• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    dni wolnego?
    Zanim zdążyła odpowiedzieć, że nie, w drzwiach pojawił
    siÄ™ Aleks.
    - Oczywiście, że tak.
    Podszedł bliżej i wyciągnął do Matta rękę. Włosy jak
    zawsze miał perfekcyjnie uczesane, ubranie niepokalanie
    czyste, a maniery nieskazitelne.
    - To ty musisz być tym niesławnym Mattem Conwayem.
    Matt wstał i przywitał się z Aleksem.
    - Matt, to Aleks Marlette - przedstawiła go Emily.
    - Miło mi cię poznać - powiedział Aleks. - O co chodzi z
    tymi wolnymi dniami dla Emily?
    - Nie mogę sobie na to pozwolić - wtrąciła szybko. - Mam
    tu za dużo pracy.
    - Ja już miałem wakacje. Uczciwie będzie, jeżeli teraz ty
    sobie odpoczniesz. Matt, gdzie chcesz ją zabrać?
    - Chyba na ryby.
    - Emily uwielbia wędkowanie. Oczywiście, że musi
    pojechać.
    - Ale zbliża się kontrola ksiąg - argumentowała. -
    Musimy się przygotować.
    Aleks odwrócił się do Matta.
    - Matt, przepraszam cię, ale czy mógłbyś nas zostawić na
    chwilÄ™ samych?
    - Zaczekam na dworze - powiedział Matt, patrząc od
    jednego do drugiego tak, jakby oboje wydawali mu siÄ™ lekko
    niespełna rozumu.
    Gdy wyszedł, Aleks natychmiast powrócił do swojego
    zwykłego, żywiołowego sposobu bycia.
    - No, no, miedzy wami aż para się unosi.
    - Nie pojadÄ™.
    - To twoja wielka szansa.
    - Na co? Na zrujnowanie sobie życia?
    - Em, skarbie, ten celibat, który sobie narzuciłaś, trwa już
    za długo. Wez kilka wolnych dni i zabaw się.
    - Nie narzucałam sobie celibatu. Ja po prostu nie znam
    nikogo, z kim chciałabym sypiać. - Gdyby tylko wiedział, jak
    mało do tego brakowało wczoraj!
    Potarła oczy ręką. Była wykończona po długiej, bezsennej
    nocy. Wystarczyło kilka dni, by jej bezpieczne, ostrożnie
    ułożone życie zaatakował chaos. Jeżeli posłucha Aleksa,
    będzie jeszcze gorzej.
    - Nie mogę, ot tak sobie, wyjechać. Mam tu obowiązki.
    - Poczekają na twój powrót. - Chwycił ją za ramię i
    podniósł z krzesła. - Jeżeli nie pojedziesz, wyrzucę cię z
    pracy. A wtedy nigdy nie zbierzesz pieniędzy na swoją
    kwiaciarniÄ™.
    - Nie możesz mnie wyrzucić. Beze mnie ta firma się
    rozleci.
    - Skarbie, przypisujesz sobie zbyt wielkie znaczenie. Nie
    jestem aż tak nieudolny, jak ci się wydaje.
    - Ależ jesteś.
    Obelga spłynęła po nim jak woda po gęsi.
    - Za każdy dzień urlopu zapłacę ci półtorej dziennej
    stawki.
    To ją wreszcie zainteresowało. Szybko policzyła, ile by to
    wyniosło.
    - Poważnie? Zapłaciłbyś mi za wyjazd na wakacje? Za
    cały weekend?
    - Tak. No więc jak? Pojedziesz?
    Myśl o kilku wolnych dniach, z daleka od firmy,
    wydawała jej się rajem. Nawet nie mogła sobie przypomnieć,
    kiedy ostatnio miała urlop. Wszystkie siły skoncentrowała na
    zebraniu pieniędzy na sklep, a po to, by mogła je zebrać, firma
    Marlette musiała być sprawnie zarządzana.
    - Czeka nas kontrola księgowa. Jeszcze nie wszystko
    przygotowaliśmy.
    - Załatwię to. Naprawdę nie jestem aż tak
    niekompetentny, jak ci siÄ™ wydaje.
    - A nie przyszło ci do głowy, że nie chcę wyjechać z nim?
    - Skarbie, potrzebujesz jakiegoÅ› ostatecznego
    rozstrzygnięcia. Bo chociaż nie chcesz się przyznać, po tych
    wszystkich latach nadal coÅ› do niego czujesz.
    - Kto to powiedział?
    - Ty. Za każdym razem, gdy oglądasz jego zdjęcia w
    magazynach albo pokazujÄ… go w telewizji. Stajesz siÄ™
    zamyślona, smutna, wyglądasz tak, jakbyś miała zaraz
    zemdleć.
    - Nigdy w życiu nie zemdlałam - parsknęła ze złością.
    - Kiedy ostatnio byłaś na randce? Albo związałaś się z
    kimś? Albo uprawiałaś seks? Czy ty w ogóle jeszcze
    pamiętasz, co to jest seks?
    Emily poddała się i pozwoliła się wyprowadzić z pokoju.
    - Płacisz półtorej stawki, tak? Mimo że firma ledwo się
    trzyma?
    - Zapłacę ci ze swojej pensji.
    - Za ile dni?
    Aleks spojrzał na kalendarz.
    - Dziś mamy czwartek? Więc nie chcę cię tu widzieć
    przed poniedziałkiem rano.
    Emily jeszcze nie była przekonana.
    - No, nie wiem...
    - Dobrze. Więc co powiesz na to? - Aleks zniżył głos. -
    Albo wezmiesz kilka wolnych dni, albo powiem twoim
    rodzicom, że wcale ze sobą nie chodzimy.
    Wiedziała, czym by się to mogło skończyć: jej rodzice
    będą próbowali skojarzyć ją z każdym samotnym mężczyzną
    w odpowiednim wieku, jaki tylko siÄ™ napatoczy. ZrobiÄ…
    wszystko, byle tylko mieć gromadkę wnuków.
    - Nigdy byś tak nie postąpił - parsknęła.
    - Przekonaj siÄ™. - ZatrzasnÄ…Å‚ drzwi i zamknÄ…Å‚ je na klucz,
    zanim zdążyła coś odpowiedzieć. Wyglądało na to, że jednak
    musi wziąć kilka dni urlopu. Ale to jeszcze nie znaczy, że
    spędzi je z Mattem.
    Czekał na nią na parkingu. Słońce oświetlało jego ciemne
    włosy i złociło mu skórę. Jak zwykle na jego widok serce jej
    przyspieszyło.
    Fatalnie. Po tym, co wydarzyło się poprzedniego wieczoru
    w parku, wycieczka na ryby z Mattem byłaby bardzo złym
    pomysłem.
    - Czy twój przyjaciel naprawdę cię zachęcał, żebyś ze
    mną wyjechała? - spytał.
    - Tak. Ale to jeszcze nie znaczy, że pojadę. - Wyjęła
    kluczyki i ruszyła do firmowej furgonetki.
    Dogonił ją.
    - To miły facet.
    - Wydajesz się zdziwiony. Myślałeś, że nie mogę
    zainteresować kogoś miłego?
    - Wiesz, że nie to miałem na myśli. Ale gdybyś była moją
    dziewczyną, nigdy w życiu nie pozwoliłbym, żebyś wyjechała
    z innym.
    Pasja w jego głosie zachwyciła Emily i jednocześnie
    napełniła lękiem. Jak by to było być dziewczyną Matta? Być
    jego żoną? Mieć domy w różnych zakątkach świata? Posiadać
    drogie ubrania, samochody i własny samolot?
    To byłoby samotne życie, odpowiedziała sobie.
    Nieznośnie samotne. Jakby się żyło z duchem. Takiej
    samotności nie zrekompensowałoby nawet największe
    bogactwo. Jak dla niej, byłoby lepiej, gdyby Matt był bez [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl