• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    spojrzała na jego ciemne włoski.
    Matka skinęła głową.
    - Jego ojciec jest Irlandczykiem.
    - Wybraliście już państwo imię? Pani Mulligan uśmiechnęła się.
    - Przez te wszystkie miesiące nazywaliśmy go Paddy i chyba tak już
    zostanie. ZresztÄ… to imiÄ™ jego dziadka.
    Hannah wyprostowała się.
    - Dziadkowie mojej córeczki też są Irlandczykami. -Wiedziała, że
    Adam uważnie jej słucha. - Zamierzam kiedyś pokazać jej kraj przodków.
    - Jest brunetkÄ…?
    Hannah ujęła w palce srebrny kosmyk spadający jej na ramię.
    - Nie, jest podobna do mnie. - Odrzuciła kosmyk do tyłu. - Może to i
    lepiej. Kiedy osiwieje, nikt tego nie zauważy.
    Nieprawda; jej włosy wcale nie były siwe. Były niezwykłe i piękne,
    tak jak cała Hannah. Tego dnia jezdzili jeszcze kilka razy i nie mógł się na
    nią napatrzyć. Była nie tylko piękna,lecz także mądra, sprawna,
    wyrozumiała i obdarzona poczuciem humoru. Nawet zwykłego pijaka
    potrafiła zrozumieć. Jej stosunek do życia pociągał Adama jeszcze bardziej
    niż uroda.
    61
    RS
    Hannah znała życie. Ktoś, kogo kochała, umarł prawie na jej rękach.
    Gdyby Adam kiedykolwiek zdecydował się przed kimś otworzyć serce, ona
    byłaby idealną kandydatką. Nie zamierzał jednak tego robić. Nie chciał
    budzić demonów.
    Myśl o tym, by jakoś ułożyć sobie stosunki z tą niezwykłą istotą, nie
    opuszczała go jednak. I chyba nie potrzebował stuletniej staruszki, aby
    znalezć wyjście z sytuacji.
    Nad ranem wezwano ich do domu starców. Hannah, rozbudzona,
    wyglądała cudownie i przez całą drogę próbował na nią nie patrzeć. W
    domu opieki czekała na nich Enid Packman; miała ponad dziewięćdziesiąt
    lat i drobnÄ… wysuszonÄ… buziÄ™.
    - Co panią boli? - Adam pochylił się nad nią.
    - Noga, kochaneczku, ale tylko jak się ruszam. Chuda jak zapałka noga
    staruszki była skrzywiona pod nienormalnym kątem.
    - Chyba złamanie szyjki kości udowej - szepnęła Hannah. Adam
    przytaknÄ…Å‚.
    - Podam środki przeciwbólowe. - Lekko dotknął pomarszczonej dłoni
    pacjentki. - Jak to się stało, że pani upadła? To dziwna pora na spacery.
    Pani Packman obrzuciła go wyniosłym spojrzeniem.
    - Wstałam, żeby iść na śniadanie, młody człowieku -wyjaśniła. - Nie
    wiem, dlaczego robią śniadanie akurat w środku nocy, ale to już nie moja
    sprawa. Poczułam zapach owsianki, podniosłam się i przewróciłam. - Z
    wyrzutem spojrzała na stojącą obok łóżka opiekunkę. - Skoro już musicie
    podawać śniadanie o tak dziwnej porze, to przynajmniej nie gaście świateł.
    Hannah uśmiechnęła się do siebie i pochyliła głowę. W oczach Adama
    dostrzegła rozbawienie.
    - A jak siÄ™ pani teraz czuje?
    62
    RS
    - Okropnie - stwierdziła pacjentka. - Jestem głodna. Proszę mi podać
    owsiankÄ™.
    - Nie czuje pani bólu w klatce piersiowej?
    Od opiekunki wiedzieli, że pani Packman miewała problemy z sercem.
    - Nie. - Enid spojrzała na pielęgniarkę. - Owsianka ma być słodzona i
    proszę dodać trochę śmietanki, malutką łyżeczkę. - Przeniosła wzrok na
    Adama. - Szkodzi mi na serce - wyjaśniła. -I na figurę, muszę o siebie dbać.
    Adam uśmiechnął się do niej szeroko.
    - Oczywiście, zresztą świetnie pani wygląda. Teraz będę musiał podać
    pani środek przeciwbólowy. Wezmę najcieńszą igiełkę, jaką znajdę. Potem
    przewieziemy paniÄ… do szpitala.
    - A mają tam owsiankę? - zainteresowała się staruszka.
    - Jasne. - Adam założył opaskę uciskową na chude ramię. - Jest pani na
    coś uczulona? - zapytał.
    Enid Packman skrzywiła się.
    - Nie lubię masła orzechowego - stwierdziła. - Włazi mi w zęby. -
    Przysunęła się do Adama i dodała konfidencjonalnie: - Mam co prawda
    sztuczne, ale zawsze.
    Adam znowu się uśmiechnął.
    - Miałem na myśli lekarstwa. - Zwrócił oczy na opiekunkę. - Czy
    pacjentka jest na coÅ› uczulona?
    - Nie. -W jej karcie nie ma żadnej wzmianki o alergii - odparła młoda
    kobieta.
    Enid Packman poruszyła się na łóżku.
    - Jestem uczulona na mężczyzn, kochanie - zwróciła się do Hannah. -
    Dlatego nigdy nie wyszłam za mąż.
    63
    RS
    - Bardzo rozsądnie. - Hannah spojrzała na starszą panią z wyrazną
    sympatiÄ….
    Pani Packman nie wyczerpała jednak tematu.
    - Co prawda nigdy nie spotkałam takiego mężczyzny jak ten. - Wzrok
    Enid spoczął na Adamie. - Przystojny, miły i taki delikatny... Nawet nie
    poczułam tej igły.
    Adam spróbował się nie roześmiać.
    - Jeszcze wcale nie zrobiłem pani zastrzyku. O, dopiero teraz.
    - Też nic nie poczułam. - Enid wyraznie się rozmarzyła.
    - Jaki uroczy mężczyzna... Prawda, kochanie, że jest uroczy?
    Pytanie skierowała wprost do Hannah odbierającej z rąk Adama
    strzykawkę. Ich spojrzenia spotkały się i wymienili uśmiechy. W atmosferze
    stworzonej przez Enid zatarły się wzajemne żale.
    Przewiezli starszą panią do szpitala i umieścili na ortopedii. Enid,
    czekając na lekarza, zażądała owsianki, ale szybko pogodziła się z odmową.
    - To dla mojego dobra - rzekła do Hannah. - Bardzo o mnie dbają i nie
    chcą, żebym jadła przed zabiegiem. Muszą mnie przecież znieczulić, a to
    czasem powoduje mdłości. Co za mili i dobrzy ludzie, prawda, moja droga?
    Hannah nadal uśmiechała się do siebie, kiedy opuściwszy szpital,
    wsuwała puste nosze do karetki. Chciała jeszcze poprawić zmięte
    prześcieradło... Adam próbował zrobić to samo i ich dłonie się spotkały.
    Odskoczyła jak oparzona.
    W tej samej chwili przypomniała sobie o papierach zostawionych pod
    poduszką i odwróciła się, by je zabrać. Adam zrobił krok do przodu.
    Zderzenie stało się nieuniknione.
    - Przepraszam!
    - Nie masz za co. - Nie mogli od siebie oderwać oczu.
    64
    RS
    - Bardzo za tobą tęskniłem - szepnął.
    - Ja za tobą też. Dotknął lekko jej włosów.
    - Nie masz pojęcia, jak mi trudno z tobą pracować, tak bardzo cię
    pragnę. - Jego głos stał się ochrypły i odchrząknął.
    - Myślałem, że dam sobie radę, ale jest coraz gorzej. - Hannah
    milczała, ale z jej oczu wyczytał, że czuje to samo.
    - Naprawdę? Z tobą jest podobnie? - zapytał cicho.
    Nie musiała nic mówić, nie potrafiła niczego ukryć. Odpowiedz miała
    wypisanÄ… na twarzy.
    Adam delikatnie dotknÄ…Å‚ palcem jej ust.
    - Co teraz zrobimy, kochanie? Hannah westchnęła.
    - Nie wiem. Nie wiem, czy w ogóle coś możemy zrobić.
    - Możemy. - Adam otrząsnął się. Mówił teraz pewnym głosem. - Nie
    potrafię bez ciebie żyć.
    - Przecież się spotykamy...
    - Dobrze wiesz, o co mi chodzi.
    Domyślała się, o co mu chodzi, ale wiedziała również, że nie ma przed
    nimi przyszłości. Powiedziała mu to.
    - Mamy terazniejszość - odparł mocnym głosem. Niedostrzegalnie
    poruszyła głową.
    - O to ci naprawdÄ™ chodzi? Tylko o seks?
    - Nie. Seks mogę mieć wszędzie. Chcę ciebie.
    - Nie jestem sama - przypomniała mu. - Mam swoje życie i nie
    zamierzam dzielić go na dwie części. Jedną dla ciebie, drugą dla córki.
    - Wcale tego nie oczekujÄ™.
    65
    RS
    Jego słowa obudziły w niej nadzieję. Może Adam zaakceptuje Heidi?
    Kiedy spędzi z nią trochę czasu, polubi ją, a może nawet pokocha. Jego
    stosunek do dzieci ulegnie zmianie i wszystko jakoś się ułoży.
    - Chcę być z tobą - ciągnął. - Zapomnijmy o przeszłości, ona nie
    wróci. A przyszłość... sama nadejdzie. My musimy tylko wykorzystać
    obecnÄ… chwilÄ™ i to, co ze sobÄ… niesie. Teraz.
    Stali blisko siebie w półmroku panującym wewnątrz karetki, tak jakby
    cały świat przestał nagle istnieć i byli tylko oni dwoje.
    - To, co do ciebie czuję... - Adam przez chwilę szukał odpowiedniego
    słowa - jest bardzo silne i to uczucie rośnie z każdym dniem. Musi być jakiś
    sposób, żebyśmy tego nie zniszczyli. Spróbujmy jakoś być razem, proszę.
    Milczała, a potem wreszcie skinęła głową.
    - Bardzo bym chciała. To dobry pomysł.
    - Trzeci genialny pomysł, jaki miałem w ostatnim czasie - rzekł z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl