• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    pokoju ojca będzie ci jednak wygodniej niż w mieszkanku, które urządziłyśmy nad garażem. Od lata
    nikt go nie używał.
    Maks spojrzał na nią, zmrużywszy oczy.
    - Mieszkał tam pewnie ten człowiek, którego wynajęłyście latem do pomocy na farmie?
    June spojrzała na niego badawczo. Skąd się tego domyślił? Ależ oczywiście, przecież dzisiaj w jego
    obecności rozmawiały o tym z May.
    - Tak - potwierdziła niespiesznie.
    - Nie przypuszczam, żebyś się przejmowała, gdybym zamarzł na śmierć.
    Oczywiście, żeby się przejmowała. Nawet za bardzo...
    Maks jeszcze raz wziął do ręki fotografię trzech sióstr, spojrzał na June i zauważył:
    PIOSENKARKA
    99
    - Byłaś jeszcze malutka, kiedy zrobiono to zdjęcie.
    - Miałam dwa i pół roku. - Podeszła bliżej, by popatrzeć na fotografię. - March miała trzy i pół, a May
    była od niej o rok starsza.
    - Jak trzy krople wody - przypomniał Maks słowa June, która wspomniała niedawno, że tak mówił o
    nich ojciec. - Wydaje mi się, że za wami ktoś stał - zauważył, marszcząc brwi. - O, tutaj - wskazał na
    rękę, spoczywającą na lewym ramieniu May i drugą, na prawym ramieniu March. June stała w środku
    między siostrami. - Czy to twój ojciec?
    - Nie - pokręciła głową June. - To on robił zdjęcie.
    - Więc kto to jest? - zapytał Maks, wyraznie zaintrygowany.
    - Moja matka - odparła szybko June, po czym wzięła z jego ręki fotografię i odstawiła ją na stolik.
    - Twoja matka? - zdziwił się Maks. - Ale przecież...
    - Czy mogłabym ci coś przynieść, zanim sama się położę? - przerwała mu. - Filiżankę herbaty? Może
    coÅ› do zjedzenia?
    - Nie, dziękuję - odparł powoli, jeszcze raz zerkając na fotografię. - Czy to nie dziwne? - mruknął
    cicho. - Dlaczego na tej fotografii jej postać została ucięta? Przecież, jak się domyślam, to musiało być
    jedno z ostatnich zdjęć, jakie twój ojciec zrobił całej waszej czwórce?
    - Pewnie masz rację - ucięła ostro June, która wyraznie nie chciała kontynuować tego wątku.
    100
    CAROLE MORTIMER
    Sama zadała kiedyś ojcu to pytanie. A on odpowiedział, że zdjęcie trzeba było przyciąć, bo nie
    mieściło się w ramce. Nawet ośmioletniej dziewczynce wydawało się to dziwne. Ale zapamiętała
    sobie wyraz konsternacji na twarzy ojca, kiedy to mówił, i już więcej nie poruszała tej kwestii.
    Maks spojrzał na nią pytająco, ale nie chcąc jej robić przykrości, odpowiedział na poprzednie pytanie.
    - Nie, naprawdę nic mi nie trzeba, dziękuję - rzekł. - I obiecuję, że się stąd zabiorę, kiedy tylko pogoda
    pozwoli.
    - Zwietnie - odparła June bez zastanowienia, ale natychmiast się poprawiła: - Nie chciałam...
    - Nie martw się, wiem, co chciałaś powiedzieć -zaśmiał się. -1 nie mam do ciebie żalu - dodał z wes-
    tchnieniem. - Na twoim miejscu czułbym się tak samo!
    - No, to do zobaczenia jutro rano - powiedziała June i ruszyła w stronę drzwi.
    - Nie pocałujesz mnie na dobranoc?
    - Nie - odparła zdecydowanym tonem. - I nie poczytam ci też bajeczki na dobranoc.
    - Szkoda - rzekł Maks, siadając na podwójnym łóżku. - Aha - dodał już poważnie - chciałbym jutro
    razem z tobą pojechać...
    - Pojechać ze mną? Dokąd? - zdziwiła się June.
    - Odwiedzić Josha, naturalnie. Chyba się tam jutro wybierasz?
    - Tak, jeśli pogoda pozwoli - potwierdziła po chwili wahania. - Ale nie jestem pewna, czy to dobry
    pomysł, żebyś ze mną jechał. Słuchaj, co ty robisz?
    PIOSENKARKA
    101
    - wykrzyknęła, gdy Maks zerwał się z łóżka i stanął przed nią, wbijając jej palce w ramiona.
    - June, jeszcze raz cię zapewniam, i to po raz ostatni, że nie miałem nic wspólnego z napadem na Josha
    - powiedział, potrząsając nią lekko, z błyskiem w pociemniałych oczach.
    - Ależ ja... Maks, to boli!
    - W tej chwili chętnie bym cię zbił - oznajmił gniewnie. - Ale jak już ci mówiłem, nie jestem
    człowiekiem gwałtownym! - rzucił i znienacka ją pocałował.
    W tym pocałunku zawarł cały gniew, którego nie chciał wyrazić w inny spo.sób, a June okazała mu w
    odpowiedzi czułość, którą żywiła do niego od tak dawna, ale nie ośmielała się w inny sposób mu tego
    okazać...
    I ta czułość zwyciężyła. Maks, całując ją, ujął jej twarz w obie dłonie. Po dłuższej chwili uniósł głowę
    i spojrzał jej w oczy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl