• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    siÄ™ zza horyzontu.
    Wszystko dzieje się naraz, myśli Devon, ubierając się. Alexander, Marcus, bestia... Tej nocy
    wszystko się zbiegło.
    Marcusa nie ma w szkole. Tak jak przed miesiącem, podczas pełni księżyca.
    - Znikam stąd - szepcze Devon do D. J., zdecydowawszy, że zajęcia z geometrii mają
    drugorzędne znaczenie.
    - Za nieobecność mogą ci obniżyć końcową ocenę, wiesz - przypomina mu przyjaciel. D. J.
    otwiera swoją szafkę. - Dobra. Znikaj. Będę cię krył. Dowiedz się, co tu się dzieje.
    - Spotkamy się po szkole u Rolfe a - mówi Devon.
    D. J. salutuje mu.
    - Tak jest, kapitanie.
    Devon wie, że nie zdoła przenieść się do domu Marcusa, więc ma nadzieję, że zmaterializuje
    się tam, gdzie może znalezć wyjaśnienia. Kiwa głową D. J., po czym znika, zasłonięty drzwiczkami
    jego szafki.
    Dopiero po paru sekundach zdaje sobie sprawę z tego, gdzie się zjawił.
    - Biblioteka publiczna? - Pyta głośno.
    - Cii - karci go siedząca za biurkiem bibliotekarka z krótkimi siwymi włosami i w okularach
    w wÄ…skich niebieskich oprawkach.
    Dlaczego tutaj? - Zadaje sobie pytanie Devon. Czego mogę się dowiedzieć o bestii i stanie
    zdrowia Marcusa w miejskiej bibliotece publicznej?
    W bibliotekach sÄ… odpowiedzi na wszystkie pytania, podpowiada mu intuicja.
    I może dowiem się, kiedy bestia poprzednio pojawiła się w Biedzie, jak pamięta matka
    Marcusa...
    - Mogę ci w czymś pomóc, młody człowieku? - Pyta bibliotekarka, dziwnie na niego
    patrząc. - Nawet nie zauważyłam, kiedy wszedłeś. Czy nie powinieneś być w szkole?
    - Jestem... Przyszedłem tu w związku z wypracowaniem - mówi Devon.
    - Szkolne wypracowanie? Na jaki temat?
    - O, hmm... No... Trochę trudno to opisać...
    Ona podejrzliwie mruży oczy.
    - Mam nadzieję, że nie przyszedłeś do biblioteki publicznej na wagary?
    - Nie, nie, nic podobnego. Szukam pewnych materiałów. Naprawdę.
    Istotnie, uświadamia sobie Devon. Wcale nie kłamię.
    - Zajmuję się niewyjaśnionymi zjawiskami - rzuca. - No wie pani, dziwnymi wypadkami,
    których nie można wytłumaczyć. Takimi, które wydarzyły się tutaj, w Biedzie.
    Brwi bibliotekarki unoszÄ… siÄ™ nad niebieskimi okularami.
    - Niewyjaśnione zjawiska? Na przykład UFO?
    - Może. Albo inne. Spotkania z dziwnymi istotami... Jak na przykład z Wielką Stopą.
    - Wielka Stopa? W Biedzie?
    - Albo coÅ› podobnego.
    Bibliotekarka krzywi usta w uśmiechu.
    - Dobrze, młody człowieku. Zobaczmy, co uda nam się znalezć.
    Wstaje i podchodzi do metalowych szafek katalogowych. Trzecia szuflada od dołu nosi
    napis LOKALNE WIADOMOZCI.
    - Jeśli cokolwiek mamy, będzie tutaj - mówi, wyciągając szufladę.
    Devon uważnie obserwuje, jak przerzuca brązowe koperty, czytając opisy.
    - Zbieram wycinki z lokalnej gazety. Robię to codziennie od dwudziestu lat, a wcześniej
    przez dwadzieścia lat robiła to moja poprzedniczka.
    - Wspaniale - chwali Devon.
    - Erozja plaż - czyta bibliotekarka. - Statystyka przestępstw. Morderstwa. Restauracje.
    Turystyka. Jednostki pływające. - Wzrusza ramionami. - Nie ma nic o niewyjaśnionych zjawiskach.
    Chociaż wiem, że były pewne historie...
    - Jakie historie?
    Bibliotekarka zdejmuje okulary i bacznie przyglÄ…da siÄ™ Devonowi.
    - No, dziwne przypadki. Takie jak z tymi krukami, które nie wiadomo dlaczego
    przesiadywały na Kruczym Dworze. A potem zniknęły.
    - I wróciły - przypomina jej Devon.
    - I wróciły - powtarza kobieta, wciąż przeglądając koperty. - Jest tyle legend o tym
    miasteczku i rodzinie Muirów, tyle opowieści o duchach. Mieszkańcy lubią plotkować o bogatych
    ludziach. Wiem, że wycinałam różne historie...
    Nagle wyjmuje kopertÄ™ i podaje jÄ… Devonowi.
    - MuszÄ… być tutaj - mówi. On bierze od niej kopertÄ™. Ma napis RÓ%7Å‚NE i zawiera mnóstwo
    wyblakłych gazetowych wycinków.
    - Przejrzyj je, może coś znajdziesz.
    Devon siada za stołem. Oczywiście jest tam kilka artykułów o krukach, a w jednym z nich,
    opublikowanym w 1964 roku, zamieszczono zdjęcie wielkiego domu dosłownie pokrytego tymi
    ptakami, o wiele liczniejszymi wtedy niż obecnie. TAUMY TURYSTÓW PRZYJE%7Å‚D%7Å‚AJ
    ZOBACZY DOM KRUKÓW - gÅ‚osi nagłówek.
    Jednak Devon ledwie zerka na artykuł. Nie ma czasu go czytać. Równie pobieżnie przegląda
    artykuły o dziwach, duchach i zjawach, widzianych w lasach otaczających Kruczy Dwór.
    Oczywiście będzie chciał tu wrócić i przeczytać je wszystkie, ale teraz szuka konkretnej
    wiadomości. Właściwie sam nie wie jakiej, ale jest pewien, że będzie wiedział, kiedy ją zobaczy.
    Odkłada kolejny wycinek i spogląda na następny.
    Zdumiony prostuje się na krześle. Wycinek jarzy się.
    To ten!
    WIDZIANO DZIWNE ZWIERZ.
    Data: l listopada 1969 roku.
    Dzień po Halloween. Dzień po tym, jak Emily Muir rzuciła się z Czarciej Skały. Devon
    pamięta tę datę. Jest wyryta w jego pamięci tak samo jak na jej nagrobku na starym, smaganym
    wiatrem cmentarzu na szczycie wzgórza.
    Czyta:
    Dzisiaj szeryf George Elcar sprawdzał doniesienia o dużym zwierzęciu, kręcącym się w pobliżu
    miasteczka. Według Sama Pierce'a, właściciela apteki przy Main Street, zwierzę widziano zeszłej nocy,
    około trzeciej. Pierce obudził się, słysząc głośny warkot, i zobaczył zwierzę na tyłach swego domu. Opisał je
    jako podobne do niedzwiedzia. Inny świadek, pani Ingersoll, zamieszkała przy Adkins Place 16, tuż obok
    Pierce'a, również widziała to zwierzę, chociaż opisała je jako skrzyżowanie wilka z gorylem.  Czasem
    chodziło na czterech łapach, czasem na dwóch" - powiedziała reporterowi.  I wyło do księżyca" Szeryf Elcar
    zapewnia obywateli, że prowadzi energiczne śledztwo.
    - Zatem bestia była tu wcześniej - szepcze Devon. - Ponad trzydzieści lat temu...
    Jednak to jedyny wycinek, który się jarzy. Devon odwraca się i skupia wzrok na szalkach
    katalogowych. Dostrzega inny świecący wycinek, słabo pulsujący za czarnym metalem.
    - Mogę sam poszukać? - Pyta bibliotekarki.
    Ona kiwa głową.
    - Tylko nie pomieszaj kopert.
    Devon z mocno bijącym sercem wyciąga szufladę. Teraz wyraznie widać poświatę. Emanuje
    z koperty z napisem MORDERSTWA.
    Kiedy wraca z nią do stolika, jeszcze łatwiej jest mu szukać, gdyż poświata jest teraz
    jaśniejsza. Czyta nagłówek i zapiera mu dech. DZIEWCZYNA ZAMORDOWANA NA PLA%7łY.
    Czyta:
    Niezidentyfikowaną młodą kobietę znaleziono dziś rano martwą na East Seaboard Beach, okropnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl