie z tego sprawy, a przecież powinienem... Wczoraj Jane opowiedziała mi o wszystkim.
    Zamierzałem dziś rano rozprawić się z tą całą Easterman. - Zacisnął pięści. - Niech mi Bóg
    wybaczy, ale tylko dlatego żałuję, że jest już martwa.
    - Robercie... Każdy czułby to samo - powiedziała ostrożnie. - To była zła kobieta.
    Skrzywdziła kogoś, kogo kochasz. - Widziała, że jego napięcie ustępuje i pięści zaczynają się
    rozluzniać. - Może to niewłaściwe, ale nikt nie będzie jej opłakiwać.
    - Przykro mi, że zostałaś w to uwikłana. - Jego oczy znów były łagodne. - Pójdę
    zajrzeć do Jane.
    Przez chwilę patrzyła za nim, po czym opadła na krzesło. Znów czuła się kompletnie
    wyczerpana. Kiedy skończy się to szaleństwo? Jeszcze niedawno siedziała bezpiecznie w
    swoim mieszkaniu na Manhattanie. Nawet nie znała ludzi, którzy teraz pochłaniali jej myśli.
    Prócz jednego.
    Ledwie zdążyła o nim pomyśleć, drzwi się otworzyły. Lucas podszedł do niej,
    marszcząc czoło.
    - Powinnaś coś zjeść - rzucił prosto z mostu. Uznała, że ma dość słuchania tej rady.
    - Niemal słychać, jak spadają z ciebie kolejne kilogramy - mówił dalej. - Naprawdę
    jesteÅ› za chuda.
    - Uwielbiam pochlebstwa. - Bezceremonialne wejście i aroganckie słowa wyzwoliły w
    niej energię. - Nie nauczyłeś się pukać?
    - Zawsze podobała mi się twoja szczupła figura, Kocie. Z pewnością to pamiętasz. -
    Poderwał ją na nogi i przytulił do siebie, nie zważając na gniew, który pojawił się w jej
    spojrzeniu. - Anderson zdaje się także odkrył twój urok. Czy przyszło ci do głowy, że możesz
    całować mordercę?
    Mówił cicho, spoglądając na nią z rozbawieniem i głaszcząc po plecach. Czuła, że go
    pragnie, co jeszcze bardziej wzmogło jej gniew.
    - Być może obejmuje mnie w tej chwili.
    Zacisnął rękę na jej włosach tak mocno, że krzyknęła. %7łartobliwe spojrzenie zniknęło,
    w jego oczach pojawiła się dzika furia.
    - Chciałabyś, żeby tak było, co? Ucieszyłabyś się, gdybym gnił w więzieniu albo
    jeszcze lepiej zawisł na szubienicy. - Wzmocnił uchwyt. Chciała pokręcić głową, ale nie
    mogła nią nawet ruszyć. - Czy to byłaby wreszcie wystarczająca kara za to, że cię
    zostawiłem? Jak bardzo mnie nienawidzisz, Kocie? Czy aż tak, żeby samodzielnie pociągnąć
    za dzwigniÄ™?
    - Nie... Lucas, proszę... Nie chciałam...
    - Diabła tam, nie chciałaś! Bez trudu obsadziłabyś mnie w roli mordercy. Potrafisz
    wyobrazić sobie, jak stoję nad Helen z nożyczkami w zakrwawionych rękach?
    - Przestań! - Przerażona zacisnęła powieki. - Proszę cię, przestań!
    Lucas nagle zmienił nastrój. Kiedy ściszył głos, czuła, jak po plecach przebiegają jej
    lodowate ciarki.
    - Mógłbym użyć rąk i zrobić to bardziej czysto. - Długie, szczupłe palce otoczyły jej
    szyjÄ™.
    - Lucas... - Otworzyła oczy.
    - Zobacz, jak prosto - ciÄ…gnÄ…Å‚, patrzÄ…c w jej rozszerzone ze strachu zrenice. - I szybko,
    jeśli się wie, jak to zrobić. To w moim stylu, co? Jak to powiedziałaś? Bardziej bezpośrednio,
    zgadza siÄ™?
    - Robisz to tylko, żeby mnie przerazić - powiedziała drżącym głosem. Czemu chce,
    żeby myślała o nim jak najgorzej, by uwierzyła, że jest zdolny do takich potworności? -
    Zostaw mnie, Lucas. Wyjdz stÄ…d!
    - Wyjść? - Przesunął dłoń, obejmując jej kark. - Chyba tego nie zrobię, Kocie. -
    Zbliżył do niej twarz. - Skoro mam wisieć za morderstwo, chcę przedtem wziąć sobie tyle, ile
    tylko można.
    Przykrył jej usta swoimi. Była bardziej przerażona niż wtedy, gdy zapaliła światło w
    pokoju Helen. Z jej gardła wydarł się jęk, serce tłukło się w piersi. Próbowała się wyrwać,
    lecz Lucas trzymał ją tak mocno, że nie zdołała się poruszyć. Wsunął dłoń pod jej sweter.
    - Jak ktoś tak chudy może jednocześnie być taki miękki? - wymruczał, nie odrywając
    od niej ust. Te słowa, których tyle razy słuchała w przeszłości, przyniosły nową falę bólu.
    Podniecenie Lucasa przerażało ją. - Boże, jak ja cię pragnę - jęknął, całując jej szyję. -
    Cholera, nie chcę już dłużej czekać!
    Kiedy przewrócił ją na łóżko, resztką sił próbowała z nim walczyć, jednak Lucas tylko
    przycisnął jej ręce do boków.
    - Możesz drapać i gryzć ile chcesz, Kocie. Przekroczyłem już granicę.
    - Będę krzyczeć! - wysapała z trudem. - Jeśli spróbujesz mnie dotknąć, zacznę
    krzyczeć.
    - Nie będziesz. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl