• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    A Jacoba dodała:
    - Masz wiele wspólnego z moją siostrą, ona też jest weterynarzem.
    Na moment oczy mu rozbłysły, lecz zaraz znowu wpadł w przygnębienie.
    Anula & Polgara
    ous
    l
    anda
    sc
    - Dobrze, że mi się nie udało. To pewnie dlatego, że Pani zawsze strzegła waszej
    rodziny i strzeże nadal. Wasza wysokość... - skłonił się przed księciem - jeśli
    pragniesz mnie teraz zabić...
    Marco natychmiast zaprzeczył. Jacoba nie odniosła żadnych poważniejszych
    obrażeń, ale nawet gdyby ją zabił, to we współczesnej Illyrii nie było już miejsca na
    samosąd i na mordowanie. Zamiast go karać, książę poprosił tylko o jedno: aby
    porywacz i kuzyn Jacoby stał się odtąd rzecznikiem nowoczesności i zawsze i
    wszędzie przekonywał Illyryjczyków, że zemsta rodowa jest z gruntu zła i jej czas
    minÄ…Å‚.
    - Przyrzekam, wasza wysokość - zaklął się mężczyzna i zamierzał wyjść, kiedy
    Jacoba wyciągnęła do niego rękę. Potem wychyliła się i pocałowała go w policzek.
    - Dziękuję, kuzynie - powiedziała. Najpierw znieruchomiał, a potem powolnym,
    niepewnym ruchem objął ją i pocałował w czoło, przejęty i oszołomiony. Zaraz
    potem z opuszczoną głową, w asyście Maryi wyszedł z pokoju.
    Kiedy zostali sami, Jacoba chciała się dowiedzieć, kogo miał na myśli jej kuzyn,
    mówiąc o Pani czuwającej nad rodziną Considine'ów.
    - To Królowa, jedna z naszych dalekich przodków. Ludzie w dolinie wierzą, że
    nadal nam towarzyszy i pilnuje potomstwa swoich dzieci - odpowiedział Marco,
    wzruszajÄ…c ramionami.
    - Czy jesteś już spokojna o bezpieczeństwo Lexie? - zapytał.
    - Niecałkiem - przyznała szczerze. Dopiero teraz książę przedstawił jej plan, który
    według niego mógł zakończyć sprawę raz na zawsze.
    - Czuję, że potrzebujemy jakiegoś dramatycznego gestu ogólnonarodowego
    pojednania. Illyryjczycy są religijni. Czy ty i Lexie byłybyście gotowe wziąć udział w
    nabożeństwie w katedrze przy wystawionych relikwiach Zwiętego Jana, naszego
    patrona?
    Kiedy się wahała, dokończył:
    - Będziecie chronione przez strzelców wyborowych, więc będziecie bezpieczne.
    A kiedy nadal milczała, powiedział z całą brutalną szczerością:
    - Nie będę cię okłamywał. Będziecie na tyle bezpieczne, na ile to możliwe.
    Anula & Polgara
    ous
    l
    anda
    sc
    Dotąd zdawało jej się, że jeśli Marco będzie ją kochał, to już nic więcej jej nie
    trzeba. Teraz zrozumiała, że ta miłość nie jest bez skazy. Illyria zawsze była u niego
    na pierwszym miejscu, nawet jeśli oznaczało to wystawienie jej i Lexie na nie-
    bezpieczeństwo. Jednak nie miała mu tego za złe. Kochała go, więc nie mogła
    lekceważyć jego zobowiązań.
    - Dobrze - powiedziała cicho. - Ale bez żołnierzy i bez broni. Jeśli to ma być
    skuteczne, to musimy się zachować honorowo. Jeśli chcesz, żeby oni ufali
    Considine'om, to my musimy zaufać im.
    Po pewnym wahaniu Lexie także wyraziła zgodę.
    A kiedy po kilku dniach jechały razem na ceremonię do katedry, przyznała, że i dla
    niej, jako jednej z Considine'ów, jest to obowiązek wobec kraju i narodu.
    Obie miały nadzieję, że ryzyko, jakie podejmują, tym razem przyniesie owoce.
    W milczeniu wkroczyły do katedry witane przez arcybiskupa. Wielkie, puste
    wnętrze rozświetlało tylko światło świec. I kiedy arcybiskup poprowadził je przed
    ołtarz, Jacoba nie mogła się pozbyć myśli, że na tym tle stanowią wyjątkowo
    wyrazny cel. Były zdane na łaskę losu, bo wspólnie z księciem Aleksem udało jej się
    przekonać Marca, by nie otaczał katedry kordonem snajperów.
    Uklękły. Słyszała szelest szat księży przechodzących obok. I modliła się za Illyrię, za
    jej naród i jego kulturę, za dzieci, które będą odtąd wzrastać w wolności.
    I zaraz jej uwagę zwrócił cichy szum napełniający świątynię jak woda. To był odgłos
    kroków ludzi, którzy zapełniali katedrę. Uświadomiła sobie, że było ich bardzo,
    bardzo wielu. Nie wiedziała czy setki, czy może tysiące. Ponad tłumem unosił się
    szmer modlitw. Lud Illyrii łączył się z nią i z Lexie w ich czuwaniu. Dopiero teraz
    opuścił ją lęk, a napełniła radość i nadzieja, że wszystko będzie dobrze.
    Po nabożeństwie zobaczyła, jakie tłumy przybyły, aby je wesprzeć. Nie tylko
    katedra była pełna, ale i plac przed katedrą i wszystkie boczne ulice. Marco, wciąż
    jeszcze z napiętą twarzą, niemal wyniósł ją na zewnątrz, a Gabe, który towarzyszył
    Lexie, wyjaśnił, że to samo dzieje się w całym kraju. Kościoły i kaplice wypełnione
    są ludzmi, którzy w ten sposób składają swoje wotum zaufania dla nich dwóch, ale
    i dla rządów Aleksa. Był zdania, że ten dzień ostatecznie przypieczętował koniec
    zemsty rodowej w Illyrii.
    W pałacu, z którego rozciągał się widok na całe miasto, zjedli kolację, a potem
    Anula & Polgara
    ous
    l
    anda
    sc
    poszli spać, wyczerpani wrażeniami dnia.
    Jacoba już się kładła, kiedy rozległo się pukanie do drzwi i w jej sypialni pojawił się
    Marco, który chciał jeszcze raz wyrazić swój podziw dla jej odwagi.
    - Moja piękna bohaterko, moja najdroższa, uwielbiam cię - mówił wśród
    pocałunków.
    Kiedy tylko zdołała złapać oddech, powiedziała mu o tym, co właśnie przyszło jej
    do głowy:
    - Wiem, że to dworska tradycja, ale czy musimy czekać ze ślubem aż rok? Czy coś
    by się stało, gdybyśmy przedtem mieli taki mały, malutki ślub na plaży w Nowej
    Zelandii? Tylko z MelissÄ… i Hawke'em, i Gabe'em, SarÄ… i Lexie w charakterze
    świadków? Powiedzmy, za miesiąc?
    - O niczym więcej bym nie marzył - odparł Marco - ale i tak musimy wziąć ślub
    tutaj. To jest zapisane w naszej konstytucji.
    - Kobieta nigdy nie ma za wielu ślubów - odpowiedziała Jacoba wesoło.
    - Pod warunkiem, że ja będę twoim jedynym panem młodym.
    - Będziesz jedynym mężczyzną w moim życiu - obiecała cicho.
    A potem, jakby nagle coś ją olśniło, dodała:
    - Chyba, że doczekamy się synów.
    W całym mieście rozbrzmiewał dzwięk dzwonów. Zwieciło słońce, ulice tętniły
    życiem, bary i kawiarnie były przepełnione, a wszystkie okna i balkony oblepione
    ludzmi chcącymi widzieć wszystko, co się będzie działo.
    Illyria świętowała potrójny ślub rodzeństwa Considine'ów.
    Kto tylko mógł, przybył do stolicy, żeby, ile sił w gardle, wiwatować na cześć
    młodych par. A po wsiach, ci którzy jeszcze dziesięć lat temu ledwie mogli marzyć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl