• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    Nareszcie zaistniały stosowne okoliczności! Utrze nosa wszystkim zasiadającym we
    władzach kolegium. Powinno mu się nadać szlachectwo i cóż, pewnie teraz to nastąpi,
    stanie się wszak właścicielem takiej fortuny. Będzie się nazywał af Backman albo lepiej af
    Backenstierna, to brzmi jeszcze dostojniej. Cała ta miernota z Linkoping będzie się mu nisko
    kłaniać. Cóż go w takiej sytuacji obchodzi awans? Mogą się wściekać, ile im się żywnie
    podoba, on teraz będzie mógł spocząć na laurach.
    - Mam nadzieję, że zabrałaś żałobny strój - zwrócił się do małżonki.
    - Tak, tak. Wszystko mam przygotowane.
    162
    - Magdaleno - tym razem skierował swe słowa do młodej panny. - Przez cały czas, kiedy
    będziesz w domu, masz mieć na głowie ten kapelusik z woalką! Starzec jest prawie ślepy,
    ale mogą być inni... Jeśli nadal ma tego samego służącego, to może być ciężko, pamiętam
    też, że przez dom Molina przewijało się sporo jego przyjaciół.
    - Ale Magdalena i ja byłyśmy bardzo do siebie podobne - stwierdziła dziewczyna.
    Backman popatrzył na nią sceptycznie. To prawda, dwie Magdaleny były kuzynkami, pewne
    podobieństwo rodzinne musiało istnieć. Nie było jednak uderzające.
    Wyjrzał przez okno na świat zalany deszczem. Myślami cofnął się w przeszłość.
    Kobieta, która siedziała teraz obok niego w powozie... Był wprost zauroczony młodą,
    prześliczną Idą Berg! Musiał ją mieć, to było silniejsze od niego, no i przecież każdy
    mężczyzna ma prawo do krótkiej przygody, prawda?
    Okazało się jednak, że Idzie to nie wystarcza. Nie chciała mieć rywalki.  Rozwiedz się z
    żoną, a wtedy dopiero porozmawiamy o czym innym .
    Rozwieść się z córką Backmana? Straciłby wówczas wszystko! Nie dbał o nią, to prawda,
    nigdy jej nie kochał. Zależało mu jedynie na możliwościach, jakie dawało małżeństwo z
    dziedziczkÄ… takiej fortuny.
    Nie umiała nawet dać mu syna.
    Skierował wzrok na małego chłopczyka, który wystrojony siedział u jego boku. Nareszcie
    miał syna. Swoje drugie wcielenie!
    Kuzyn Idy, doktor Berg, był stałym gościem w jego domu. Wspólnie uknuli jakże chytry
    plan...
    Ale on sam nie brał w tym udziału. Nie mógł zrozumieć, w jaki sposób klucz do jego domu
    mógł znalezć się w torebce Idy. Jeśli on go tam włożył, to dawno już o tym zapomniał.
    Był całkowicie niewinny.
    Przeklęte fajtłapy! Ida i Berg nie zdążyli usunąć się na czas, zanim Julius i on wrócili do
    domu! Juliusa więc także należało w to wciągnąć.
    No, ale tę kwestię udało się jakoś rozwiązać.
    Gdyby tylko nie fakt, że dziewczynkę zaczęły dręczyć koszmary! Dokąd to mogło ich
    zaprowadzić?
    Widziała coś wtedy, czy też nie?
    163
    Doktor Erik Berg i tym się zajął. Backman miał naprawdę czyste ręce. Lekarz stwierdził, że
    Magdalena postradała zmysły i należy umieścić ją w odosobnieniu. Ale on, Backman,
    nalegał, by wyszukali miejsce, gdzie byłoby jej dobrze i niczego nie brakowało. Tak, Ida i
    doktor Berg mieli się tym zająć.
    Zapewnili, że znalezli dla niej miejsce w bardzo dobrym domu.  Miłosierdzie , już sama
    nazwa gwarantowała najlepszą opiekę. Tak, tak, nikt nie zarzuci Backmanowi, że nie zadbał
    o chorą córkę. No i może być spokojny, ona nigdy stamtąd nie wyjdzie. Ci, którzy się nią
    zajmują, przywykli do urojeń osób chorych na umyśle. Nieszczęśnicy ciągle opowiadają o
    mordercach w rodzinie, a opiekunowie wiedzą, że nie należy na to zwracać uwagi.
    Doktor Berg z początku wspomniał, że być może byłoby najlepiej, gdyby dziewczynka po
    prostu... No, chyba nie musi nazywać rzeczy po imieniu?
    Backman jednak uniósł się gniewem. Co też ten człowiek sobie wyobraża? %7łe radca
    handlowy pragnie odebrać życie swemu dziecku? Donośnie krzyczał o swej niewinności i
    miłości do córki. Doktor pogardliwie wydął usta, ale ustąpił. Dziewczynce darowano życie,
    ale postarano się za wszelką cenę uniknąć kłopotów, jakie mogła sprawić.
    Backman niespokojnie omiatał wzrokiem zalaną deszczem okolicę. Oczywiście, że nie miał
    czasu na odwiedziny! I dla dziewczynki nie byłoby dobrze, gdyby przypominano jej o
    istnieniu świata poza zakładem. Dla wszystkich chyba było dość jasne, że nie mógł jej
    odwiedzać. Zwłaszcza że miał pewność, iż uczynił dla niej wszystko... Płacił niepotrzebnie
    dużo tylko po to, by zapewnić jej dobrą opiekę.
    Backman zerknął na drugą Magdalenę. Chętnie zgodziła się na odgrywanie swojej roli, kiedy
    zamknęli w odosobnieniu jego prawdziwą córkę. Bo przecież Backman musiał mieć córkę,
    która odziedziczy kiedyś fortunę po dziadku, inaczej wszystkie ich wysiłki poszłyby na
    marne. Obiecali jej pięć tysięcy, ogromną sumę, i dziewczynka natychmiast połknęła haczyk.
    Udawała, że uroniła kilka łez nad losem swej stryjecznej siostry, ale szybko powróciła do
    równowagi.
    Ale staremu najwyrazniej nie spieszyło się do śmierci i, prawdę mówiąc, Backman miał już
    dość tego, że lata mijają, a po domu kręci się obca osoba. Co prawda była jego bratanicą i w
    pewnym sensie spoczywał na nim obowiązek zajęcia się sierotą, zwłaszcza po tym, jak
    doktor Berg wyprawił jej ojca na tamten świat, ale nikt przecież nie mógł wymagać, by
    Backman żywił dla niej jakieś ojcowskie uczucia? Przydawała się czasami jako opiekunka
    do dziecka, ale, doprawdy, była bardzo nieciekawą osobą. Poza tym ostatnio zaczęła
    przybierać na wadze i trzeba było ją powstrzymywać od jedzenia, bo przecież musiała
    przypominać prawdziwą Magdalenę!
    Nareszcie jednak niezasłużone udręki radcy handlowego miały się ku końcowi. Stary leżał
    na łożu śmierci. Doktor Berg w potajemnie słanych listach skarżył się, że starzec jest
    wyjątkowo żywotny, ale teraz kres był już bliski.
    164
    Stary nalegał jednak na przyjazd wnuczki. Przed śmiercią chciał ją jeszcze raz zobaczyć,
    no, ale z powodu fanaberu Molina nie musieli się wcale tak spieszyć! Chyba że... Chyba że
    w testamencie znajdowała się klauzula wymagająca obecności dziewczynki tuż przed
    śmiercią starego Molina. Tak właśnie mogło wynikać z listu. I dlatego Backmanowie gnali
    przez wschodnią Szwecję, jakby chodziło o czyjeś życie. I tak też było w istocie, choć nie o
    ich życie szła stawka. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkadziecka.xlx.pl